Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pogoń Szczecin przygotowuje się w Pogorzelicy

Maurycy Brzykcy
Drużyna „czerwonych”, w której grał między innymi Ferdinand Chifon (przy piłce) wygrała sobotnią gierkę 3:0.
Drużyna „czerwonych”, w której grał między innymi Ferdinand Chifon (przy piłce) wygrała sobotnią gierkę 3:0.
Już tydzień przebywają w nadmorskiej Pogorzelicy piłkarze Pogoni Szczecin. Zawodnicy przyznają, że treningi są dosyć ciężkie, ale okres przygotowawczy ma to zwyczajnie do siebie. Poza tym trener Piotr Mandrysz lubi dać zawodnikom w kość.

Na zgrupowaniu w Pogorzelicy przebywa 27 piłkarzy. Do nadmorskiej miejscowości nie pojechali tylko kontuzjowani Wojciech Żaczek oraz Andrzej Tychowski.

Trzech juniorów

Szkoleniowiec portowców sprawdza w Pogorzelicy młodych juniorów szczecińskiego klubu. Szansę trenowania z pierwszym zespołem mają Radosław Gluza, Mikołaj Lebedyński i Marcin Juszczak.

Kiedy odwiedziliśmy w sobotę piłkarzy Pogoni na popołudniowym treningu, akurat kilku z nich nie było. Daniel Wólkiewicz dostał wolne od trenera, gdyż zbliżały się jego 18. urodziny i chciał ten czas spędzić z rodziną. Podobnie Maciej Ropiejko. Z kolei nowy obrońca Pogoni, Marcin Nowak, zatruł się i w treningu nie uczestniczył. Indywidualne zajęcia miał z kolei Piotr Kołc, który tylko biegał dookoła boiska, prowadząc piłkę.

- Dobrze trafiliście, dziś jest gierka - przywitał nas kierownik zespołu, Ryszard Mizak.

Nie męczcie piłki!

Rzeczywiście w tym pierwszym etapie przygotowań nie każdy trening kończy się gierką. Na tę sobotnią pofatygowali się nawet prezesi zespołu i dyrektor do spraw sportowych - Robert Dymkowski.

Po półgodzinnej rozgrzewce, prowadzonej przez asystenta Mandrysza, Wiktora Mazurka, piłkarze przystąpili do gierki. Podzielono ich na dwie drużyny, "czerwonych" i "żółtych".

- Piłka się nie męczy! - to pierwszy zwrot trenera Mandrysza do jego piłkarzy.

Portowcy mieli często wymieniać piłkę, nie przetrzymywać jej. Nie było na to nawet czasu, bo gdy tylko futbolówka docierała do któregoś z graczy, zaraz był on atakowany przez rywala.

Już po kilku minutach "czerwoni" objęli prowadzenie. Marek Kowal popisał się uderzeniem sytuacyjnym ze szpica buta.

Jeszcze w pierwszej połowie na 2:0 gola strzelił ponownie Kowal. Zrobił to w swoim stylu, mijając obrońcę w polu karnym i pewnie pokonując Binkowskiego. Ten sam napastnik za chwilę miał spięcie z sędzią, którym na potrzeby gierki był trener Mazurek. Według Kowala ten za długo zwlekał z gwizdkiem.

Przebiegł 60 metrów

- Nie sędziować! - zagrzmiał trener Mandrysz. - Na boisku jest sędzia i w dodatku jest Anglikiem - powiedział z uśmiechem. Rzeczywiście momentami na placu gry było dość ostro, a Mazurek nie reagował.

W drugiej połowie na 3:0 pięknego gola z rzutu wolnego strzelił Damian Sieniawski. Trener Mandrysz miał za chwilę pretensje do Adriana Sobczyńskiego, który nie podał piłki wbiegającemu prawym skrzydłem Mateuszowi Świniarkowi.

- Adrian, on przebiegł 60 metrów, żeby ci pomóc, a ty mu nie zagrałeś. Tak nie można! - zawołał trener Mandrysz. Po chwili było już po meczu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński