Lekarze nazywają to syndromem świątecznej babci, lub dziadka. To nie jest medyczna nazwa schorzenia, choć zjawisko ściśle wiąże się ze szpitalem. To właśnie tam trafiają co roku dziesiątki starszych osób. Rodziny nie przewidują dla nich miejsca przy wigilijnym stole.
Pani Marta jest już kilka tygodni po wylewie. Ostatni kontakt z córką miała, gdy ta przywiozła ją półprzytomną do szpitala. Ani razu nie odwiedziła matki.
- Nie ma czasu biedulka - tłumaczy pielęgniarkom i lekarzom szczecińskiego szpitala bezradna staruszka. - Ma tyle kłopotów, wychowuje sama dwóch chłopców. A teraz idą święta. Jak ona poradzi sobie bez mojej pomocy?
Lekarze z oddziału, na którym leży staruszka, już dawno zorientowali się, że pacjentka nie wymaga dalszej opieki szpitalnej, raczej troskliwej opieki domowej. Jednak robi wszystko, narzeka, wymyśla kłopoty zdrowotne, by jak najdłużej pozostać w szpitalu. Nie chce być problemem dla córki.
Niejeden szpitalny oddział w okresie przedświąteczny zamienia się prawie w dom opieki społecznej. Dzieci na co dzień opiekujące się schorowanymi rodzicami planują świąteczne wyjazdy, czy odwiedziny u krewnych i próbują za wszelką cenę pozbyć się uciążliwego domownika.
Więcej w papierowym wydaniu "Głosu"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?