Przed rozpoczęciem rywalizacji faworytem nr 1 do złota był Armand Duplantis ze Szwecji, a grupa 5-7 zawodników miała powalczyć o pozostałe krążki. W tym gronie można była widzieć też Liska, ale bardziej ze względu na jego doświadczenie z dużych imprez.
5,55 m to była wysokość wstępna z którą poradzili sobie wszyscy uczestnicy finału. Na 5,75 nastąpiła pierwsza selekcja. Kilku skoczków miało problemy i w tym gronie byli polscy tyczkarze – Lisek oraz Robert Sobera. W przypadku zawodnika AZS Wrocław nie mogło to dziwić, bo tak wysoko w tym roku skoczył tylko w eliminacjach do finału w Budapeszcie. Za to Lisek podczas letnich występów był bardzo regularny – skakał ok. 5,80 m.
Sobera poległ i szybko zakończył konkurs. Lisek walczył. Pierwsza próba na 5,75 taka bez wyrazu. Niby był okrzyk bojowy, rytmiczny dobieg, ale już przy wybiciu brakowało właściwej energii i mocy. Skok był całkowicie nieudany i szczecinianin tylko machnął ręką w stronę trenera Marcina Szczepańskiego.
Druga próba lepsza, była walka na wysokości, ale zabrakło odpowiedniej mocy. Dawała jednak nadzieję na poprawę w trzecim podejściu. Lisek szansę wykorzystał i „grał dalej”.
Kolejną wysokością konkursową było 5,85. Tak wysoko w tym sezonie Lisek jeszcze nie skakał (podobnie jak zdecydowana większość uczestników finału), ale przed wyjazdem zdawał sobie sprawę, że musi to zrobić, by włączyć się do walki o medale.
Lisek w pierwszej próbie strącił poprzeczkę kolanami, ale zaprezentował spokojne rozczarowanie. Zagrał va banque, bo dwie kolejne próby przeniósł na 5,90. Chciał powalczyć o medal. Zagrywka nie przyniosła szczęścia. Dwie próby podobne – brakowało sporo do ideału. Ostatecznie zajął 9-11 miejsce.
Na wysokości 5,90 ukształtowała się wąska grupa: Thibaut Collet (Francja), Armand Duplantis (Szwecja), Kurtis Marschall (Australia), John Obiena (Fiilipiny) i Christopher Nilsen (USA). Na 5,95 odpadł Collet, a na 6 m – Marschall oraz Nilsen. Obaj zakończyli konkurs z brązem.
O złoto na 6,05 powalczyli Obiena oraz Duplantis. Szwed raz jeszcze potwierdził, że jest królem tyczki, a Filipińczyk (były zawodnik Wiaczesława Kaliniczenki z OSOT Szczecin) bez powodzenia próbował ustanowić nową życiówkę. A Duplantis atakował wysokość 6,23. Tym razem bez powodzenia.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?