Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie miałem powodu, by mu zaszkodzić

Rozmawiała Emilia Chanczewska
Emilia Chanczewska
Od miesiąca w areszcie siedzi 41-letni Artur B. z Dobrzan. Podejrzany jest o to, że w ubiegłym roku zgwałcił dwie dziewczynki, które wówczas miały 13 i 14 lat. Ojciec jednej z nich ma pretensje do władz Dobrzan o upolitycznienie całej sprawy.

ROZMOWA Z ERNESTEM KWAŚNYM, MIESZKAŃCEM DOBRZAN

- Jest pan ojcem jednej z dwóch nastolatek, które oskarżyły znanego w Dobrzanach polityka i biznesmena Artura B. o gwałt. Władze Dobrzan potraktowały to jako sprawę polityczną. Pan zajmuje się polityką?

- Jestem zwykłym mieszkańcem Dobrzan, nigdy nie byłem politykiem. Bulwersuje mnie to, że miesza się tę sprawę z polityką. Z prasy wiem, że władze zbierają podpisy pod poparciem dla pana B. Wyczytałem gdzieś, że są z nim "myślą i czynem". To jest szok, że władze popierają człowieka podejrzewanego o takie przestępstwa! To jest mydlenie oczu czytelnikom i mieszkańcom. Uważam, że powinni się z tym powstrzymać do wyroku sądu. Rodzice drugiej poszkodowanej dziewczynki także nie mają żadnych związków z polityką i są wzburzeni tymi oszczerstwami i kłamstwami.

- Obecny burmistrz Dobrzan był pańskim nauczycielem...

- Tak, znam go od dziecka. Był moim nauczycielem historii. Zawsze uważałem go za uczciwego człowieka, mającego swoje zdanie. Bardzo go szanowałem. Podobnie jak i ci drudzy rodzice, głosowaliśmy na niego. Teraz bardzo stracił w moich oczach. Wydaje mi się, że jest manipulowany. Działa jak typowy partyjniak. Natomiast zastępca burmistrza jest według mnie jak chorągiewka. Idzie tam, gdzie wiatr zawieje.

- Wszyscy się od państwa odwrócili?

- Nie. Dostaję masę telefonów. Wielu mieszkańców jest za nami i to jest bardzo miłe. Mówią, że mamy się trzymać. Dzwonią także urzędnicy z gminy. Oni się nie ujawnią, ale dla nas to jest ważne. Od czasu wypłynięcia sprawy nie byłem jeszcze w urzędzie. Po tym, co zrobili mojej rodzinie, staram się ich unikać. Gdy spotkam kogoś z władz, powiem po prostu "dzień dobry" i pójdę dalej. To niech oni teraz się wstydzą!

- Jak córka traktowana jest w szkole? Czy może liczyć tam na wsparcie?

- W tamtym tygodniu doszło do sytuacji, w której jeden z uczniów wyzwał córkę na lekcji języka niemieckiego. Nauczycielka w ogóle na to nie zareagowała. Potem była konfrontacja u szkolnego pedagoga, tam drzwi są dla córki otwarte. Natomiast dyrektor szkoły powiedział do mnie, że dopóki nie dostanie wniosku z prokuratury, nie czuje się do niczego zobowiązany. Na szczęście przynajmniej wychowawczyni córki jest bardzo sympatyczna, podchodzi profesjonalnie do swojego zawodu. Jesteśmy z nią w kontakcie.

- Zna pan Artura B. Był pan do niego wrogo nastawiony?

- Znam go od lat, od lat go popierałem. On dużo zdziałał, jego zasługi są niepodważalne. Wszyscy byli za nim. Cieszyłem się, że dzięki niemu są w gminie jakieś zmiany. Nie miałem o nim złego zdania. Nie mam też powodów, by mu zaszkodzić. Ale nie można mieszać tego i tych wstrętnych czynów, których miał się dopuścić. Nie może też być tak, że w naszej miejscowości wszystko ustawione jest pod jedną, jego rodzinę.

- Nie może pan - dla dobra śledztwa - nic mówić o sprawie podejrzenia o gwałt, którą zajmuje się prokuratura i policja. Nie obawia się pan, że poplecznicy podejrzanego mogą mieć wpływ na pracę organów ścigania i sądu?

- Nie wiem, jak wielkie są wpływy pana B. Myślę jednak i taką mam nadzieję, że one nie wpłyną na wyrok.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński