Sąd czeka na dokumenty z banku, które mają pomóc w ustaleniu, czy 36-letnia Wioletta L. oszukała małżonków.
Według prokuratury Wioletta L. nakłoniła sąsiadów do zaciągnięcia w bankach dwudziestu pożyczek na ponad 130 tysięcy złotych. Pieniądze mieli jej przekazać, ale ona nie dotrzymała słowa i nie płaciła rat.
Teraz małżonków ściga komornik, a dług urósł do ok. 160 tys. zł. Trwający od ubiegłego roku proces zbliża się do końca. Na poprzedniej rozprawie zeznawał Jakub T., biegły grafolog, były pracownik laboratorium kryminalistycznego policji w Szczecinie.
Badał czy w jednym z dokumentów doszło do fałszerstwa. Chodzi o zdanie, aby 10 tysięcy złotych kredytu bank przelał na Wiolettę L. Podpis należy do pokrzywdzonej, ale według biegłego treść napisała oskarżona.
- W zawodzie pracowałem 26 lat. Zrobiłem około pięciu tysięcy takich opinii - mówił Jakub T.
W sprawie nie byłoby nic nadzwyczajnego, gdyby nie osoby pokrzywdzonych i oskarżonej. Cała trójka to osoby niepełnosprawne intelektualnie. Pokrzywdzona Barbara P. umie się tylko podpisać. Nie czyta. Jej mąż Adam umie pisać i czytać, ale nie zna wartości pieniądza. Mają pierwszą i drugą grupę inwalidzką. Utrzymują się z renty. Małżeństwem są od dwunastu lat.
Ich sąsiadką była 36-letnia Wioletta L. Matka dwójki dzieci. Skończyła szkolę specjalną. Z zawodu jest kucharzem. Ma drugą grupę inwalidzką i 550 zł renty. Twierdzi, że nie umie pisać i czytać.
- Co się nauczę to zapomnę. Umiem się podpisać - zapewnia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?