Tego medalu brakowało mu w swojej kolekcji i gimnastyk MKS AZS AWFiS Gdańsk nie ukrywał tego. W Sydney zajął trzecie miejsce, a do Aten nie dane było mu się wybrać. Wszystko przez system kwalifikacji, faworyzujący zawodników wszechstronnych. Blanik specjalizuje się w skoku przez konia, co dziś potwierdził.
Rumun upadł
Leszek Blanik zajął w sobotnich kwalifikacjach do finału trzecią lokatę i po jego występach można było przypuszczać, że miejsce na podium ma raczej pewne. W finale (dwa skoki, nota średnia z obu) Polak w pierwszym skoku popełnił niewielki błąd przy lądowaniu i otrzymał notę 16,600. W drugiej próbie Blanik także nie ustrzegł się błędu - uzyskał 16,475, co dało mu łączną notę 16,537.
Identyczny rezultat miał występujący przed nim Francuz Thomas Bouhail, ale ponieważ Polak miał wyższą odrzuconą notę (odrzuca się skrajne noty sędziów), objął prowadzenie.
Po chwili perfekcyjny skok wykonał Rumun Marian Dragulescu, trzykrotny mistrz świata w tej konkurencji. Otrzymał za niego ocenę 16,800, najwyższą w historii tej konkurencji. Wydawało się, że losy złotego medalu są rozstrzygnięte. Tymczasem w drugiej próbie Rumun upadł przy lądowaniu co kosztowało go nie tylko tytuł mistrza olimpijskiego, ale nawet miejsce na podium. Zajął czwarte miejsce, co jest dużą niespodzianką.
Smaruje stół miodem
W tym momencie w rywalizacji pozostał już tylko Białorusin Dmitrij Kasperowicz, który w kwalifikacjach miał identyczna notę jak Blanik. Nie wytrzymał jednak nerwowo, w drugim skoku miał bardzo poważne problemy z lądowaniem i został sklasyfikowany na szóstym miejscu.
Po raz pierwszy gimnastyk z Polski na olimpijskim podium stanął w 1952 roku w Helsinkach. Jerzy Jokiel zdobył srebrny medal w ćwiczeniach wolnych. Cztery lata później w Melbourne brązowy medal w ćwiczeniach drużynowych z przyborem wywalczyły Helena Rakoczy, Natalia Kotówna, Dorota Jokiel, Danuta Nowak-Stachow, Barbara Ślizowska i Lidia Szczerbińska. W 2000 roku swój pierwszy olimpijski medal wywalczył Blanik.
Przed każdą próbą Blanik smaruje stół miodem, co zmniejsza ryzyko pośliźnięcia rąk przy trudniejszych skokach. Kieruje się w życiu przede wszystkim dwoma dewizami: jedną, która znajduje się w herbie gdańska pod lwami, "nec temere nec timide", czyli "nic bezmyślnie, nic tchórzliwie", a druga brzmi "bez strachu, ale z rozwagą".
Zapowiedział, że w 2010 roku zamierza zakończyć karierę. Nie wiadomo, jak na jego decyzję wpłynie życiowy sukces w Pekinie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?