Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marek Łukomski - trener odporny na stres

Anna Pasztor
- Doszliśmy z prezesem do wniosku, że nie ma co zatrzymywać zbyt wielu graczy z zeszłego sezonu, bo się nie sprawdzili. Dlatego zrobiłem małą rewolucję - twierdzi Marek Łukomski (z prawej)
- Doszliśmy z prezesem do wniosku, że nie ma co zatrzymywać zbyt wielu graczy z zeszłego sezonu, bo się nie sprawdzili. Dlatego zrobiłem małą rewolucję - twierdzi Marek Łukomski (z prawej) archiwum
Rozmowa z Markiem Łukomskim, szkoleniowcem Wilków Morskich o Szczecinie i planach na sezon.

Szczecin plus koszykówka równa się?

King Wilki Morskie Szczecin albo Pogoń Szczecin, bo tak kiedyś nazywał się koszykarski klub ze Szczecina.

Po sześciu latach wraca pan do Szczecina, więc można powiedzieć, że historia zatacza koło.

Jak najbardziej i to nie chodzi tylko o moją osobę. 30 lat temu mój Ś.P. tata Krzysztof Łukomski był trenerem Pogoni Szczecin, którą w tamtych latach potocznie nazywano wilkami morskimi. Historia na pewno zatoczyła koło.

Jak bardzo zmieniło się przez te lata miasto?

Widać, że Szczecin się rozbudowuje, powstaje szybki tramwaj, powstają nowe galerie handlowe czy ścieżki rowerowe. Zawsze powtarzam, że aby było lepiej przez chwilę musi być gorzej - ulice na jakiś czas muszą być rozkopane, żeby po remontach mógł poprawić się komfort życia mieszkańców.

Co najbardziej zaskoczyło w mieście po powrocie do Szczecina?

Hala. I brak stadionu. Hala jest bardzo fajna i przychodzi do niej wielu kibiców, co jest sukcesem zeszłorocznych działań promocyjnych Wilków.

Powrót do Szczecina związany jest z objęciem posady trenera Wilków. To jest moment, by samodzielnie poprowadzić zespół?

Już w Radomiu powtarzałem prezesowi, że moim celem nie jest bycie asystentem przez całe życie tylko będę chciał prowadzić zespół. Nieważne czy w Radomiu, czy w Szczecinie, czy gdzieś w Polsce. Trzeba w życiu wyznaczyć sobie jakiś cel i do niego dążyć.

Czuje pan tremę przed debiutanckim sezonem w roli trenera?

Zamierzałem kiedyś w końcu poprowadzić samodzielnie drużynę, ale nie spodziewałem się, że to nastąpi tak szybko. Natomiast ja lubię wyzwania i na pewno nie będzie to coś łatwego. Trema? Kiedyś na testach psychologicznych dowiedziałem się, że mam niespotykaną odporność na stres. W życiu w ogóle rzadko się stresuję. Oczywiście, na pewno pojawią się sytuacje, że będzie stres, ale na razie o tym nie myślę.

Pracował pan u boku bardzo dobrych trenerów (Mariusza Karola, Piotra Ignatowicza i Wojciecha Kamińskiego). Jak zamierza pan wykorzystać w samodzielnej pracy te doświadczenia?

Praca asystenta pozwalała na to, żeby obserwować działania trenerów, wyciągać z nich to, co najlepsze i skreślić z listy działań, jakie chciałbym podjąć jako trener, to, co nie funkcjonowało tak, jak powinno. Od każdego z nich wziąłem na pewno coś dobrego, mam nadzieję, że mało złego, bo nie ma ludzi bezbłędnych. Każdy popełnia błędy, każdy ma swoje wady, ja pewnie też, ale najważniejsze jest to, żeby w życiu popełniać jak najmniej błędów. A jak się popełni błąd, to trzeba z niego wyciągnąć wnioski. Każdy z trenerów miał inny pogląd na koszykówkę i trudno w dwóch zdaniach powiedzieć, co wyciągnąłem z pracy każdego z nich. Na pewno starałem się nauczyć jak najwięcej.

Propozycja poprowadzenia zespołu przyszła od Wilków. Czy nie powinna pojawić się z Rosy?

W Rosie mógłbym dostać propozycję przejęcia zespołu, gdyby nie szło pierwszemu trenerowi. Bardzo dobrze żyłem z trenerem Kamińskim i stworzyliśmy bardzo zgrany duet, więc nawet nie życzyłem mu, żeby powinęła mu się noga. Nawet byłoby mi głupio, gdyby tak się stało. Rozmawiałem też z prezesem w Radomiu, ale nie był on do końca przekonany, żeby w tym czy następnym roku powierzyć mi zespół. W najbliższej perspektywie nie było szansy, abym przejął drużynę. Nie chcę też siedzieć w Radomiu i liczyć na to, by trenerowi Kamińskiemu nie poszło. Nie jestem takim człowiekiem.

Kiedy w takim razie pojawiły się propozycje ze Szczecina?

Już w zeszłym roku. Wówczas mówiło się o tym, żebym przyszedł do klubu jako asystent trenera. Rozmawiałem wtedy z trenerem Koziorowiczem i powiedziałem, że z całym szacunkiem, ale nie chcę odchodzić z czwartego zespołu ekstraklasy do beniaminka ligi. Propozycja zostania pierwszym trenerem pojawiła się w tym roku jeszcze w trakcie sezonu. Powiedziałem prezesowi Królowi, że jestem zainteresowany, ale chcę dokończyć sezon w Rosie. Po sezonie sprawy potoczyły się bardzo szybko i przyjąłem tę ofertę.

Fakt, że Wilki to szczeciński klub miał wpływ na decyzję?

Zdecydowanie tak, ponieważ znam środowisko, znam ludzi i zależy mi na tym, żeby klub był jak najwyżej. Nie przyjechałem na rok czy na dwa lata i jak nie będzie wyniku, to ja stąd wyjadę. Ja tutaj mieszkam, będę cały czas, ale to jest sport i może być różnie.

Na pewno ma Pan własny pomysł na Wilki. Jaki to ma być w tym sezonie zespół?

Doszliśmy z prezesem do wniosku, że nie ma co zatrzymywać zbyt wielu graczy z zeszłego sezonu, bo się nie sprawdzili. Dlatego zrobiłem małą rewolucję. Wielu z zakontraktowanych już zawodników swoje kontrakty podpisało na 2 bądź na 3 lata. Myślę, że doświadczeni zawodnicy w jednym zespole z młodymi to droga, jaką powinniśmy obrać, by co roku nie przeprowadzać rewolucji. Chcę, żeby wszystko jak najszybciej zafunkcjonowało. Zdaję sobie sprawę, że to nie będzie łatwe, ale po to tutaj jestem, żeby zadziałało.

Jak liczna ma być kadra?

W kadrze meczowej ma być 12 zawodników. Cały skład będzie liczył 14 graczy, bo znajdą się wśród nich młodzi zawodnicy, którzy będą uzupełniali naszą kadrę i grali w II lidze. Powstanie II-ligowy zespół rezerw.

Kadra prawie zamknięta, ale jeszcze niekompletna. Kogo wciąż brakuje?

Potrzebujemy jeszcze rzucającego obrońcy, którym będzie najprawdopodobniej Amerykanin, a przynajmniej w tym kierunku szukamy. Będziemy też szukali zawodnika na pozycję numer 5. Obsadzenie pozycji numer 2 będzie jednak ważniejsze.

90 procent składu to Polacy. Ilu zagranicznych zawodników ma znaleźć się w składzie?

Nie skupiam się na narodowości zawodnika. On ma podwyższyć wartość zespołu. Powiedziałem, że na pozycję numer 2 chcemy Amerykanina, bo za takim się rozglądamy. Jeśli jednak będzie to Serb, Chorwat, Ukrainiec czy ktokolwiek inny, który będzie pasował do naszej koncepcji, to nie widzę przeszkód. Mamy nazwiska 15 zawodników, którzy spełniają nasze kryteria, ale na razie nam się nie spieszy.

Czego pan oczekuje od zakontraktowanych już zawodników?

