Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po dwóch porażkach z rzędu Pogoń Szczecin gra z Zawiszą Bydgoszcz

Maurycy Brzykcy
Coraz częściej piłkarze Pogoni po spotkaniach są zrozpaczeni. Trudno się temu dziwić, skoro przegrywają mecze, których w zasadzie nie powinni przegrać.
Coraz częściej piłkarze Pogoni po spotkaniach są zrozpaczeni. Trudno się temu dziwić, skoro przegrywają mecze, których w zasadzie nie powinni przegrać.
Portowcy w niedzielę po raz drugi z rzędu przegrali, co nie zdarzyło im się od września. Dzięki korzystnym wynikom, poza najlepszą dwójkę w tabeli nie wypadli. Dziś w Bydgoszczy (godz. 19) czeka ich jednak kolejny trudny pojedynek, tym razem z Zawiszą trenera Mariusza Kurasa.

Humory w klubie są coraz gorsze, a sporo w Pogoni mówi się o pechu. Drużyna niby gra dobrze, jest stroną przeważającą, jednak schodzi z boiska pokonana. Najgorsze jest to, że przegrywa wcale nie z ligowymi potentatami, ale ze zwykłymi średniakami, dla których wygrana z portowcami to największe osiągnięcie w sezonie. Rywale portowców do awansu w większości przypadków albo remisują, albo przegrywają. Szczęście w tym wypadku jest przy Pogoni.

Brakuje Kowala

Zwycięska koncepcja trenera Piotra Mandrysza z rundy jesiennej chyba wyczerpała się. A przecież Pogoń, wzmocniona zimą zawodnikami z ekstraklasy, powinna radzić sobie jeszcze lepiej, niż jesienią. Niestety, w ostatnich trzech spotkaniach portowcy wywalczyli tylko punkt. Jeżeli chodzi o skład, to rzeczywiście uległ on drobnym modyfikacjom. Strata Marka Kowala zaczyna być coraz bardziej odczuwalna. Co prawda nieźle w jego miejscu spisuje się Mikołaj Lebedyński, ale Kowal dawał drużynie trochę więcej, niż bramki. Walczył na całej szerokości boiska, wracał się po piłkę, mobilizował kolegów. Tego młody napastnik Pogoni jeszcze się nie nauczył.

Pierwsze wiosenne spotkania wypadły okazale. Zwycięstwa nad pierwszym obecnie w tabeli Kluczborkiem i Czarnymi Żagań. Później było już gorzej. Wydaje się, że zaczął szwankować w Pogoni środek pola. Jesienią u Mandrysza grali tam Radosław Biliński, Adrian Sobczyński i Tomasz Parzy. Swoją pozycję utrzymał tam tylko ten ostatni, który wiosną strzelił już cztery gole. Do niego szkoleniowiec Pogoni dobiera kolejnych zawodników. Jednak żaden nie zagrzał miejsca na stałe.

Piotr Koman wypadł ze względu na kontuzję, a Michał Szczyrba nie prezentował się najlepiej. Z Elaną obok Parzego zagrał Sobczyński, ale to znów nie było to. W odwodzie pozostaje jeszcze Biliński, którego powrotu do składu żądają kibice.

Jesienią odkryciem Mandrysza był Daniel Wólkiewicz. Wiosną większy kredyt zaufania ma jednak Tomasz Rydzak.

Pogoń jak Mikołaj

Teraz przed Pogonią zaległe starcie z Zawiszą. Trener Kuras, doskonale zna większość zawodników Pogoni i wie, na co ich stać. Oglądał też przegrany pojedynek z Elaną Toruń, więc widział, w jakiej dyspozycji są portowcy. Tyle tylko, że i Zawisza popularnego "Mario" furory stylem swojej gry nie robi, ale jeżeli wygra, to na Pogoń spadną bardzo mocne słowa krytyki.

- Humory w drużynie nie są najlepsze, lecz trudno się temu dziwić, skoro z pięciu bramek w meczu Pogoń strzela cztery, a i tak przegrywa - mówi Ryszard Mizak, kierownik Pogoni. - Celowo mówię cztery, bo przecież dwa pierwsze gole dla Elany to nasze prezenty. Rozdajemy je niczym Święty Mikołaj, a to przecież nie ta pora roku - dodał Mizak.

Z Zawiszą do gry nie będzie jeszcze gotów Piotr Koman, choć rozpoczął już treningi z pierwszą drużyną. Narzekający na ból mięśnia przywodziciela Maciej Ropiejko do Bydgoszczy z drużyną jednak pojedzie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński