MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Marta „Marika" Kosakowska wystąpi w Szczecinie. Szykuje się dużo basu i dużo tanecznego beatu [ROZMOWA]

Agata Maksymiuk
Agata Maksymiuk
Do Szczecina przywiezie ze sobą sekcję dętą, która, jak mówi - daje mnóstwo energii. Będzie dużo basu i tanecznego beatu. W końcu lato rządzi się swoimi prawami. Marta „Marika" Kosakowska wystąpi w Ogrodach Śródmieście już w sobotę 13 lipca o g. 20. Szykując się do udziału w koncercie, zostawiamy naszą rozmowę z artystką. Pytaliśmy o jej ostatnie projekty i inicjatywy, a tych w ostatnim czasie nie brakowało.

„Ładna dziewczyna nie narzuca swoich opinii ludziom. Ładna dziewczyna uśmiecha się, macha i mówi dziękuję” - to zdanie, które można usłyszeć w filmie biograficznym Taylor Swift na Netflixie. W Polsce również od „ładnej dziewczyny” oczekuje się głównie tego, by była „ładną dziewczyną”?

- Wydaje mi się, że coś się już rusza w tej kwestii, ale generalnie taki stereotyp wciąż pokutuje i mamy sporo do zrobienia. Nie dalej jak wczoraj czytałam relację ogólnopolskiego portalu, który w dziale kultura podsumowywał tegoroczne koncerty na Wiankach nad Wisłą, autora bardziej interesowało, która z artystek postawiła na długą, a która na krótką kreację, niż co de facto zaśpiewały i jak.

Odnośnie spraw, gdzie jest jeszcze wiele do zrobienia - niedawno uczestniczyłaś w posiedzeniu sejmowej komisji kultury wnosząc o uzupełnienie ustawy o prawie autorskim. Wiele osób nie rozumie tego problemu. Na artystów patrzy się przez pryzmat stereotypów - albo biedny głodujący, albo sławny i bogaty. Myślisz, że państwo jest w stanie wprowadzić rozwiązanie, które będzie złotym środkiem?

- Myślę, że państwo ma stanowić prawo, które w sposób możliwie sprawiedliwy reguluje zasady działania poszczególnych członków społeczeństwa. Artyści to spora grupa społeczna. I nie mówię tu o celebrytach, bo tych jest garstka. Mówię o twórcach: autorach i wykonawcach. Ci ostatni potrzebują teraz wsparcia państwa i organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi, bo jesteśmy zdominowani i zagłuszani przez biznesmenów trzęsących rynkiem wydawniczym i streamingowym, którzy nie chcą się z nami odpowiednio i proporcjonalnie podzielić zyskiem ze sprzedaży tego, co my tworzymy.

Odkąd wróciłaś po przerwie cały czas tworzysz. W maju ukazał się twój najnowszy singiel „Przy biurku”. To część projektu „LIPCOWE’45”. Piosenka porusza kwestie tajemnic i traum narosłych wokół Obławy Augustowskiej, czyli fragmentu historii Polski, o której powszechnie nie wiemy za dużo. To dla Ciebie oddanie hołdu rodzinom poszkodowanych, próba przełamania ciszy wokół problemu? Dlaczego zdecydowałaś się na ten projekt?

- To nagłośnienie problemu, o którym mało kto wie oraz próba odnalezienia zaginionych ludzi. I to się udaje. Ostatnio znalazła się jedna z rodzin, która uciekła do Łodzi. Muzyka ma moc. Tekst ma moc. A historię trzeba odkryć. I spisać, żeby się już nie powtórzyła. Po to jest ten projekt.

W szkole dzieci i młodzież stopniowo przyzwyczajają się do stwierdzenia, że „historia jest nudna”. A skoro jest nudna to „nie trzeba poświęcaj jej tyle uwagi i czasu”. Swoją pracą pokazujesz, że tak nie jest. Nie tylko singiel „Przy biurku”, ale i książka „Antydepresanty” to mocne sygnały, że historia ma znaczenie. Z czego to wynika?

- „Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli”. Dopóki nie wiadomo co zaszło, trup siedzi w szafie. Trupa trzeba wyciągnąć, mieszkanie wywietrzyć i żyć dalej bez nieprzyjemnego zapachu. W moim odczuciu nie ma sensu zadręczać się swoją trudną historią i bez końca obnosić się z nią. Martyrologii w Polsce mamy aż nadto. Sprawy trzeba wyjaśnić i żyć dalej bez ich ciężaru. Bez syndromu ofiary, bez zasiadania na tronie krzywdy. Lekko, radośnie, uważnie. Ja tak chcę. Po to mi jest wiedza o mojej osobistej historii, a każdej nacji wiedza o jej zbiorowej historii i zestawie traum i białych plam.

A jak trafić do szkolnych podręczników? Słyszałam, że jeden z Twoich utworów znajdzie się w nich.

- Mój tekst „Idziemy w noc” ma być drukowany w podręcznikach do języka polskiego dla klasy siódmej w latach 2025 - 2028. No tylko ja nie wiem, jak trafić (uśmiech). Pisałam ten tekst nie po to, żeby trafić do podręcznika. Wydawnictwo się zgłosiło…

Wydałaś „Antydepresanty”, napisałaś też opowiadania do “Pożegnania z Wesołą”. Praca z literaturą pojawiła się u ciebie naturalnie?

- Moja mama jest emerytowaną polonistką, ja jestem z wykształcenia polonistką. Miłość do literatury wyssałam z mlekiem matki. Szacunek do słowa pisanego po prostu zawsze u mnie w domu był. Ja lubiłam czytać, potem pisać… I nikt mnie do tego nie nakłaniał. Mama czytała. To było naturalną inspiracją. Potem rozmowy o literaturze…

W książce „Antydepresanty” prowadzisz czytelnika przez swoje życie, a także słowa prawie trzydziestu piosenek. Tym samym trochę zdradzasz odpowiedź na słynne pytanie - co autorka miała na myśli? Czy to nie tak, że utwór powinien być otwarty na interpretacje?

- Powinien i jest. W tej książce opisywałam kontekst powstawania danego utworu. Nie tłumaczyłam od deski do deski, o co mi szło. Wciąż jest spore pole wieloznaczności. I tyle interpretacji, ile osób słuchających. Słuchamy wszak i oglądamy przez pryzmat własnych doświadczeń. Dla każdego to samo słowo, odrobinę co innego znaczy, z czym innym się kojarzy.

Marika wystąpi w Szczecinie
Łukasz Pęcak

Tworzenie nowej muzyki czy tworzenie nowych książek i opowiadań jest dla ciebie większą frajdą, daje większą satysfakcję?

- Nowej muzyki i tekstów piosenek.

Przed nami koncert na scenie Ogrodów Śródmieście w Szczecinie. Wiesz już jakim repertuarem podzielisz się z publicznością? Będzie więcej Mariki z albumu „Cykl”, czy tej, którą poznaliśmy z albumem „Plenty”?

- „Plenty” też będzie, bo myślę, że „Moje serce” będę grać tak długo, jak długo będę w ogóle koncertować. Ale zdecydowanie stawiam na nowy album, czyli „Cykl”. Będą też nowe kwiatki. Ułożyłam program na lato w taki sposób, żeby był jeszcze bardziej taneczny i pozytywny tekstowo. Przywiozę ze sobą sekcję dętą, która daje mnóstwo energii. Dużo basu i tanecznego beatu. Lato rządzi się swoimi prawami. Ładujemy baterie nie tylko słońcem, ale i beztroską. Refleksyjność zostawiam na jesienio-zimę (uśmiech).

Twoje koncerty to czysta energia. Myślisz, że udałoby ci się wysiedzieć albo wystać cały występ w jednym miejscu?

- Nie ma takiej opcji (śmiech). Kiedyś grałam kilka koncertów z nogą w gipsie i też były tańce.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

1 lipca. Dzień Psa w Polsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński