W czwartej lidze problemem Pogoni były mecze wyjazdowe, które albo nie dochodziły do skutku, albo portowcy spisywali się w nich zwyczajnie kiepsko. Nastąpiła również niespodziewana zmiana trenera, która wywołała trochę niepokoju. Awans jednak z niewielką przewagą nad drugą drużyną w tabeli Pogoń wywalczyła, więc na resztę wydarzeń przymknięto oko.
Wiosenne jaskółki
Zanim zaczęła się druga liga, chwilę obserwowaliśmy serial z przyjściem Zbigniewa Drzymały do Szczecina i przejęciu przez Pogoń licencji Groclinu. Ostatecznie portowcy zagrali pod starym szyldem w II lidze i ze stałym hasłem "awans rok po roku". Z tym, że ten awans w drugiej lidze stanął pod znakiem zapytania już po kilku kolejkach. Drużyna grała słabo, przegrywała na własnym stadionie, a kibiców było jak na lekarstwo.
Cała drugoligowa frekwencja na Pogoni padła ofiarą przedsezonowych targów ze Zbigniewem Drzymałą. Targów, które podzieliły szczecińską publikę. Nadzieją na przywrócenie dobrych czasów jest awans i kilka wiosennych jaskółek, jak 7 tysięcy widzów na Czarnych Żagań, czy 8 tysięcy na Unii Janikowo.
W całym sezonie problemem była forma portowców, która wydaje się, że największa była pod koniec rundy jesiennej, tuż po objęciu sterów przez trenera Piotra Mandrysza. Klub z największym budżetem doznał aż 8 porażek, tylu co 10. w tabeli Unia. Kiedy wszyscy spodziewali się łatwych zwycięstw, portowcy zawodzili. Jak z Miedzią Legnica (1:2), Elaną Toruń (0:2), Ślęzą Wrocław (1:1), czy Polonią Słubice (1:1).
Presja się zwiększy
Zawodnicy grali bardzo nierówno, w wielu meczach po prostu zawodząc widzów. Przekonywujących zwycięstw było niewiele. Do ostatnich niemal minut sezonu musieliśmy drżeć o końcowy awans. Nawet w tak ważnym pojedynku, jak z Unią, gdzie portowcy bezwzględnie musieli wygrać, także, by podziękować kibicom za ten sezon, nie błyszczeli. Grali słabo i mogli nawet przegrać.
Niestety, nie wszyscy zawodnicy potrafią grać pod dużą presją, a ta jeszcze zwielokrotni się w I lidze.
Martwią pytania o to, czy trener Mandrysz powinien zostać na stanowisku szkoleniowca Pogoni. Martwią, bo ludzie którzy myślą o jego zwolnieniu, nie dbają o ciągłość pracy szkoleniowej w polskiej piłce. Przyzwyczaili się już do tego, że trenerów zawsze i bez względu na wynik, można z klubu pogonić. Tak zrobili też włodarze portowców w czwartej lidze. Na szczęście dla nich, trener Mariusz Kuras poradził sobie i wywalczył promocję do wyższej klasy.
Pokazać się
W I lidze ograć takie firmy jak Górnik Zabrze, czy ŁKS Łódź w wyścigu po ekstraklasę nie będzie łatwo. Może to i lepiej. Wiem, że nadal obowiązuje hasło "awans rok po roku", tylko, że teraz trudno będzie je zrealizować. Lepszym rozwiązaniem będzie chyba spokojne utrzymanie się w górnej części tabeli pierwszej ligi. Po co? By zyskać trochę stabilizacji, by grając w całej Polsce pozyskać nowych i ważnych partnerów. Jak do tej pory Pogoń niemal w całości utrzymywana jest z miejskich dotacji. Na zawojowanie ligi samo wsparcie Miasta pewnie nie wystarczy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?