Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Obrońca Pogoni Szczecin na razie nie myśli o wyjeździe do Włoch

(paz)
Mateusz Lewandowski (w środku) w tym sezonie trafia na wymagających rywali po swojej stronie defensywy. Z prawej Waldemar Sobota, w tle Sebastian Mila.
Mateusz Lewandowski (w środku) w tym sezonie trafia na wymagających rywali po swojej stronie defensywy. Z prawej Waldemar Sobota, w tle Sebastian Mila. Andrzej Szkocki
- Realnie patrząc, to przede mną daleka droga, aby trafić do włoskiej ligi i naprawdę nie zaprzątam sobie teraz tym głowy - twierdzi Mateusz Lewandowski, obrońca Pogoni Szczecin, który zdaniem włoskiej prasy, znalazł się w kręgu zainteresowań klubu Udinese.

- Marka Wisły Kraków, waszego najbliższego rywala, ciągle działa na wyobraźnię młodych zawodników?

- Na pewno przed meczem, ani w jego trakcie, nie wystraszymy się Wisły. W ekstraklasie każdy mecz jest ciężki, każdego rywala trzeba szanować. Uważam jednak, że ostatnio gramy dobrze, jesteśmy w formie i z Wisłą u siebie chcemy zagrać o pełną pulę.

- Krakowski zespół zebrał dobre opinie po ostatnim wygranym 2:0 meczu z Lechem Poznań. Dało wam to dużo do myślenia?

- Wydaje mi się, że Lech jest ostatnio w trochę słabszej dyspozycji i może dlatego tak to wyglądało. W Wiśle na pewno jest kilku klasowych zawodników jak Łukasz Garguła czy Paweł Brożek, którzy stanowią o stylu i sile tego zespołu. Na pewno jednak nie będziemy się ich bali. Postaramy się, aby trzy punkty zostały w Szczecinie.

- Jak pan przyjął informację podaną przez włoski dziennik "La Gazzetta dello Sport", który podał, że jest pan w kręgu zainteresowań klubu Udinese Calcio? To w końcu w ostatnich latach czołowy zespół Serie A.

- Ciężko mi o tym mówić, bo o tym artykule dowiedziałem się od kolegi. Mój menedżer nic na ten temat nie wie. Nawet jeżeli jest to plotka... (w tym momencie jeden z piłkarzy Pogoni przechodząc obok Lewandowskiego mówi: "więc, ja i Di Natale...". Chodzi o utytułowanego włoskiego napastnika, występującego właśnie w Udinese - przyp. red.)... to na pewno bardzo pozytywnie ją dobieram. Bardzo miło znaleźć się w takim gronie, nawet w spekulacjach prasowych. Jednak realnie patrząc na tę sprawę, to przede mną daleka droga, aby trafić do włoskiej ligi i naprawdę nie zaprzątam sobie teraz tym głowy.

- Widzę, że koledzy trochę dokuczają, w związku z tą plotką transferową...

- (śmiech) to są zwykłe żarty... Chłopaki wycięli zdjęcie z gazety, dopisali "ja i Di Natale" i powiesili na mojej szafce. Nie przejmuję się tym zupełnie.

- Sprzęt po treningach jednak dalej pan nosi...

- Pewnie, że tak, jestem w końcu jednym z najmłodszych zawodników w Pogoni. Każdy to kiedyś przechodził, to nie jest żadna ujma. Rozmawiałem z chłopakami, którzy grają na zachodzie, jak np. z Piotrkiem Zielińskim czy Arkiem Milikiem. Oni twierdzą, że w ich zespołach nie ma czegoś takiego. Starsi zawodnicy łapią za sprzęt i sami go noszą, dla nich nie jest to nic złego.

- Po najbliższej kolejce ekstraklasa pauzuje, ale grają reprezentacje. Pan jest etatowym obrońcą kadry do lat 21 i na odpoczynek nie ma co pan liczyć. Czekają was teraz mecze ze Szwecją i Portugalią.

- To dla mnie kolejna okazja do pokazania się. Wolę być w treningu, w cyklu meczowym, niż odpoczywać. Po każdym rozegranym spotkaniu wzrasta u mnie pewność siebie, nabieram doświadczenia. Każdy kolejny mecz jest dla mnie bardzo ważny. Cieszę się, że na początku tego sezonu mam tak wiele okazji do grania. Tak się złożyło, że ostatnio trafiałem na boisku na rywali z najwyższej półki. Grałem przeciwko Waldemarowi Sobocie ze Śląska Wrocław, Jakubowi Koseckiemu z Legii Warszawa czy Tomaszowi Kupiszowi z Jagiellonii Białystok. To bardzo dobrzy i szybcy zawodnicy, miałem przy nich dużo pracy. Nie wiem czy zagram z Wisłą, ale jeśli tak, to czeka mnie gra przeciwko Emmanuelowi Sarkiemu. To jeden z szybszych zawodników tego zespołu, choć wydaje się dosyć chimeryczny i nieprzewidywalny.

- Jak Donald Djousse...

- ... dokładnie (śmiech). Najgorsze chyba mam już za sobą. Ciągle pracuje nad tym, aby wyrobić sobie nawyk nie zapędzania się za bardzo do przodu, bo mam przecież obowiązki w defensywie. Ostatnio wychodzi mi nie najgorzej, nawet trener Wdowczyk powiedział, że pozytywnie ocenia moją grę w ofensywie.

- Przed meczem Pogoń wygrała z Wisłą w jednej kategorii 2:1. Otóż właśnie dwóch Portowców, czyli pan i Wojciech Golla, zostało powołanych do młodzieżówki, natomiast z Wisły na kadrę jedzie tylko Michał Chrapek. Co może pan powiedzieć o tym zawodniku?

- To bardzo charakterny chłopak. Lubi powalczyć, jest niski i zwrotny, ma niezły drybling, choć nieco gorszą szybkość. Wydaje mi się jednak, że o sile Wisły stanowią wspomniani wcześniej Garguła i Brożek. Musimy zwrócić na dużą wymienność między nimi, trener nas na to uczula. Na pewno jesteśmy dobrze przygotowani pod tym względem do meczu z Wisłą i nie damy się zaskoczyć rywalom.

- W meczu z Jagiellonią Białystok został pan zmieniony po godzinie gry. Siadając na ławkę miał pan trochę kwaśną minę. Pojawił się jakiś uraz, czy po prostu chciał pan zostać na boisku do końca spotkania?

- Cały czas mam problemy z barkiem. Ból mi dokucza, odczuwam kłucie. Może dlatego, że zrobiłem dużo przebieżek za Kupiszem i chyba trochę mnie "przytkało". Teraz czuję się dużo lepiej. Może byłem trochę podmęczony, ale w tym tygodniu doszedłem już do siebie i jestem w optymalnej dyspozycji.

- Początek sezonu macie udany, ale dwie kwestie mogą martwić: nie wygraliście dotąd u siebie, a na wasze mecze na stadionie przy ul. Twardowskiego przychodzi mało widzów. W sobotę możecie załatwić te dwie kwestie za jednym zamachem. Wystarczy "tylko" przekonująco wygrać z Wisłą.

- Zależy nam na tym, aby kibicie w Szczecinie cieszyli się naszą grą. W tym sezonie gramy ładnie dla oka, ale może nasze wyniki na własnym boisku nie zadowalają fanów? Mamy problem z utrzymaniem przewagi nad rywalem po przerwie. Zawsze dominujemy w pierwszych połowach, co może się podobać, ale potem chyba dopada nas jakaś dekoncentracja. Chociaż nie wydaje mi się, żeby ktokolwiek z nas po pierwszych 45 minutach myślał, że mecz już jest wygrany. Tak jednak układały się te nasze ostatnie spotkania. Nasza gra może się podobać, jednak szczecińskiego kibica jest trudno zadowolić. Zawsze jak gramy dobrze, a wynik nie jest do końca dobry, to pojawiają się negatywne opinie. Cóż, taka jest polska mentalność. Polaka, nie tylko szczecinianina, trudno jest zadowolić. Zawsze są grymasy. Musimy robić swoje jak najlepiej, aby tych narzekających było jak najmniej. Chcemy, aby jak najwięcej osób przychodziło na trybuny i żeby im się nasza gra podobała.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński