Jeszcze w sierpniu Piotr Lisek (OSOT Szczecin) startował w Mistrzostwach Świata w Budapeszcie. Zajął 9. miejsce w konkursie tyczkarzy. Zaraz po imprezie zrobiło się wokół niego bardzo głośno, bo ogłosił swój start w FAME MMA, czyli federacji specjalizującej się w galach freak show fight (walczą celebryci czy sportowcy o różnej skali umiejętności czy warunków fizycznych).
- Czeka mnie fajna przygoda. Wiem, jakie są komentarze, że robię to dla pieniędzy. Za tym idą pieniądze i ja tego nie ukrywam. Wszystko robię, by odblokować swoją głowę, zaspokoić lisi głód emocji. Ale po walce wracam do treningów tyczkarskich. Ani myślę porzucać skoków – tłumaczył.
Przeciwnikiem Liska będzie 50-letni „Daro Lew”, czyli Dariusz Kaźmierczuk. Dla Liska będzie to debiut w klatce, a rywal ma już na koncie 16 pojedynków. Wygrał tylko 3. Tyczkarz od kilku tygodni szykuje się do występu.
- Nie pamiętam, kiedy byłem tak zmęczony w okresie roztrenowania – mówi.
Wycisk dostawał od specjalistów z Berserkers Team z Maciejem Jewtuszką (byłą gwiazdą MMA w poważniejszych federacjach). - Jako świeżak musiałem się wszystkiego nauczyć. Spróbujemy wykorzystać moje sportowe atuty – zwinność, trzeba będzie się też osłaniać przed ciosami – zauważył.
Nie wiadomo, czy to będzie jednorazowa przygoda ze sportami walki czy tylko wstęp. Lisek za rok ma igrzyska w Paryżu, które na dobrą sprawę będą zwieńczeniem jego kariery.
- Na razie mam zgodę żony na jedną walkę, ale po Paryżu będzie więcej czasu i może wrócę do klatki na koleje pojedynki – mówił.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?