Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

ME piłkarzy ręcznych: kibice o organizacji imprezy

(paz)
Klaudia Zylber-Tarczyńska (z lewej), Marek Kaczyński (w środku),  Aleksandra Kopycińska (z prawej) na trybunach belgradzkiej hali.
Klaudia Zylber-Tarczyńska (z lewej), Marek Kaczyński (w środku), Aleksandra Kopycińska (z prawej) na trybunach belgradzkiej hali. archiwum prywatne
Występy naszych szczypiornistów w Serbii śledzi tradycyjnie spora grupa kibiców z Polski. Jednym z nich był Marek Kaczyński, rzecznik prasowy Gaz-System Pogoni Szczecin, który wraz ze znajomymi spędził w Belgradzie pierwszy tydzień imprezy i poniżej opowiada o swoich wrażeniach.

Szaro i antyeuropejsko

Belgrad w ogóle nie żyje mistrzostwami. Mieszkaliśmy w samym centrum, gdzie nie było jakiejkolwiek informacji o tym, którędy udać się na halę, czy po prostu zwykłych informacji, ulotek, flag. Dla mieszkańców Belgradu, którzy nie interesują się sportem, ciężko było wywnioskować, że dzieje się jakaś duża impreza w mieście. Dość powiedzieć, że właściciel hostelu, gdzie mieszkaliśmy pytał się o cel wizyty.

Miasto jest piękne, ale szare. Nawet samo serce miasta wymaga rewitalizacji. W Belgradzie było mnóstwo plakatów symbolizujących, że panuje tam nastrój raczej antyeuropejski i bardzo sceptycznie nastawionych do wejścia do UE

Tu wolno palić

To była moja trzecia impreza tak dużej rangi po ME w Austrii i MŚ w Szwecji. Okiem kibica Serbia dostała organizację mistrzostw trochę na wyrost. Hala Pionir, w której rozgrywane były mecze rundy wstępnej z udziałem Polaków w ogóle nie była przystosowana do przyjęcia tak dużej ilości kibiców. Na pierwszy mecz z Serbami spóźniliśmy się, czekając przed wejściem na halę około 50 minut. Przywitała nas żandarmeria i policja, a kibice wpuszczani byli przez wąską bramkę, gdzie tam czekał na nas wykrywacz metali. Nie można było wnosić monet, zapalniczek, papierosów. Osoby, którym się udało, paliły w każdym miejscu na hali, pomijając trybuny, bez żadnych konsekwencji.

Bałkański kocioł

Podczas spotkania z Serbią, ciężko było o jakikolwiek doping, gdyż od razu zostaliśmy zagłuszani przez Serbów, w dodatku byliśmy rozproszeni po całej hali. W pozostałych spotkaniach ze Słowacją i Danią w sumie graliśmy u siebie .Atmosfera na hali była niesamowita. O tym że bałkańscy kibice są fanatyczni można było się przekonać podczas meczu Serbia - Dania. Nas gospodarze jeszcze dopingiem oszczędzili, ale podczas wspomnianego meczu fani stworzyli prawdziwy bałkański kocioł.

SDS perełką

Podczas meczu ze Słowacją w polskim sektorze siedzieli siatkarze Zaksy Kędzierzyn Koźle, którzy dzień później rozgrywali swoje spotkanie w Lidze Mistrzów. Korzystając z możliwości bycia na meczu LM na wyjeździe wybraliśmy się na halę Partizana. Po tym spotkaniu zacząłem doceniać szczecińskie obiekty. Hala przy Twardowskiego oraz hala SDS przy tym co widzieliśmy to naprawdę perełki. Zastanawiamy się, kto dopuścił taki obiekt do użytku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński