Piątkowa porażka King Wilków Morskich Szczecin z Anwilem (54:78) była bardzo bolesna. Gospodarze byli konsekwentni i ogólnie dwie klasy lepsi. Wśród gości panował chaos i zbyt duża nerwowość. Dziś szczeciński zespół musi pokazać swoją siłę ognia. Chodzi przede wszystkim o rzuty za trzy punkty, które są najmocniejszą bronią Wilków.
- Jeśli trafia się 4 z 23 rzutów z dystansu, to nie ma czego szukać w play off - mówił po ostatnim meczu trener Marek Łukomski. - Musimy pokazać jaja, aby ludzie nie mówili, że znaleźliśmy się tu przez przypadek. Chcemy zrobić wszystko, żeby ta seria nie była spacerkiem dla Anwilu.
Ewentualna porażka w dzisiejszym pojedynku nie przekreśla szans Wilków na awans do kolejnej fazy, ale znacznie go utrudni. Anwil przy prowadzeniu 2:0 i przewadze parkietu będzie w bardzo korzystnym położeniu. Trzeba doprowadzić dziś do remisu i w meczu numer trzy potwierdzić swoją siłę w Azoty Arenie.
- Musimy naprawić głowy i pokazać, że mamy charakter. Wszyscy w szatni byli bardzo załamani. Ja też nie jestem szczęśliwy, ale nie poddajemy się. Wierzymy w to, że w tej serii możemy jeszcze namieszać - dodaje trener Łukomski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?