Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prof. Miłosz Parczewski: Mamy najwięcej chorych w historii naszego szpitala. Ostrzega naczelny lekarz ds. Covid w woj. zachodniopomorskim

Szymon Wasilewski
Szymon Wasilewski
Prof. Miłosz Parczewski, naczelny lekarz ds. Covid w woj. zachodniopomorskim
Prof. Miłosz Parczewski, naczelny lekarz ds. Covid w woj. zachodniopomorskim
Rozmowa z prof. Miłoszem Parczewskim, kierownikiem Kliniki Chorób Zakaźnych PUM, konsultantem wojewódzkim w dziedzinie chorób zakaźnych, naczelnym lekarzem ds. Covid w woj. zachodniopomorskim.

Trzecia fala pandemii trwa w najlepsze. Co się obecnie dzieje, czego możemy się spodziewać w najbliższej przyszłości?

Prof. Miłosz Parczewski: Jesteśmy w trzeciej fali pandemii, która jest gorsza niż te poprzednie. Wirus jest istotnie bardziej zakaźny niż podczas drugiej fali. Mamy większą liczbę przypadków i spodziewamy się, że ona będzie jeszcze w najbliższych dniach dalej wzrastała. Jesteśmy blisko całkowitego zablokowania służby zdrowia. W niektórych regionach to już się dokonało. U nas jeszcze nie.

A jak daleko jesteśmy od tego zablokowania?

Jesteśmy mniej więcej zablokowani w 85, 90 procentach. Tak naprawdę zostaje nam 15 do 20 proc. łóżek. Cały czas zwiększamy bazę i ona jest praktycznie na bieżąco wypełniana. Jeszcze nie osiągnęliśmy stanu stabilności, czyli ta baza nie wystarczają.

Czyli jesteśmy skazani na stopniowe przekształcanie kolejnych oddziałów w oddziały covidowe?

I to oznacza również wyłączenie innych funkcji służby zdrowia, bo przekształcane są nie tylko te, które miały funkcję internistyczną. W tej chwil dołączają również zabiegowe, więc dostęp będzie ograniczony do wielu różnych usług.

ZOBACZ TEŻ:

Są takie, na których wyłączenie nie możemy sobie pozwolić?

Nie wyłączamy albo staramy się nie wyłączać oddziałów, które obsługują pacjentów nowotworowych, czyli oddziały onkologii, hematologii. Cześć pulmonologii też chcemy zostawić właśnie ze względu na nowotwory płuca l część torakochirurgii. Pozostaje kwestia ostrych stanów kardiologicznych, które są i zawsze będą. Jeżeli ktoś ma ostry zespół wieńcowy, czy zawał serca i covid, to oczywiście jest przyjęty na kardiologię, ale też pozostawiona zostaje niecovidowa kardiologia, no bo ona jest bardzo ważna.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Antycovidowcy próbują udowodnić w szpitalach, że nie ma pandemii koronawirusa. Czy placówki są dobrze zabezpieczone przed wtargnięciem?

Minister zdrowia mówi, że obecna wysoka zakaźność związana jest głównie z wariantem brytyjskim. Na początku marca wiedzieliśmy o trzech takich przypadkach w regionie. Co wiemy dziś?

Na pewno jeszcze nie mamy wystarczających danych na ten temat, ale spodziewamy się, że wirus się zmienia lub wymienił na wariant brytyjski. Te badania są w toku, aczkolwiek pamiętajmy, że liczba próbek sekwencjonowanych, czyli takich, gdzie się wykrywa nowe warianty, jest jeszcze stosunkowo niewielka. Niebawem trafią do nas czynniki, które pomogą nam w dalszej pracy.

Czy w obecnej sytuacji pan, oraz inne osoby zaangażowane badania molekularne, macie w ogóle na to czas?

Ja głównie leczę i zarządzam. Natomiast w tym projekcie badawczym na szczęście mam kilka osób, które mi pomagają. Badania są przeprowadzane w Zakładzie Medycyny Genetyki Sądowej u profesora Ossowskiego, więc my wybieramy te próbki, oni robią technicznie analizę, później tylko sprawdzamy, jak się wirus zmienia. Mam bardzo dobry zespół, a jego część stanowią osoby, które nie są lekarzami. To jest istotne, bo nie są to osoby, które są oddelegowane do pracy przy pacjentach, więc możemy sobie pozwolić też na badania naukowe.

Czy to, że mamy teraz tak dużo przypadków oraz szczepienia, jest jakąś szansą na to, żeby przyśpieszyć koniec tej obecnej fali?

To bardzo trudne pytanie i nie znam na nie dobrej odpowiedzi. Możemy pomyśleć, że jeżeli teraz więcej osób choruje, to będziemy bliżej o kolejny krok do odporności populacyjnej. Natomiast nie wiemy do końca, jaka będzie długość trwania przeciwciał.

A zdarzają się reinfekcje?

Są takie przypadki, ale naprawdę widzimy ich stosunkowo mało. Większość pacjentów, to tacy, którzy pierwszy raz chorują. Do tej pory reinfekcje, które widzieliśmy, nie były ciężkie. Część z nich było średnioobjawowych.

Mówi się też o tym, że dzieci chorują i to coraz ciężej. Jak to wygląda u nas w regionie?

To jest jakoś zauważalne, ale nadal są to pojedyncze przypadki. Liczba dzieci hospitalizowanych nie przekracza 10. Jeśli dziecko wymaga pobytu w szpitalu, to przebieg jest średni, nie mieliśmy ciężkich przypadków. Żadne dziecko nie trafiło na OIOM, ani się o niego nawet nie otarło.

Z kolei do naszego szpitala tymczasowego trafia coraz więcej osób z peselem zaczynającym się na 7. Przyjeżdżają za późno?

Rzeczywiście takich czterdziesto-, pięćdziesięcioletnich pacjentów jest więcej, ale to też wynika z tego, że część populacji tej starszej - 80,70 plus - jest już skutecznie zaszczepiona. Raczej wszyscy mamy tendencję do tego, żeby zgłaszać się później, niż wcześniej. Niestety, oczywiście szpitale są pełne, dlatego też cześć ludzi próbuje leczenia w domu. U nas jeszcze sytuacja nie jest najgorsza. Zobaczymy, jaka będzie w kolejnych dniach, bo trzeba pamiętać, że w naszym województwie zazwyczaj epidemiologia jest opóźniona w stosunku do tych województw na południu, więc ja nie jestem spokojny. Obecnie mamy najwięcej chorych hospitalizowanych kiedykolwiek w naszym szpitalu (szpitalu wojewódzkim w Szczecinie), czyli około 400 pacjentów lub więcej.

ZOBACZ TEŻ:

DANE DZIEŃ PO DNIU:

Koronawirus w woj. zachodniopomorskim. Zobacz, w którym mieście jest najwięcej przypadków. MAPY:

Koronawirus w Polsce 23.06.2021

Koronawirus w woj. zachodniopomorskim. Ile nowych przypadków...

Bądź na bieżąco i obserwuj:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński