Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Regions Cup: Amatorstwo wobec amatorów

Marcin Dworzyński
Adam Gołubowski, trener naszej reprezentacji, jest poirytowany zachowaniem związku.
Adam Gołubowski, trener naszej reprezentacji, jest poirytowany zachowaniem związku.
Nasza reprezentacja nie wygra turnieju Regions Cup. Porażką jest także zachowanie Zachodniopomorskiego Związku Piłki Nożnej.

Rozgrywki Regions Cup, to mistrzostwa Polski amatorów w piłce nożnej, w których udział mogą wziąć zawodnicy występujący w niższych ligach. Ponownie selekcji podjął się pracujący z młodzieżą w Pogoni Szczecin, Adam Go- łubowski, który dwa lata temu nie przebrnął eliminacji. Tym razem reprezentacja Zachodniopomorskiego wygrała eliminacyjną grupę i udała się na finały, gdzie mierzy się z trzema najlepszymi zespołami w kraju. Mistrz Polski awansuje do międzynarodowego etapu.

Mało nas...

W cztery dni zespoły rozgrywają trzy spotkania, więc tym bardziej dziwi, dlaczego Go- łubowski zabrał ze sobą jedynie 15 zawodników. Okazuje się jednak, że mogło być znacznie gorzej.

- To, że udało się zebrać zawodników w dużej mierze jest zasługą Stanisława Kuryłły trenera Gryfa Kamień Pomorski i Michała Zygonia, trenera Arkonii Szczecin, którzy w ostatniej chwili dali mi chłopaków - mówi Go- łubowski.

Skompletowanie reprezentacji było bardzo trudne. Kluby nie chcą puszczać swoich zawodników, tłumacząc się przygotowaniami do nowego sezonu.

- Dziwi mnie to trochę, bo to przecież doskonała okazja dla młodych zawodników do pokazania się - mówi Jan Bednarek, prezes ZZPN.

Tego problemu nie miała np. drużyna Podkarpacia, która na finały zabrała aż 24 zawodników. To jednak nie może dziwić, skoro związek niejako wpłynął na kluby, by te zawodników puszczały, grożąc zawieszeniem! A jeśli na przeszkodzie stawał uraz, ten musiał być zweryfikowany przez odpowiedniego lekarza.

- O miejscu rozegrania finałów było wiadomo już 3 lipca, po posiedzeniu PZPN - mówi Bednarek. - W grę wchodził Wrocław lub Rzeszów - postawiono na tę druga miejscowość.

Ze słów prezesa wynika, że na odpowiednie przygotowanie wszystkiego pod względem sportowym i logistycznym były ponad trzy tygodnie. Tymczasem wyjazd na finały stał pod znakiem zapytania nie tylko ze względu na okrojony skład. Zawodnicy na turniej wybrali się w poniedziałek, a jeszcze w niedzielę nie było pewne, czy będą mieli czym tam pojechać. Środek transportu udało się zarezerwować ostatniego dnia przed wyjazdem, dodatkowo był on mniejszy niż planowano.

Bus w doliczonym czasie gry

- Gdyby wszyscy zawodnicy stawili się na zbiórce, musiałbym losować monetą, kto nie jedzie - mówi Gołubowski. - W pewnym momencie miałem wszystkiego dość i chciałem zrezygnować z wyjazdu, ale spojrzałem na zawodników - przecież oni specjalnie załatwiali sobie wolne z pracy. Szkoda by było tego wszystkiego.

Prezes: Ale jaki problem?

- Nie szukajmy dziury w całym. Nie ważne, czy autokar udało się załatwić pięć minut, czy godzinę przed wyjazdem, ważne że jest - odpowiada prezes. - Wcześniej był pomysł jazdy pociągiem, ale nie udało się znaleźć wolnych kuszetek. Selekcjoner reprezentacji ma także pretensje o to, że o zmianie miejsca rozgrywania finałów dowiedział się nie od związku, ale od organizatora rozgrywek.

- Pan Gołubowski miał powołać zawodników, a nie zajmować się problemami. Oczywiście były pewne zawirowania, ale udało nam się je pokonać - kontruje Bednarek. - Nie chcę z nim polemizować, ale to nie jego kompetencje. My o finale wiedzieliśmy wcześniej. Gołubowski powinien mieć kontakt ze związkiem. Poza tym nie podoba mi się, że nie podał wcześniej listy powołanych zawodników - to przecież nieprofesjonalne. Ratując problemy kadrowe w ostatniej chwili na finały pojechało po dwóch zawodników Arkonii i Gryfa. Dwaj ostatni zrobili to bez zgody trenera i w klubie prawdopodobnie będzie czekała ich rozmowa dyscyplinująca.

- To może niekorzystnie odbić się na ich przygotowaniu - mówi Kuryłło. - Byłem zaskoczony, że o wyjeździe poinformowali mnie będąc już w trasie, ale jeżeli faktycznie był problem z kadrą to niech próbują. Z kolei problemu nie widzi Zygoń, który docenia szansę promocji dla swoich wychowanków.

- Wydawałoby się, że to renomowany dla związku turniej, a ten wykazał się totalnym brakiem szacunku w naszym kierunku - mówi Gołubowski. - Jeszcze jak słyszę z ust Bogdana Matiasa - że trzeba było się zastanowić, grając podczas eliminacji, sugerując, że nie byłoby całego problemu, to wszystkiego się odechciewa. I proszę sobie wyobrazić, że taka osoba jest w wydziale szkolenia związku! Jak my mamy wykonać krok do przodu!? - pyta trener. - Ja już chyba więcej się nie podejmę tego zadania. Nie z tymi ludźmi. Dlatego teraz mam jeszcze większą motywację, by wygrać turniej i polecieć na Maltę, gdzie będzie odbywał się finał. Wtedy spojrzę w oczy osobom ze związku, by wiedzieli, co o nich myślę -mówił przed startem Gołubowski.

Niestety jego osłabiona drużyna przegrała dwa pierwsze mecze po 0:4.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński