Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mateusz Kostrzewski z Kinga Szczecin: Pełni wiary rozpoczniemy mecz we Wrocławiu

Jakub Lisowski
Jakub Lisowski
Mateusz Kostrzewski
Mateusz Kostrzewski Andrzej Szkocki
Nie możemy myśleć „jakoś to będzie” lub „mecz się przepchnie”. Trzeba postawić swoje warunki, wyjść z charakterem, dobrze grać w obronie – mówi Mateusz Kostrzewski z Kinga Szczecin.

Nie udało się, ale z drugiej strony można powiedzieć, że za łatwo nie mogło być.
Mateusz Kostrzewski: Tak, dokładnie. Nikt przecież przed rozpoczęciem serii nie mówił, że skończy się to w czterech meczach. Zresztą my po każdym spotkaniu ze Śląskiem powtarzaliśmy, że to jest bardzo silna drużyna. Udało nam się wygrać trzy spotkania, ale to była dla nas ciężka batalia i kawał wykonanej pracy. W piątek Śląsk pokazał swoją klasę, wygrali, więc cała seria wraca do Wrocławia. Nie ma się teraz co załamywać, bo czasami gorszy mecz się przytrafi. My tego doświadczyliśmy w piątkowy wieczór, bo np. nie wpadały rzuty, które powinny wpaść. Przeanalizujemy błędy, wyciągniemy wnioski i z podniesioną głową rozpoczniemy spotkanie we Wrocławiu. My tam już wygraliśmy dwa mecze.

Przebieg pierwszych trzech spotkań, generalnie łatwo wygranych przez Kinga, mógł uśpić Waszą czujność?
Nie. Z tyłu głowy nie braliśmy pod uwagę tego, że Śląsk już się nie podniesie. Cały czas rozmawiamy, mówiliśmy sobie, że to jest kolejne spotkanie na naszej drodze i musimy pokazać pełną koncentrację i maksymalne zaangażowanie. Trener nas trener uczulał, że zawsze trzeba być na 100 procent przygotowanym do każdego przeciwnika. Uczyliśmy się tego w rundzie zasadniczej, tak samo graliśmy w play-offach. Nie możemy myśleć „jakoś to będzie” lub „mecz się przepchnie”. Trzeba postawić swoje warunki, wyjść z charakterem, dobrze grać w obronie. W czwartym meczu finału to się nam nie udało. Były błędy, mankamenty, ale nie uniknie się ich w takiej serii. Dla kibiców, popularności czy oglądalności to chyba jednak dobrze, że finał jeszcze trwa i czeka nas mecz we Wrocławiu.

Jak uspokoić głowy?
Dalej musimy grać swoją koszykówkę. Nie ma powodu, by się załamywać, bo popełnialiśmy błędy. Zdarza się, nie wychodziło nam to, co wszystko dobrze funkcjonowało w poprzednich spotkaniach. Możliwe, że trener wprowadzi kilka zmian do naszej gry, ale to już pozostanie w naszej szatni. My już pokazywaliśmy w play-offach, że po gorszych meczach kolejne były świetne.

Nie mieliście jeszcze dwóch porażek z rzędu.
Dokładnie. Szybko się regenerujemy, szybko czyścimy głowy. Trener też nam powtarza, że nie ma znaczenia, czy przegrywasz jednym czy 30 punktami. Seria trwa i trzeba do każdego spotkania podchodzić tak samo.

Mocna jest wiara w drużynie, że w poniedziałek uda się to skończyć?
Tak. Bez wiary nie można zdziałać niczego. Trzeba wierzyć w zespół, wierzyć w swoje umiejętności, wierzyć w sztab trenerski. I u nas ta wiara jest, z nią rozpoczniemy spotkanie we Wrocławiu.

Kumulacja pecha za Kingiem?
Nie mieliśmy w tym sezonie takiego problemu, by dwóch naszych zawodników nie mogło raptem grać. Ale i z takimi sytuacjami też trzeba sobie radzić. Wierzymy, wierzymy w to, że będzie dobrze. Na pewno nie rozpoczniemy spotkania na luzie, ale od początku będziemy chcieli narzucić swoje warunki, pokazać energię.

Rozmawiał Jakub Lisowski

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński