Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marakuja, owoc współpracy kolegów ze studiów. Tytus Łajdecki przedstawia swoją nową formację

Dariusz Zymon
Kilka miesięcy temu mieliśmy przyjemność przedstawić sylwetkę młodego jazzmana, który otworzył przed nami świat muzyki, szyku i elegancji. Okazja do ponownego spotkania nadarzyła się szybciej, niż mogliśmy się spodziewać. Tytus Łajdecki, bo o nim mowa, właśnie powołał do życia nowy zespół, który jak mówi, jest wypadkową koleżeństwa zawiązanego na studiach muzycznych i ciężkiej pracy. Formacja zaistniała pod nazwą Marakuja.

Jacy artyści wchodzą w skład zespołu Marakuja, jak się poznaliście ?

- W skład Marakui wchodzą moi koledzy z roku ze studiów muzycznych. Poznaliśmy się na akademii muzycznej w Bydgoszczy. Razem studiujemy jazz, razem ćwiczymy i rozwijamy swoje umiejętności. Na fortepianie gra Michał Modrzyński, na kontrabasie i gitarze basowej Tymoteusz Wójtewicz, na perkusji Norbert Itrich Junior. Ja gram oczywiście na saksofonie. Od początku czas spędzony na poznawaniu się i zgłębianiu muzyki przebiegał nam bardzo owocnie, co przełożyło się na relację w zespole. Formacja Marakuja jest nie tyle owocem chwili, co naszej sympatii do siebie.

Czy styl waszego jazzu będzie podobny do tego, który mogliśmy usłyszeć w jazzduo.szcz?

- Zdecydowanie nie. Oczywiście będzie to muzyka akustyczna, grana na prawdziwych instrumentach, przez żywych ludzi, tak samo jak robimy to w projekcie jazzduo.szcz. Jednak muzyka, którą piszemy i aranżujemy w zespole Marakuja na pewno będzie inna, bo jest tworzona przez inny zestaw osobowości. W jazzie, żadne wykonanie, nawet najbardziej znanego standardu, nie jest takie samo jak poprzednie. Marakuja ma dostarczać muzykę, przy której można się odprężyć, zamyślić i miło spędzić czas. Chcemy, żeby nasz projekt nie naśladował utartych schematów, również wizerunkowych. Nie oznacza to jednak, że nie będziemy grali standardów muzyki jazzowej, owszem będziemy, ale chcemy to robić na zasadzie dawania czegoś od siebie, pamiętając o szacunku do autorów.

ZOBACZ TEŻ:

Rynek polskiego jazzu na pewno jest ci dobrze znany, ale wiem, że planujesz też podbić Hiszpanię?

- Podbić Hiszpanie, to dosyć duże słowa (uśmiech). W każdym razie kierunek wydaje nam się naturalny, z racji tego, że nasz perkusista Norbert Itrich Junior pochodzi właśnie z Hiszpanii. Mimo tego, że na co dzień uczymy się i gramy w Polsce, jeśli nadarzy się sposobność do zagrania w ojczyźnie naszego bębniarza, na pewno ją wykorzystamy. Od początku uruchomienia naszych fanpagy zauważamy wyraźną aktywność grupy zainteresowanych osób z tamtej części Europy. Mamy zamiar rozwijać się również dla tej grupy odbiorców, po to, żeby w niedalekiej przyszłości zagrać parę koncertów w ojczyźnie Norberta.

Wracając do Marakui, wasz pierwszy singiel „Atomic Leaves” jest rearanżacją „Autumn Leaves” czy zmiana pierwszego członu nazwy jest przypadkowa, czy może nawiązuje do aktualnych, niespokojnych czasów?

- Rzeczywiście moment nagrywania naszej aranżacji standardu zbiegł się z działaniami wojennymi za wschodnią granicą, jednak sam człon Atomic nie nawiązuje stricte do tego tragicznego wydarzenia. Nie było to naszym założeniem, żeby podpinać się pod tę wielką tragedię. Cieszy nas jednak to, że zinterpretowałeś ten zabieg w ten sposób. To jest właśnie rzecz, która bardzo podoba mi się w muzyce, różnorodność możliwych interpretacji. Chcieliśmy wyróżnić nasze nagranie za pomocą zmiany w tytule. „Autumn Leaves” jest dosyć popularnym standardem i w internecie jest dużo jego wersji. Człon Atomic ma korespondować z charakterem i konceptem na nasz zespół. Jednak zmiana nazwy nie jest jedyną formą wyrazu jaką zastosowaliśmy w tym utworze. Postanowiliśmy dodać takie zmiany w strukturze utworu jak zmiana metrum, czy wydłużenie poszczególnych części oraz dodania łączników. Cały utwór wyszedł dosyć dynamicznie, dzięki bardzo ważnej roli korespondencji z perkusją.

