„W związku z informacją widoczną na klatkach schodowych mam małe pytanie. Kogo pozbawicie prądu w ramach koszenia trawy w dzierżawionych ogródkach przydomowych?” - pyta w liście do nas Czytelnik.
Z ogłoszenia, które zawisło na klatkach schodowych w budynkach Szczecińskiej Spółdzielni Mieszkaniowej na osiedlu "Mickiewicza" wynika bowiem, że spółdzielnia zakazuje mieszkańcom korzystania z prądu administracyjnego do celów prywatnych. Spółdzielnia poinformowała także o tym, że zamontowała ograniczniki prądu w piwnicach swoich budynków. Pogroziła również mieszkańcom, że każdorazowe złamanie zakazu skutkować będzie odcięciem prądu dla całej klatki schodowej.
Dlaczego tak postąpiła? Z tym pytaniem zwróciliśmy się do Szczecińskiej Spółdzielni Mieszkaniowej.
- Ogłoszenie to zostanie zmienione - mówi Paweł Sawiński, zastępca prezesa spółdzielni, który zajmuje się sprawami technicznymi.
Wyjaśnia, że spółdzielnia nie zakazuje korzystania mieszkańcom z prądu, a jedynie chce ograniczyć jego zużycie do celów innych niż ogólnolokatorskie.
- A to znaczy, że nadal będzie na klatkach schodowych świeciły się lampy, ale nie będzie można do tej instalacji podłączyć na przykład szlifierki, lodówki, wiertarki, ani kosiarki, co teraz zdarza się nagminnie - tłumaczy. - Natomiast jak ktoś będzie chciał mieć taką możliwość, to owszem, my udostępnimy prąd, ale każdy będzie musiał założyć sobie licznik.
Mówi też, że tego typu samowolne podłączanie się było niebezpieczne dla wszystkich lokatorów.
- Bo często robione nieumiejetnie - twierdzi. - Ktoś sobie w piwnicy zainstalował gniazdka łącząc kable zwykłą taśmą. A to jest właśnie niebezpieczne.
Jak twierdzi spółdzielnia, te tzw. samowolne podłączenia do prądu nasiliły sie jakieś pół roku temu.
- Wcześniej, jak prąd był tańszy, to nie mieliśmy z tym kłopotu - mówi Paweł Sawiński. - Teraz, kiedy stawki za elektryczność wyraźnie poszły w górę, koszty związane z korzystania z elektryczności wspólnej wzrosły o 400, a nawet 500 procent. Te praktyki podłączania sią do administracyjnej sieci elektrycznej widać najbardziej w domach, gdzie jest mało mieszkańców. Bo tam gdzie mieszka 40, czy 50 lokatorów, to prądu do takiej kosiarki, czy szlifierki w rachunkach już tak nie widać.
Dlatego - jego zdaniem - najwięcej takich praktyk odkryto na osiedlu "Mickiewicza", gdzie w bloku mieszka najwyżej 8 rodzin.
- Poza tym, już wcześniej sąsiedzi zgłaszali, że nie wiadomo dlaczego muszą za tzw. część wspólną płacić wiecej - opowiada zastępca prezesa. - Często jednak, chodź wiedzieli, że np. ich sąsiad korzysta z prądu na klatce schodowej do swoich prywatnych celów, to dla dobra ogólnosąsiedzkich relacji, raczej mu nie zwracał uwagi. Ale jak rachunki za prąd wzrosły o te 400 czy 500 procent, to zaczęli prosić nas o interwencje.
Przypomina przy tym, że według cennika za prąd w częściach wspólnych, do tej pory lokatorzy średnio płacili 8 groszy za metr kwadratowy mieszkania, a teraz muszą czasami płacić 40-42 grosze.
Zdradza również, że spółdzielnia podjęła decyzję o zamontowaniu na wszystkich klatkach schodowych tzw. ograniczników.
- One będą blokowały te "samowolne" podłączenia się do kabli elektrycznych - tłumaczy i dodaje, że niektórzy lokatorzy proszą o to, aby spółdzielnia wskazała im gdzie te ograniczniki będą montowane. - Ale my tego nie zdradzimy - mówi. - One będą ukryte.
A na pytanie, kiedy ta inwestycja w ograniczniki zwróci się w rachunkach mówi: - w ciągu miesiąca!
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?