Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowa piątka Kaczyńskiego. Ale to pięć kłopotów prezesa

Paweł Siennicki
Paweł Siennicki
Niby to „kłopocik”, nie kłopot, bo przecież Konfederacja wprowadziła do Sejmu zaledwie 11 posłów, to za mało, żeby nawet stworzyć klub w Sejmie. Ale przez konfederatów PiS nie dostał premii wynikającej z ordynacji. Cztery lata temu w ten sposób „przejął” głosy oddane na koalicję Zjednoczona Lewica, która nie przekroczyła progu wyborczego, jak również te oddane na ugrupowanie Janusza Korwin-Mikkego, KORWIN. To właśnie w wieczór wyborczy wywołało wściekłość Jarosława Kaczyńskiego, nie tylko o to, że nie dostał owej „premii”, ale również dlatego, że pozwolił odepchnąć się od prawej ściany sceny politycznej. Jaka w tym wina Kurskiego? Otóż kierowana przez niego telewizja przez dużą część kampanii starała się ignorować Konfederację, w publikowanych sondażach pomijała notowania tego ugrupowania. W wyniku przegranych procesów w trybie wyborczym, „Wiadomości” musiały za to przepraszać tuż przed wyborami. Tymczasem Konfederacja była pod progiem do przełomu września i października. Wynika to ze średniej sondażowej ze wszystkich badań. Trend wzrostowy zaczął się pod koniec września i w tym czasie rozpoczął się spór z TVP. Najpierw od zamieszania w Studio Polska, a później spór o flagę w studio podczas debaty. Trend wzrostowy wzmocnił się po przegraniu przez TVP procesów dotyczących prezentacji sondaży Konfederacji. Wzmocniło to też krytykę TVP w Internecie, np. na Wykopie, gdzie zwolennicy Konfederacji nazywali ją „TVPiS”. „Gdyby ludzie Kurskiego nie ignorowali ich, oni sami zaprezentowaliby się jako wariaci, przecież wystarczyło zaprosić do studia Korwin-Mikkego, a ten palnąłby garść głupot i sam zdetonowałby bombę pod tym projektem. A tak zagłosował na nich co piąty młody człowiek, mimo że to my zwolniliśmy ich z podatków” - mówią w PiS. Jakie są szanse upadku Kurskiego? W PiS mówią, że dość duże, choć wtedy Kaczyński musiałby przyznać się do błędu, bo to on wyhodował Kurskiego. A tego przecież prezes nie lubi.W wypadku tego kłopotu szukanie winnych nie ogranicza się do Kurskiego, który zresztą oskarżany jest o „współudział” w stworzeniu kolejnego kłopotu, czyli promowanie na swoich antenach „ziobrystów”. Dostało się za to również głównym sztabowcom i strategom tej kampanii, czyli duetowi Annie Plakwicz i Piotrowi Matczukowi. Oni stworzyli ładną kampanię w oprawie, w obrazku, jednak zabrakło w niej strategii, a jednym z podstawowych celów PiS było niedopuszczenie, żeby wyrosła mu jakakolwiek konkurencja z prawej strony. Innym „winnym” ma być profesor Waldemar Paruch, naczelny strateg i socjolog PiS-u. Miał on do samego końca przekonywać prezesa, że Konfederacja nie jest dla PiS jakimkolwiek zagrożeniem, że z pewnością nie dostanie się do Sejmu.
Niby to „kłopocik”, nie kłopot, bo przecież Konfederacja wprowadziła do Sejmu zaledwie 11 posłów, to za mało, żeby nawet stworzyć klub w Sejmie. Ale przez konfederatów PiS nie dostał premii wynikającej z ordynacji. Cztery lata temu w ten sposób „przejął” głosy oddane na koalicję Zjednoczona Lewica, która nie przekroczyła progu wyborczego, jak również te oddane na ugrupowanie Janusza Korwin-Mikkego, KORWIN. To właśnie w wieczór wyborczy wywołało wściekłość Jarosława Kaczyńskiego, nie tylko o to, że nie dostał owej „premii”, ale również dlatego, że pozwolił odepchnąć się od prawej ściany sceny politycznej. Jaka w tym wina Kurskiego? Otóż kierowana przez niego telewizja przez dużą część kampanii starała się ignorować Konfederację, w publikowanych sondażach pomijała notowania tego ugrupowania. W wyniku przegranych procesów w trybie wyborczym, „Wiadomości” musiały za to przepraszać tuż przed wyborami. Tymczasem Konfederacja była pod progiem do przełomu września i października. Wynika to ze średniej sondażowej ze wszystkich badań. Trend wzrostowy zaczął się pod koniec września i w tym czasie rozpoczął się spór z TVP. Najpierw od zamieszania w Studio Polska, a później spór o flagę w studio podczas debaty. Trend wzrostowy wzmocnił się po przegraniu przez TVP procesów dotyczących prezentacji sondaży Konfederacji. Wzmocniło to też krytykę TVP w Internecie, np. na Wykopie, gdzie zwolennicy Konfederacji nazywali ją „TVPiS”. „Gdyby ludzie Kurskiego nie ignorowali ich, oni sami zaprezentowaliby się jako wariaci, przecież wystarczyło zaprosić do studia Korwin-Mikkego, a ten palnąłby garść głupot i sam zdetonowałby bombę pod tym projektem. A tak zagłosował na nich co piąty młody człowiek, mimo że to my zwolniliśmy ich z podatków” - mówią w PiS. Jakie są szanse upadku Kurskiego? W PiS mówią, że dość duże, choć wtedy Kaczyński musiałby przyznać się do błędu, bo to on wyhodował Kurskiego. A tego przecież prezes nie lubi.W wypadku tego kłopotu szukanie winnych nie ogranicza się do Kurskiego, który zresztą oskarżany jest o „współudział” w stworzeniu kolejnego kłopotu, czyli promowanie na swoich antenach „ziobrystów”. Dostało się za to również głównym sztabowcom i strategom tej kampanii, czyli duetowi Annie Plakwicz i Piotrowi Matczukowi. Oni stworzyli ładną kampanię w oprawie, w obrazku, jednak zabrakło w niej strategii, a jednym z podstawowych celów PiS było niedopuszczenie, żeby wyrosła mu jakakolwiek konkurencja z prawej strony. Innym „winnym” ma być profesor Waldemar Paruch, naczelny strateg i socjolog PiS-u. Miał on do samego końca przekonywać prezesa, że Konfederacja nie jest dla PiS jakimkolwiek zagrożeniem, że z pewnością nie dostanie się do Sejmu. fot. Szymon Starnawski
PiS wygrał wybory, osiągnął historycznie najlepszy wynik, zdobył dwa miliony więcej głosów niż cztery lata temu. Kampanię ciągnęli Jarosław Kaczyński i Mateusz Morawiecki, więc powinni być zadowoleni. A jednak prezes PiS ma powody do zmartwień.