Jaka jest najbliższa przyszłość zespołu Marakuja, gdzie będzie można was usłyszeć.

- Zagraliśmy już na festiwalu filmowym w Bydgoszczy, a teraz przygotowujemy się do koncertów zaplanowanych na lato. Pod koniec lipca przyjedziemy do Szczecina, gdzie zagramy koncert podczas, którego wykonamy nasze autorskie kompozycje, oraz aranżacje standardów. Więcej informacji pojawi się wraz z ogłoszeniem organizatora. Planujemy zagrać kilka koncertów w Szczecinie i okolicy. Cały czas pracujemy nad materiałem, który regularnie planujemy nagrywać i publikować w internecie. Na pewno będzie można usłyszeć nas nie tylko na żywo, ale również online. Rozumiemy jak wielką rolę odgrywają dzisiaj YouTube i inne platformy streamingowe, dlatego przykładamy do tego również odpowiednią uwagę.

Ale koncerty i autorskie kompozycje to nie jedyne sukcesy, o które chciałem zapytać. Za jakie osiągnięcia udało ci się dostać stypendium artystyczne Marszałka Pomorza Zachodniego?

- Stypendium Artystyczne Marszałka Województwa Zachodniopomorskiego otrzymałem za działalność artystyczną, w tym przedsięwzięcia artystyczne, w których brałem udział. Jestem bardzo szczęśliwy, że mimo mojego młodego wieku komisja przyznała mi tę nagrodę. Dzięki niej będę mógł zrealizować wydarzenie, które planowałem, i po części realizuję już od jakiegoś czasu. Na początku pandemii, zauważając deficyt inicjatyw jazzowych, założyłem grupę na Facebooku, na której do dnia dzisiejszego zebrało się ponad 300 młodych muzyków z różnych części Polski. Zebraliśmy ich za pomocą „wyzwania” na instagramie #lajdeckimusicchallange. Była to gra na instastory podczas, której muzycy prezentowali swoje umiejętności i oznaczali swoich znajomych do wzięcia w niej udziału. Dzięki temu wiedzieliśmy kogo zapraszać do grupy, którą nazwałem Młoda Siła Jazzu. Chcę żeby to stypendium było dla mnie motorem do dalszej pracy i zintensyfikowanego rozwoju. Mam nadzieję, że wydarzeni - koncert, które planuję będzie inspirujące dla innych młodych muzyków i będziemy je mogli w przyszłości kontynuować ze znacznie większą siłą.

Głównym założeniem projektu jest wspieranie rozwoju scenicznego młodych muzyków jazzowych. Uważasz, że w Polsce jest z tym problem ? Czy ciężko jest się przebić ?

- Uważam, że przebicie się powinno zależeć od muzyki, którą gramy, jednak bardzo często jest to zbieżna wielu przypadków. Jestem daleki, żeby myśleć, że w Polsce jest jakoś szczególnie trudniej lub łatwiej. Jednak nie o to mi chodzi, mówiąc, że chcę działać na rzecz rozwoju scenicznego młodych muzyków. Uważam, że podczas cyklu nauki, zdecydowanie za mało uwagi poświęca się tematyce zarządzania muzyką. Ja wiedzę na ten temat czerpię z książek, kursów i wydarzeń, w których brałem udział oraz z rozmów ze znajomymi muzykami, przy czym ich teorie na ten temat są bardzo różne. Nie chcę prowadzić kampanii szkoleniowej, ponieważ nie czuję się odpowiednią osobą do tego. Chcę natomiast najlepiej, jak pozwolą mi na to możliwości, zorganizować wydarzenie, o którym będzie można powiedzieć, że było dobrze i profesjonalnie zaplanowane i wykonane, po to, żeby moi koledzy zobaczyli na żywo, a nie tylko w teorii, że tak też można pracować i nie musi być to jedynie „marzenie wielkich scen”. Mam nadzieję, że uda nam się to zrealizować najlepiej jak to jest tylko możliwe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński