Sąd przesłuchuje pracownika Akademii Morskiej, który w tej sprawie jest biegłym. To on przygotował opinię na temat okoliczności i przyczyn wypadku, naruszenia zasad bezpieczeństwa na jachcie. Według biegłego kapitan nie zachował zasad bezpieczeństwa. Obrońca oskarżonego Edwarda P. zażądał na rozprawie, aby zeznania biegłego były protokołowane słowo w słowo. Gdy okazało się, że to nie możliwe, bo zabiera za dużo czasu, sąd zdecydował, że nagra je na dyktafon.
Po krótkiej przerwie biegły znów zaczął zeznawać. Więcej szczegółów wkrótce.
29-letnia Marta M. utonęła podczas rejsu po Zalewie Szczecińskim. Miała doświadczenie na wodzie. Płynęła razem z żeglarzem Edwardem P. oraz jego kolegą Jackiem T. Pierwszy odpowiada za spowodowanie wypadku i nieudzielenie pomocy. Jacek T. tylko za nieudzielenie pomocy. Policję zawiadomił trzy dni po tragedii. Twierdzi, że męczyły go wyrzuty sumienia. Ale według prokuratury, pomoc wezwał za późno. Grożą mu 3 lata więzienia.
- Postanowiliśmy zatuszować sprawę - przyznał na jednej z rozpraw Jacek T. Z rejsu wrócili po północy.
Dzień później z jachtu zabrali rzeczy Marty. Wyrzucili do śmieci. Przyjaciółce Marty Edward P. tłumaczył, że żeglarka wysiadła w Stepnicy, bo się z kimś umówiła. Zmienił wersję dopiero wtedy, gdy Jacek T. zawiadomił policję.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?