Wieczór wyborczy, siedziba Prawa i Sprawiedliwości na ulicy Nowogrodzkiej. Jest już dość późno, po godzinie 23, gdy zebrani na wieczorze wyborczym PiS działacze drugiego i trzeciego szeregu zaczynają się już rozchodzić. Ale na drugim piętrze prezes Jarosław Kaczyński ogląda w towarzystwie najbliższych współpracowników telewizyjny wieczór wyborczy. Co chwilę ktoś do niego wchodzi i wychodzi, zawsze w jego gabinecie jest kilkanaście osób. Jest m.in. Jan Parys, Krzysztof Tchórzewski, Ryszard Terlecki i Beata Mazurek. Wpada zziajany Jacek Kurski z żoną, prezes telewizji publicznej. Jeden z działaczy prosi prezesa o zapozowanie do zdjęcia, Kurski nieśmiało staje z żoną w ostatnim rzędzie, trochę się za nią nawet chowa.

To zdjęcie później wrzuci do mediów społecznościowych Beata Mazurek. Zostanie ono nazwane „pierwszym błędem PiS”. Tym, którzy tak je nazwali, chodziło o to, że Jacek Kurski, szef telewizji nazywanej publiczną, według standardów nie powinien się afiszować swoimi związkami z PiS. Ale nic bardziej mylnego. To nie był żaden błąd, tym bardziej Kurskiego. „Kura (tak nazywany jest szef telewizji - przyp. red.) doskonale wiedział, co się święci, widząc sondażowe wyniki wyborów. Gdy zobaczył, że Konfederacja może wejść do Sejmu, pognał na Nowogrodzką, zabierając dla ochrony żonę. Wiedział dobrze, że przy kobiecie nie dostanie bęcków od prezesa, a spróbuje go znów zaczarować swoim urokiem, który najczęściej działa na Kaczyńskiego” - opowiada nam jeden z polityków PiS.

Kto jest głównym graczem na scenie politycznej? Piotr Zaremba analizuje układ sił po wyborach parlamentarnychPrawo i Sprawiedliwość miało pełne prawo świętować swój triumf. Jest pierwszą partią w dziejach III RP, która po raz drugi zdobywa większość bezwzględną w wyborach do Sejmu. Na dokładkę w tej drugiej wygranej elekcji wzięło o 7 procent i ponad dwa miliony wyborców więcej niż w pierwszej. A bardzo wysoka frekwencja, wynikła po części z logiki polaryzacji, a więc i siły emocji antypisowskich, podważa wizję erozji polskiej demokracji. Ona jeszcze wzmacnia solidny mandat do rządzenia.Nie ma już geograficznego podziału na Polskę pisowską i antypisowską . PiS umościł się w zachodnich i północnych województwach. Był pierwszy we wszystkich poza pomorskim. Nie zdobył tylko wielkich miast. Na tym triumfie jest jedna skaza. Suma głosów oddanych na PiS jest mniejsza niż suma głosów opozycyjnych.  Ba, nie przebito nawet głosów samej opozycji totalnej. Nikt wcześniej nie miał aż tyle. Ale jeśli rządzi się przy użyciu totalnej polaryzacji: „my kontra cała reszta”, pojawia się poczucie niedosytu.Liderzy PiS spodziewali się 47, 48 procent i nie wejścia do Sejmu prawicowej  Konfederacji. Wówczas rozkład mandatów byłby inny. Można by nawet sięgnąć po większość  trzech piątych potrzebną do odrzucenia wet prezydenta. Tak zaś wybór opozycyjnego prezydenta za pół roku może sparaliżować rządy Zjednoczonej Prawicy. Przyszły też inne ciosy. Kontrola opozycji nad Senatem, chyba nie do złamania. I trudności wewnątrz samego prawicowego bloku. Koalicjanci Jarosława Kaczyńskiego, zwłaszcza Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry,  zaczęli stawiać warunki.Niektórzy komentatorzy spodziewają się po nowym Sejmie odrodzenia barwnego parlamentaryzmu, opartego na debacie. A po sporach między Sejmem i Senatem zahamowania modelu bezwzględnej dominacji partii  rządzącej na rzecz kultury kompromisu. Pytanie jednak, jak na te nowe warunki zareaguje centrum dowodzenia na Nowogrodzkiej (choć opozycja także). Na razie mamy do czynienia z całym ciągiem personalnych sukcesów i porażek. Warto im się przyjrzeć. ----------->>>

Kto jest głównym graczem na scenie politycznej? Piotr Zaremb...

Kłopot pierwszy: Konfederacja

Niby to „kłopocik”, nie kłopot, bo przecież Konfederacja wprowadziła do Sejmu zaledwie 11 posłów, to za mało, żeby nawet stworzyć klub w Sejmie. Ale przez konfederatów PiS nie dostał premii wynikającej z ordynacji. Cztery lata temu w ten sposób „przejął” głosy oddane na koalicję Zjednoczona Lewica, która nie przekroczyła progu wyborczego, jak również te oddane na ugrupowanie Janusza Korwin-Mikkego, KORWIN. To właśnie w wieczór wyborczy wywołało wściekłość Jarosława Kaczyńskiego, nie tylko o to, że nie dostał owej „premii”, ale również dlatego, że pozwolił odepchnąć się od prawej ściany sceny politycznej. Jaka w tym wina Kurskiego? Otóż kierowana przez niego telewizja przez dużą część kampanii starała się ignorować Konfederację, w publikowanych sondażach pomijała notowania tego ugrupowania. W wyniku przegranych procesów w trybie wyborczym, „Wiadomości” musiały za to przepraszać tuż przed wyborami.

Wściekłość Kaczyńskiego wywołał brak premii za mandaty innych, ale i sukces Konfederacji

Tymczasem Konfederacja była pod progiem do przełomu września i października. Wynika to ze średniej sondażowej ze wszystkich badań. Trend wzrostowy zaczął się pod koniec września i w tym czasie rozpoczął się spór z TVP. Najpierw od zamieszania w Studio Polska, a później spór o flagę w studio podczas debaty. Trend wzrostowy wzmocnił się po przegraniu przez TVP procesów dotyczących prezentacji sondaży Konfederacji. Wzmocniło to też krytykę TVP w Internecie, np. na Wykopie, gdzie zwolennicy Konfederacji nazywali ją „TVPiS”.

„Gdyby ludzie Kurskiego nie ignorowali ich, oni sami zaprezentowaliby się jako wariaci, przecież wystarczyło zaprosić do studia Korwin-Mikkego, a ten palnąłby garść głupot i sam zdetonowałby bombę pod tym projektem. A tak zagłosował na nich co piąty młody człowiek, mimo że to my zwolniliśmy ich z podatków” - mówią w PiS. Jakie są szanse upadku Kurskiego? W PiS mówią, że dość duże, choć wtedy Kaczyński musiałby przyznać się do błędu, bo to on wyhodował Kurskiego. A tego przecież prezes nie lubi.

W wypadku tego kłopotu szukanie winnych nie ogranicza się do Kurskiego, który zresztą oskarżany jest o „współudział” w stworzeniu kolejnego kłopotu, czyli promowanie na swoich antenach „ziobrystów”. Dostało się za to również głównym sztabowcom i strategom tej kampanii, czyli duetowi Annie Plakwicz i Piotrowi Matczukowi. Oni stworzyli ładną kampanię w oprawie, w obrazku, jednak zabrakło w niej strategii, a jednym z podstawowych celów PiS było niedopuszczenie, żeby wyrosła mu jakakolwiek konkurencja z prawej strony. Innym „winnym” ma być profesor Waldemar Paruch, naczelny strateg i socjolog PiS-u. Miał on do samego końca przekonywać prezesa, że Konfederacja nie jest dla PiS jakimkolwiek zagrożeniem, że z pewnością nie dostanie się do Sejmu.

W niedzielę, 13 października Polacy wybrali Prawo i Sprawiedliwość jako partię rządzącą na kolejne cztery lata. W galerii prezentujemy najciekawsze obietnice wyborcze PiS-u złożone przed wyborami parlamentarnymi 2019. Wśród nich znajdują się podwyżki pensji, kaucje, projekt utworzenia nowego zawodu czy wsparcie finansowe dla... Akademii Lecha Poznań.Czytaj dalej --->

Co obiecali wyborcom politycy Prawa i Sprawiedliwości? Mają ...

Kłopot drugi: Zbigniew Ziobro

To już kłopot najpoważniejszy z podręcznego zestawu bolączek Jarosława Kaczyńskiego.

Znów zacznijmy od Jacka Kurskiego. Bo jest symptomatyczne, że trzeciego dnia po wyborach flagowy program informacyjny TVP, „Wiadomości”, analizując wyniki wyborów informowały, że premier Morawiecki przegrał z Borysem Budką w Katowicach, mimochodem tylko wspomniano, że wygrał w okręgu. Tyle, że Mateusz Morawiecki ma szósty wynik wyborczy w kraju, nie tylko pokonał Budkę w swoim okręgu, ale zdobył o kilkanaście tysięcy głosów więcej od Zbigniewa Ziobry w znacznie trudniejszym okręgu. Kurski grał w kampanii na ludzi Zbigniewa Ziobry, którego stronnicy jeszcze przed wyborami rozpuszczali plotkę, że znacznie lepszym premierem byłby Mariusz Błaszczak.

Ziobro wszedł w ostrą licytację już po wyborach. Patryk Jaki otwartym tekstem ogłosił, że trzeba „porozmawiać” także o premierze.

- Nie trzymali ciśnienia. Oni wprowadzili cały obóz „dobrej zmiany” w stan wrzenia po kampanii, rozkręcając akcję medialną, a my w żaden sposób ich nie atakowaliśmy - mówią współpracownicy Mateusza Morawieckiego. O co toczy się gra? Rzecz jasna o pozycję w rządzie, wpływy w spółkach Skarbu Państwa, fotel wicepremiera dla Zbigniewa Ziobry.

Ale rzecz jest jeszcze poważniejsza. Bo dotąd Jarosław Kaczyński dość spokojnie patrzył na frakcje w obozie władzy. Choć nazywanym Zjednoczoną Prawicą, to dotąd traktował koalicjantów z Solidarnej Polski Ziobry i Porozumienia Jarosława Gowina jako ugrupowania papierowe. Nie było przypadkiem, że wszyscy politycy PiS występowali pod tym szyldem.

Teraz Jarosław Kaczyński przekonał się, jak silne są frakcje. Zwłaszcza Ziobry. - I jest to dla prezesa bardzo bolesne doświadczenie - mówi jeden z jego współpracowników. Bo krótkoterminowy skutek to jednak dość gorszący szantaż o stanowiska. Znacznie poważniejszy jest skutek długoterminowy. Klincz, radykalizacja, stracenie przez PiS możliwości walki o centrum.

Kłopot trzeci: przebudowa PiS

Ludzie prezesa stawiają sprawę jasno: wybory wyborami, było przecież jasne, że wygramy. Ale celem strategicznym, dalekosiężnym była przebudowa samego Prawa i Sprawiedliwości, tak, aby partia mogła walczyć o trzecią kadencję. Kaczyński chciał dzięki wyborczej weryfikacji wprowadzić nowe twarze, zmienić partię generacyjnie. Po części to się udało. Utrącił kandydowanie Krystyny Pawłowicz, Stanisław Piotrowicz sam przegrał wybory, Antoni Macierewicz został głęboko zakopany. Ze świetnym wynikiem weszły „nowe” na scenie krajowej twarze, jak Kacper Płażyński, który uzyskał doskonały wynik w swoim bardzo trudnym okręgu. - Prezes ma wizję PiS jako partii „kongresowej”, bardzo szerokiej, dzięki czemu zawsze może walczyć o zwycięstwo.

Kurski grał w kampanii na ludzi Ziobry, którego stronnicy rozpuszczali plotkę, że lepszym premierem byłby Mariusz Błaszczak

Tyle, że dla frakcji w PiS, przede wszystkim dla Ziobry, to oznacza „rozpuszczenie się” w większym morzu. Dlatego chcą za wszelką cenę zablokować ten proces. - Najważniejsze pytanie dziś brzmi: jaki będzie PiS w 2023 roku. Czy będzie szeroką formacją, tak jak choćby CDU, czy spadniemy do 15-17 procent, wyniszczeni walką frakcyjną - zastanawiają się stratedzy PiS.

Kogo nie będzie w nowym Sejmie? Wyniki wyborów 2019. Z Wiejs...

Kłopot czwarty: Senat

To kłopot taktyczny, który może stać się strategicznym. PiS stracił większość w Senacie na własne życzenie. Miał słabych kandydatów, którzy nie weszli w okręgach, w których powinni wygrać, jak choćby na Lubelszczyźnie. Poza tym na listach PiS do Senatu znaleźli się tak dziwni kandydaci, jak zmieniający poglądy jak chorągiewka Lech Jaworski, kandydujący w Warszawie. Był w Platformie, flirtował z SLD, kandydował z PiS. - On akurat został kandydatem przyniesionym przez Jarosława Gowina - mówią w PiS, ale dodają, że za kształt senackich list odpowiadał Stanisław Karczewski, który w wielu wypadkach nie miał dobrej ręki do kandydatów. PiS-owi zostaje teraz przekonywać do przejścia do swojego obozu senatorów Platformy, albo tych niezależnych. Tyle, że to zadanie karkołomne, trącące próbą przekupstwa. Jeśli takimi metodami politycy ugrupowania Jarosława Kaczyńskiego będą próbować osiągnąć większość, to opinia publiczna bardzo źle to odbierze. A stracenie Senatu, oddanie opozycji stanowiska marszałka, oznacza permanentny konflikt w parlamencie, opozycja ogłosi, że odzyskała ważny ośrodek władzy i okopie się w nim. To właśnie problem strategiczny.

Nowi posłowie 2019: Lista wszystkich posłów. Nazwiska. Kto d...

Kłopot piąty: wybory prezydenckie

Prezes Kaczyński, mimo że znów wygrał wybory, to jednak traci część dotychczasowych pozycji. Najprawdopodobniej Senat, po prawej stronie wyrasta mu opozycja.

Dlatego, co zresztą już dostrzega Donald Tusk, dalsze losy PiS, prowadzonej przez rząd Mateusza Morawieckiego polityki, rozstrzygną wybory prezydenckie. Strata Pałacu Prezydenckiego, ewentualna przegrana Andrzeja Dudy, będzie dla Jarosława Kaczyńskiego oznaczać przejście do głębokiej defensywy, bo nie ma większości w Sejmie zdolnej do odrzucenia ewentualnego prezydenckiego weta.

Kaczyński ma tego pełną świadomość. Dlatego stara się utrzymać status quo w partii, stąd nie będzie radykalnych zmian w rządzie, ani kontrowersyjnych projektów do wyborów prezydenckich. Wszystko dlatego, że to one rozstrzygną o przyszłości PiS.

Czekają nas kolejne wybory „o wszystko”.

POLECAMY W SERWISIE POLSKATIMES.PL:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński