Na pytanie, po co tu są, odpowiadali tak samo: Bo jesteśmy za życiem. Każdy jednak tłumaczył to po swojemu.
Siostra Elżbieta Młynarczyk, salezjanka z parafii św. Jana Bosco:
– My się cieszymy, że nam pozwolono się urodzić i chcemy mówić w imieniu tych, którzy jeszcze tego głosu nie mają, aby też mogli poznać ten piękny świat.
Maciej Ramza ze wspólnoty Wojownicy Maryi:
– Trzeba mieć to w sercu, wyrażamy to, co sami czujemy. Jesteśmy za życiem i dziękujemy Bogu każdego dnia za dar życia i cenimy to życie bardzo, to wielki dar boży.
Kacper, jeden z wolontariuszy niosących litery napisu na początku marszu:
– To jest dla mnie ważne, także z osobistych powodów, o których nie chce mówić. Ja się urodziłem, miałem tę możliwość i chcę, żeby inni też ją mieli.
Eliza i Rafał, małżeństwo idące w marszu:
– Idea życia jest dla nas ważna i uważamy, że jest to jedna z niewielu rzeczy, które naprawdę warto manifestować publicznie. Każde życie jest tak samo ważne i należy go bronić.
Jolanta, jedna z uczestniczek:
– Trzeba stawać w obronie słabszych. Coraz głośniej mówi się o zabijaniu nienarodzonych, dzieje się dużo negatywnych rzeczy, dlatego trzeba pokazywać otwarcie, że jest się za życiem.
Agnieszka i Ala, wolontariuszki Fundacji Małych Stópek:
– Życie to dar. Chcemy przemówić w imieniu tych dzieci, które jeszcze mówić nie mogą.
Wydarzenie rozpoczęło (i towarzyszyło całemu marszowi) bicie dzwonu "Głos Nienarodzonych", który promuje idee pro-life. Uczestnicy nieśli także ręcznie przepisaną na płótnie encyklika św. Jana Pawła II „Evanelium vitae”.
– Zakładaliśmy, że będzie miała 200 metrów, wyszło 500! – mówili wolontariusze. W pisaniu fragmentów encykliki brało udział wiele osób z różnych grup, wspólnot i parafii. – Nasze strony to te od 39 do 43, dokładnie cztery strony – mówi Irena Bieńkowska, wolontariuszka z Hospicjum św. Jana Ewangelisty.
Na marsz przyszła razem z innymi wolontariuszami, bo podczas wydarzenia zbierane były datki na hospicjum. Ale to nie jedyny powód jej obecności.
– Jestem tu już kolejny raz. Po co? Bo świętujemy życie. To znaczy, że życie jest od początku, do śmierci. Ludzie się zamykają we własnym mieszkaniu, oglądają programy informacyjne, denerwują się, a to trzeba wychodzić do przodu, pomagać sobie, to okazja, żeby spotkać ludzi, którzy myślą tak samo – mówiła.
Tegoroczny marsz odbył się pod hasłem „Wybierz Życie”.
Marsz wrócił na ulice Szczecina po dwuletniej przerwie spowodowanej pandemią. Jak wyliczają organizatorzy, to 18. edycja wydarzenia.
- Jesteśmy w innej sytuacji, nie tylko pocovidowej, ale i po czarnych marszach, w tej chwili jest wojna na Ukrainie – mówił ks. Tomasz Kancelarczyk z Fundacji Małych Stópek, organizator marszu. - Decyzja była krótka, w tym roku robimy marsz pod hasłem „Wybierz życie”. Dlaczego takie hasło? W tle gdzieś słychać słowa Matki Teresy z Kalkuty, że jeżeli matka może zabić swoje dziecko, to kto powstrzyma ciebie i mnie, abyśmy się nie pozabijali wzajemnie. Dzisiaj chcemy pokoju na Ukrainie, a jak możemy chcieć pokoju na Ukrainie nie mając serca dla najmniejszych? – mówił do zgromadzonych na Jasnych Błoniach ludzi.
Marsz zakończył się mszą w Bazylice Archikatedralnej.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?