Awansu do ósemki. Poza tym na pewno walki i zaangażowania. Wiem, że jestem młodym trenerem, ale nie pozwolę sobie na to, żeby ktoś powiedział, nawet po porażce, że nie widział zaangażowania u zawodników. To jest sport, można przegrać, można wygrać. Jak przegra się po walce i zaangażowaniu przez cały mecz, to pogratuluje się lepszym. Jak zobaczę, że ktoś się nie angażuje, to nie będzie przebacz. Jestem na początku swojej drogi trenerskiej i nie pozwolę na to, by za 5 lat ktoś mi powiedział, że źle zacząłem albo pozwoliłem sobie coś narzucić. Prezes Król zaufał mi na tyle, że pozwolił kompletować swój autorski skład i mam w zespole takich zawodników, jakich chciałem.

Czym ci zawodnicy przekonali pana do siebie?

Chciałem zbudować zespół na model radomski: część doświadczonych graczy, część zawodników, którzy mają coś do udowodnienia, część młodych, którzy będą podgryzać starą gwardię. Nie będę patrzył im w metryczkę. Dla mnie będzie najważniejsze, czy zawodnik jest dobry i pomaga zespołowi. Jeśli 16-latek na tej samej pozycji będzie lepszy niż 40-latek, to będzie grał ten lepszy. Wiem, że ci ludzie nie odpuszczą, bo mają tutaj swój cel do zrealizowania. Atmosferę budują wyniki.

W mediach pojawiały się komentarze, że sprowadza pan do Szczecina zawodników związanych z radomskim klubem.

Nie przywiązuje do tego większej wagi, bo staram się nie czytać tych komentarzy, ale nie jestem w stanie od tego uciec. Nie rozumiem trochę tego narzekania, bo przychodzą zawodnicy z czwartego zespołu w ekstraklasie. Nie stać nas na zawodników ze Stelmetu, ale ci, którzy przychodzą są lepsi niż ci, którzy byli.

Zatem jaki basket mają grać Wilki w tym sezonie?

Szybki, ale to nie znaczy, że bez głowy. Ta koszykówka ma się podobać ludziom. Szybkie przeprowadzanie piłki po koszu straconym bądź po zbiórce czy po rzutach osobistych. Nie będzie za długiego kozłowania, czegoś takiego na pewno nie zobaczymy.

Wspomniał pan, że cel jest jasno postawiony - awans do play off. Jaki jest pomysł, by go osiągnąć?

Zanotować 20 zwycięstw w sezonie. Szybka gra i mocna defensywa to podstawy. Będę bardzo dużo uwagi zwracał na szczegóły. Wiem, że różnica pomiędzy zespołami z pierwszej ósemki w aspekcie sportowym nie jest duża. O zwycięstwie będą decydowały detale. Nie ma różnicy, czy się wygra mecz jednym czy dwoma punktami, bo w tabeli ma się na koncie zwycięstwa i to jest najważniejsze. Mogę cały sezon wygrywać wszystkie mecze jednym punktem i będę z tego zadowolony.

Pana asystentem będzie pański przyjaciel, Łukasz Biela. Przyjaźń będzie miała znaczenie?

Nie. Również zawodnikom powiem, że od moment przekroczenia linii wejścia na boisko na trening czy mecz, nie ma sentymentów. Zaczyna się nasza praca, którą musimy wykonać. Z Łukaszem znamy się bardzo długo, rozmawiałem z nim i zdajemy sobie sprawę, że jest to szansa dla nas obu. Musimy ją wykorzystać.

Kiedy rozpoczną się przygotowania i jak będą wyglądały?

Zaczynamy ostatniego dnia sierpnia. Wówczas będą badania wydolnościowe i zaczniemy treningi. Cały czas będziemy ćwiczyć na własnych obiektach. Pierwsze 2 tygodnie to tylko treningi bez żadnego meczu kontrolnego. Następnie turnieje - w Koszalinie, Stargardzie i Włocławku. Na tydzień przed ligą chcemy rozegrać jeden lub dwa mecze bez udziału publiczności, które będą dla nas ostatecznym sprawdzianem. Być może z Albą Berlin.

Jak podobała się atmosfera hali podczas meczu Wilków z Rosą?

Wygraliśmy, więc mi się podobało. Jest klub kibica, jest wysoka frekwencja - to fajne. Fani daleko od parkietu, ale to urok nowoczesnych obiektów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński