Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mówi, że pił ale nie jechał

Mariusz Parkitny, 7 lipca 2006 r.
Chwieje się kariera polityczna kamieńskiego polityka lewicy. Prokuratura oskarżyła właśnie 51-letniego Zdzisława B. o jazdę po pijanemu i znieważenie policjantów. Ale to nie koniec problemów wiceprzewodniczącego powiatowego SLD.

O tym, że prokuratura prowadzi śledztwo przeciwko Zdzisławowi B. pisaliśmy w maju. Teraz postępowanie już się zakończyło, a do sądu wpływał akt oskarżenia. Zdzisław B. nie przyznaje się do winy.

Sprawa dotyczy wydarzenia z 15 lutego br. przy ul. Wilków Morskich w Kamieniu. Policjanci zatrzymali oskarżonego, gdy próbował wjechać tyłem swojego auta do garażu. Patrol zjawił się na miejscu po anonimowym telefonie do dyżurnego komendy. "Informator" opowiadał jak ford jedzie ulicami miasta "od krawężnika do krawężnika". Auto jechało ulicami Topolową, Wolińską, Kopernika i Wilków Morskich.

Zdzisław B. wysiadł, z auta dopiero po kolejnej prośbie policjantów. Nie zgodził się na badanie alkomatem. Policjanci zawieźli go do szpitala na pobranie krwi. Gdy czekali na lekarza, doszło do awantury. Według prokuratury oskarżony zaczął ubliżać funkcjonariuszom wyzywając ich od "pajaców i debili". Powołując się na nieokreślone wpływy groził im wyrzuceniem z pracy. Mówił, że ich "załatwi".
Badanie krwi potwierdziło, że Zdzisław B. był pijany. Miał 3,2 promila alkoholu.

Polityk przestawia kompletnie inną wersję wydarzeń.

- Nie kierowałem samochodem po pijanemu - mówi.

Zapowiada walkę w sądzie o uniewinnienie. W tym celu wynajął adwokata. Zdzisław B. przyznaje, że był pijany, ale autem nie kierował. Feralnego dnia pracował razem ze znajomymi przy budowie swojego domu. Po pracy pili alkohol. Podobno pół litra wódki na dwóch. Trzeci z mężczyzn, Andrzej P. nie pił. To właśnie on miał kierować samochodem oskarżonego do garażu przy ul. Wilków Morskich. Potwierdził to podczas śledztwa. Zeznał, ze podjechał do garażu, ustawiając forda tyłem do wjazdu. Potem wsiadł do swojego citroena i wraz z drugim kolegą odjechał.

Według Zdzisława B. policjanci zatrzymali go, gdy dzwonił do żony z prośbą o wjechanie do garażu.

- Nawet gdyby oskarżony wjeżdżał tylko do garażu to i tak popełniłby przestępstwo jazdy po pijanemu - czytamy w akcie oskarżenia. - Do jego zaistnienia nie jest konieczne jeżdżenie po drogach publicznych.

Jeszcze jedno przestępstwo?

To nie koniec kłopotów Zdzisława B. Prokuratura bada jeszcze jedną sprawę, w której pojawia się nazwisko kamieńskiego polityka. Prokuratorzy podejrzewają, że próbował bezprawnie zbyć swoje auto na syna, tak, by ford nie mógł być zajęty przez komornika na poczet przyszłej grzywny. Niewykluczone, że i ta sprawa skończy się aktem oskarżenia.

Zdzisław B. będzie też musiał odpocząć od polityki. O zdarzeniu poinformował swoich partyjnych kolegów. Złożył oświadczenie o zawieszeniu się w prawach członka.

- Poinformował nas o tym zdarzeniu i zawiesił swoje członkostwo w partii do wyjaśnienia zarzutów - mówi Ryszard Mróz, szef kamieńskiego SLD. - Do tego czasu nie może brać udziału w podejmowaniu statutowych decyzji w partii.

W poprzedniej kadencji Zdzisław B. chciał zostać radnym Kamienia. Zabrakło mu kilkunastu głosów do zdobycia mandatu.

Za jazdę po pijanemu grozi do dwóch lat więzienia. Za znieważenie funkcjonariusza - rok.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński