Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lokatorzy nie chcą teściowej. Konflikt o mieszkanie

Mariusz Parkitny [email protected]
Teściowa i była synowa mieszkają niemal obok siebie. Ich bloki, widać na zdjęciu, dzieli ok. 200 metrów. Mimo to nie potrafią się porozumieć i zawrzeć zgody.
Teściowa i była synowa mieszkają niemal obok siebie. Ich bloki, widać na zdjęciu, dzieli ok. 200 metrów. Mimo to nie potrafią się porozumieć i zawrzeć zgody.
Mieszkańcy stanęli murem za matką z dziećmi, którym była teściowa każe się wyprowadzić z mieszkania. Sprawę rozstrzygnie sąd. Wyrok spodziewany jest jutro, czyli we wtorek.

Lokatorzy bloku na osiedlu Przyjaźni w Szczecinie zbierają podpisy poparcia. Chcą, aby pani Katarzyna z dwójką synów została w mieszkaniu, które jest własnością byłej teściowej. Po niedawnym rozwodzie syna, pani Helena, chce bowiem odzyskać lokal i zażądała wyprowadzki byłej synowej.

- To dla pani Kasi zgodziliśmy się, aby zaadoptowała suszarnię i powiększyła swoje mieszkanie. Gdybyśmy mieli pojęcie, że sprawa tak się zakończy i że w tym mieszkaniu ma zamieszkać teściowa pani Kasi, nigdy byśmy się nie zgodzili na adaptację suszarni - mówi Halina Dopieralska, mieszkanka bloku.

Siedemnaście lat temu młode małżeństwo państwa L. wprowadziło się do niewielkiego mieszkania na ostatnim piętrze bloku na os. Przyjaźni. Lokal jest własnością byłej teściowej pani Katarzyny. Małżonkowie postanowili powiększyć metraż. Otrzymali zgodę spółdzielni i lokatorów.

- Lokatorzy zgodzili się, abyśmy mogli poszerzyć mieszkanie. Chodziłam z listą i uzyskałam zgodę wszystkich 46-ciu lokatorów. Byli przekonani, że wydają zgodę nam, czyli młodemu małżeństwu. W to mieszkanie zaangażowałam wszystkie swoje siły, czas i pieniądze - mówi pani Katarzyna.

W trakcie trwania małżeństwa na świat przyszło dwóch synów. Stosunki między małżonkami zaczęły się psuć. Rok temu sąd zgodził się na rozwód. Winą za rozpad związku obarczył męża pani Katarzyny. Kobieta z synami (18 i 10 lat) została w mieszkaniu. Były mąż się wyprowadził. Po rozwodzie, była już teściowa, zażądała zwrotu mieszkania.

- Jest mi teraz przykro, że była teściowa każe nam się wynosić. Co z moimi synami, przecież to mieszkanie to centrum ich życia, czy naprawdę prawo własności jest ważniejsze od losu moich synów. Uważam, że to nie jest w porządku - mówi pani Katarzyna.

Dlatego postanowiła oddać sprawę do sądu.

- Oczywiście rozumiemy, że obowiązuje prawo własności, ale istnieje jeszcze coś takiego, jak zasady współżycia społecznego. I do tego będziemy przekonywać sąd - mówi mec. Andrzej Chomiński, pełnomocnik pani Katarzyny.

Wspierają ją sąsiedzi.

- Czujemy się oszukani, bo wydając zgodę ona adaptację suszarni byliśmy przekonani, że robimy to dla młodego małżeństwa z dziećmi. Zrobili na mnie bardzo dobre wrażenie. To, że potem im się nie ułożyło, cóż tak bywa. Ale uważam, że pani Kasia została potraktowana przez swoją teściową bardzo nieładnie - mówi Stanisława Kryk.

- Jeśli ta pani będzie chciała tu wrócić, to my na pewno tej sprawy tak nie zostawimy. Będziemy żądali przywrócenia mieszkania do stanu pierwotnego, a było to malutkie mieszkanko z gołymi betonowymi ścianami. Mamy nadzieję, że sąd oprócz przepisów prawa zwróci uwagę na ludzki charakter tej sprawy. Wszyscy lokatorzy popierają panią Kasię i chcą, aby tu została z dziećmi - dodaje Julita Szczepanik.

Była teściowa zapewnia, że nie chciała konfliktu. Od byłej synowej i wnuków mieszka 200 metrów dalej.

- Chciałam porozumienia, ale ona wolała oddać sprawę do sądu. Uważam, że jest wina rozpadowi tego małżeństwa. Najbardziej szkoda mi wnuków, których nie widuję - mówi pani Helena.

Jednocześnie przyznaje, że liczy się z tym, że będzie musiała oddać część pieniędzy jakie była synowa zainwestowała w jej mieszkanie. Wyrok spodziewany jest jutro.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński