Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rocznica wicemistrzostwa Pogoni Szczecin. Jan Jucha: Przede wszystkim myśleliśmy o zdobywaniu bramek, a mniej o obronie

Jakub Lisowski
Jakub Lisowski
Jan Jucha
Jan Jucha Andrzej Szkocki
35 lat temu Pogoń Szczecin została po raz pierwszy wicemistrzem Polski. - Mistrzostwo było w naszym zasięgu – mówi Jan Jucha, wtedy drugi trener Pogoni.

W sezonie 1986/87 Pogoń przegrała rywalizację z Górnikiem Zabrze, a wyprzedziła GKS Katowice czy czwarty w tabeli Śląsk Wrocław. Pierwszym trenerem szczecińskiego zespołu był Leszek Jezierski, ale ogrom pracy wykonywał trener Jan Jucha (obecnie 72 lata) – wcześniej i później związany z Pogonią czy wieloma klubami z regionu.

35 lat mija od zdobycia przez Pogoń wicemistrzostwa Polski. Czy członkowie tamtego zespołu jeszcze się z sobą kontaktują, spotkaliście się w związku z rocznicą?
Jan Jucha: Nie mamy takich spotkań i nie było nawet takiej możliwości teraz. Niestety, ale zawodników pozostało już niewielu. Część wyjechała za granicę, część już umarła. Z piłkarzy pierwszego składu w Szczecinie pozostało niewielu: Adam Benesz, Mariusz Kuras i Andrzej Miązek. Z zawodników, którzy siedzieli wtedy na ławce lub wchodzili do zespołu jest jeszcze Piotr Żelazowski. Jacek Cyzio mieszka w Polsce. Jest jeszcze oczywiście Jurek Sokołowski w Szczecinie, a Kaziu Sokołowski jest za granicą i rzadko przyjeżdża do naszego miasta.

Cały czas chętnie wracamy wspomnieniami do tamtej drużyny i opinia o tym, że prezentowała najefektowniejszy styl gry wcale nie jest odosobniona. Jak Pan odbiera takie głosy.
Mi niezręcznie o tym mówić, bo byłem w tym zespole, ale zgodziłbym się z takim stwierdzeniem. Rzeczywiście tak było. Po pierwsze mieliśmy dobrych zawodników, mieliśmy zbilansowany zespół i mieliśmy mocną obsadę bramki w postaci Marka Szczecha. Graliśmy ofensywną piłkę i nasze mecze były atrakcyjne – zarówno, kiedy graliśmy w naszej polskiej lidze czy gdy graliśmy w Pucharze Intertoto czy nawet w tych spotkaniach z Hellas Weroną. Przypomnę tylko niektóre nasze wyniki – spotkania wygrywane 7:2, 5:4 czy 4:3. Gra polegała na tym, że przede wszystkim myśleliśmy o zdobywaniu bramek, a mniej zastanawialiśmy się nad obroną. Wykorzystywaliśmy to, że mieliśmy dobrych zawodników w linii pomocy i bardzo dobrych w ataku. Gdyby dzisiejsza Pogoń miała w ataku takich zawodników jak Marek Leśniak czy Jurek Hawrylewicz to śmiało mogłaby myśleć o mistrzostwie Polskim.

Jak wspomina Pan rolę pierwszego trenera Leszka Jezierskiego. Czy nie było tak, że „Napoleon” podejmował kluczowe decyzje, ale to Pan prowadził przygotowania, treningi.
Ówczesna Pogoń była zbudowana przez kierownictwo klubu na miarę ligi angielskiej. Leszek był doskonałym menedżerem. Ogarniał w zasadzie wszystkie sprawy, miał świetne kontakty, bardzo dobrze potrafił się dogadywać z zawodnikami. A za przygotowanie motoryczne czy taktyczne to w większości odpowiadałem ja. Myślę, że nikogo tu nie oszukam takimi wspomnieniami, a taki podział ról mógły np. potwierdzić Wojciech Frączczak, który też był związany ze sztabem.

Musiał się Pan świetnie dogadywać z śp. Leszkiem Jezierskim, bo to nie była jedyna pana wspólna praca z tym szkoleniowcem w Pogoni.
Tak było, że kiedy Leszek wracał do Pogoni, to klub od razu podejmował rozmowy ze mną. Po paru latach od wicemistrzostwa wróciliśmy do wspólnej pracy, by pomóc uratować Pogoń przed spadkiem z ekstraklasy. Zadanie wykonaliśmy - utrzymaliśmy zespół. W latach 90. to już była jednak zupełnie inna drużyna. Na końcówkę sezonu otrzymaliśmy w spadku bardzo dużą ilość zawodników, ale nie było to jednoznaczne z jakością. Z takiej szerokiej grupy udało nam się stworzyć 18-osobową drużynę, a ta grupa zagwarantowała nam ten sukces. Nie było to proste, bo problemów organizacyjnych było masę, a mimo to Pogoń została na kolejny sezon w elicie.

Czy Pogoń w sezonie 1986/87 nie mogła sięgnąć po mistrzostwo Polski czy może Górnik Zabrze był poza zasięgiem?
Była taka szansa i nie ma co inaczej na to patrzeć. Górnik miał bardzo mocną ekipę, z bardzo dobrą linią pomocy i atakiem. Bardzo mocny był też Śląsk Wrocław – z Prusikiem czy Tarasiewiczem. Z tymi zespołami w rundzie wiosennej graliśmy na wyjazdach i straciliśmy punkty. A później ich nam brakowało w tabeli. Przypominam, że wtedy punkt był za remis, dwa za zwycięstwo, a trzy punkty za wygraną trzema bramkami. Mistrzostwo było jednak w naszym zasięgu. Odnieśliśmy dużo zwycięstw, ale jednak było też za dużo remisów i mistrzostwo nam uciekło.

Którzy zawodnicy z tamtej Pogoni zrobili kariery na miarę talentu, możliwości? Oczywiście pamiętajmy, że wtedy wyjechać na zachód prawie nie można było.
Uważam, że ciekawe kariery w polskiej lidze zrobiło kilku zawodników. Na pewno Marek Szczech, który był topowym bramkarzem w tamtym czasie. Zrobił to, co do niego należało, był najlepszym bramkarzem w kraju, był w kręgu zainteresowania reprezentacji i tu myślę, że się spełnił. W linii obrony mieliśmy np. Mariusza Kurasa, Zbyszek Czepan, Krzysia Urbanowicza, czyli też bardzo pewnych ludzi, wyżyny w polskiej lidze. Mógł wysoko zajść Kaziu Sokołowski, i w jego przypadku może ten wyjazd za granicę był za późno. Wśród pomocników – na pewno więcej mógł osiągnąć Adam Benesz. W Pogoni trochę był w cieniu Adama Kensego, który był pierwszym rozgrywającym, ale po wyjeździe do Austrii nie zrobił takiej kariery, jakiej się spodziewaliśmy i na jaką zasługiwał. Jacek Cyzio miał talent, ale gdy poszedł do Legii to jakby osiadł na laurach. Mieliśmy jeszcze dwóch zawodników na światowym poziomie – Marek Leśniak i Jerzy Hawrylewicz. Marek wyjechał do Niemiec, dużo grał w Bundeslidze i był chwalony. Jurek trafił tylko do Oldenburga, gdzie miał problem zdrowotny. Szkoda, że po wyjeździe ze Szczecina nie trafił do Bundesligi, bo umiejętności techniczne miał porównywalne, a momentami lepsze od Mirka Okońskiego czy Jana Furtoka.

Nie wspomniał Pan Marka Ostrowskiego.
Zapomniałem, ale Marek w dużej mierze swój udany występ na mundialu w Meksyku zawdzięcza mi. Miał ciężką kontuzję i wspólnie pracowaliśmy, by wrócił na boisko. Udało się, a Marek zebrał po Mistrzostwach Świata bardzo dobre oceny. On też mógł zrobić karierę zdecydowanie większą niż zrobił. Miał ogromne możliwości, ale nie trafił do klubu, gdzie zachęcono by go do bardzo solidnej pracy i gry na wysokim poziomie.

Jak Pan dziś ocenia rozwój Pogoni, ostatni sezon, erę trenera Kosty Runjaica?
Zacznę od trenera. Jego klasę tak naprawdę ocenimy po pracy, którą wykona w Legii. Na pewno jest to trener, który spełnił się w Pogoni i do którego w Szczecinie nie można mieć zastrzeżeń. O jego klasie świadczą choćby sytuacje, gdy wyciągał drużynę z dołków. Można mieć jednak pewne wątpliwości co do osiągnięć. Pogoń nie potrafiła wykorzystać gry o mistrzostwo Polski – zarówno, gdy były jeszcze rozgrywki w grupach, jak i w tym ostatnim sezonie. Ostatni sezon został wybitnie niewykorzystany. Szansa była duża, ale stracone punkty na wiosnę okazały się kluczowe dla gry o złoto. Za nami nie był jakiś wybitny sezon, więc Pogoń mogła to wykorzystać. Generalnie klub idzie jednak w dobrym kierunku, bo kolejny sezon jest w czołówce ligi. Trzeba podkreślić i pochwalić kierownictwo za to, że w Pogoni nie są podejmowane nerwowe ruchy, gdy coś się złego zaczyna dziać. Widać, że nikt nie zapomina o rozsądku. Tyle, że chciałbym by Pogoń przeprowadziła dwa bardzo dobre transfery – do ataku i pomocy. Ja wiem, że z kasą zawsze jest ciężko, ale wzmocnienia mogą pozwolić drużynie znów walczyć o mistrzostwo Polski.

Przed Pogonią teraz spotkania w Lidze Konferencji – na początku z Islandczykami, później z Duńczykami. Spodziewa się Pan sukcesów?
Na pewno nie będzie tak łatwo ograć Islandczyków, bo poziom piłkarski w Europie poszedł zdecydowanie w górę. W Lidze Mistrzów słabych już nie ma, w Lidze Europy grają bardzo mocne zespoły, ale nie wiadomo, czego się spodziewać po tych pierwszych rywalach w Lidze Konferencji. W tych zespołach mogą grać zawodnicy, których byśmy się nie spodziewali. Ale i tak uważam, że tę I rundę Pogoń powinna przejść, choć pamiętajmy, że w końcówce sezonie nie prezentowała się najlepiej. Jeśli chodzi o II rundę to już trzeba być wielkim optymistą, żeby myśleć, że Pogoń pokona w dwumeczu Duńczyków.

Rozmawiał Jakub Lisowski

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński