Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Napad na stację paliw: pieniądze zniknęły, podejrzani na wolności

Radek Brzostek
Ze stacji paliw w Konikowie bandyci wynieśli kasę pancerną z 15 tysiącami złotych.
Ze stacji paliw w Konikowie bandyci wynieśli kasę pancerną z 15 tysiącami złotych. Radek Brzostek
Bandyci wynieśli kasę pancerną z 15 tysiącami złotych. Pieniędzy nie znaleziono a podejrzanych wypuszczono.

Przypomnijmy: w piątek, po godz. 22, na znajdującą się na uboczu przy trasie Koszalin-Świeszyno stację "Bliska" wjechał samochód, z którego wyskoczyło dwóch mężczyzn. Twarze kryli pod kominiarkami. Wpadli do środka pomieszczenia, obezwładnili i skrępowali pracownika. Nie grozili bronią, lecz wykorzystali przewagę fizyczną i zaskoczenie. Ukradli kasę pancerną, w której przechowywano utarg, i błyskawicznie ulotnili się ze stacji.

Napadniętemu pracownikowi udało się wkrótce oswobodzić z więzów. Szybko zawiadomił policję. Informacja o napadzie trafiła do wszystkich patroli, zarządzono blokadę dróg w powiecie. Już kilkanaście minut po rabunku jedna z załóg radiowozu dostrzegła w Koszalinie coś podejrzanego - dwóch mężczyzn zmieniało tablice rejestracyjne w samochodzie. W trakcie przeszukania ich auta znaleziono również dwie kominiarki.

- Zatrzymaliśmy dwóch podejrzewanych mężczyzn, ale nie udało się odzyskać zrabowanych pieniędzy - informowała nas w sobotę przed południem Magdalena Marzec, rzecznik koszalińskiej policji. Nie mogła jeszcze zdradzać szczegółów zatrzymania i przebiegu napadu, bo "trwały czynności wyjaśniające okoliczności zdarzenia". Poszukiwana była przede wszystkim kasa pancerna ze zrabowanymi pieniędzmi.

Policjanci usiłowali również dowiedzieć się, jaki związek mają zatrzymani z napadem. Wyglądało na to, że argumenty mają mocne - kominiarki i podejrzana zmiana tablic rejestracyjnych. Innych dowodów nie było, a problemy zaczęły się piętrzyć. Choć na stacji zainstalowany jest system monitoringu, to nagrania nie było, bo kamera od tygodnia była nieczynna. Pokrzywdzony, co oczywiste, nie potrafił też rozpoznać sprawców.

Mijały godziny. W niedzielę prokurator zdecydował, że dwaj zatrzymani będą mieli jedynie status... świadka. Nakazał policji zwolnić ich do domu.

- Poszlaki zebrane przez funkcjonariuszy nie pozwalały zdaniem prowadzącego sprawę postawić jakichkolwiek zarzutów - tłumaczyła Aneta Skupień, rzecznik koszalińskiej Prokuratury Okręgowej. - Policjanci przeszukali wiele miejsc, zabezpieczyli sporo śladów. Będziemy je weryfikować - obiecała prokurator.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński