Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Liga Konferencji Europy: KAA Gent – Pogoń Szczecin 5:0. Koszmar w Gandawie – nie ten poziom, nie ten okres na prezenty

Jakub Lisowski
Jakub Lisowski
Piłkarze Pogoni byli o kilka klas gorsi od przeciwników z KAA Gent.
Piłkarze Pogoni byli o kilka klas gorsi od przeciwników z KAA Gent. fot. pogoń szczecin twitter
Pierwszy mecz Pogoni Szczecin w III rundzie eliminacji Ligi Konferencji Europy rozstrzygnął sprawę awansu. Drużyna KAA Gent trafiła na juniorów i do przerwy prowadziła 4:0. Wszystkie bramki w meczu były prezentami Portowców.

Do spotkania z Pogonią Gent przystąpił w najsilniejszym składzie. Przede wszystkim w ataku grali Hugo Cuypers i Gift Orban. Belg w tym sezonie regularnie strzelał bramki, a sytuacja Nigeryjczyka była niepewna. Cały czas „grany” jest jego transfer do Tottenhamu, ale do środku nie było oficjalnego potwierdzenia. Nic więc dziwnego, że trener Hein Vanhhaezebrouck wstawił go do wyjściowego składu. Cały klub mocno wierzył w wyeliminowanie Portowców w III rundzie, czyli m.in. dodatkowy zastrzyk gotówki.

Pogoń tak dobrej sytuacji kadrowej nie miała. Przede wszystkim okazało się, że uraz szyi wyklucza z rywalizacji Dantę Stipica. Kibice dopytywali się o zdrowie Chorwata od kilku dni, ale klub milczał. Jak się okazało – ukrywał kontuzję przed przeciwnikiem. Od pierwszej minuty zagrał więc Bartosz Klebaniuk, a w rezerwie był junior młodszy Axel Holewiński.

Znak zapytania był też przy obsadzie pozycji prawego pomocnika: Marcel Wędrychowski czy Wahan Biczachczjan. Ostatecznie trener Jens Gustafsson postawił na Ormianina w nadziei, że ten będzie miał okazję do strzału z dystansu, co wybornie potrafi robić.

Do „11” powrócił też stoper z Austrii Benedikt Zech, a Danijel Loncar pozostał w rezerwie. Tej roszady można było się spodziewać, bo Zech przed urazem był graczem podstawowego składu.

Z obozu Pogoni „wydostała się” też informacja, że trener Gustafsson nie zamierzał dokonać jeszcze jednej, kluczowej zmiany. Sporo kibiców oczekiwało, że Pogoń odejdzie do swojego ofensywnego usposobienia, a mocniej skupi się na zabezpieczeniu swojej bramki. Już pierwsze minuty pokazały, że Portowcy chcą grać swoje. Przy odrobinie dokładniejszym podaniu Mateusza Łęgowskiego w świetnej okazji mógł się znaleźć w 2. minucie Kamil Grosicki. W kolejnych akcjach Pogoń grała szybko, fajnie klepała piłkę w środkowej strefie, ale już na połowie przeciwnika brakowało dokładności. Gent do 10. minuty zaatakował trzykrotnie, ale wrzutki w pole karne nie przyniosły efektu. W 9. minucie gospodarze mieli rzut rożny i było groźnie, ale na szczęście niecelnie główkował Tsuyoshi Watanabe. A po minucie złe wybicie piłki w pole o mało nie zakończyło się bramką Juliena De Sarta po strzale z 40 m. Klebaniuk nie zdążyłby wrócić do bramki.

Te akcje jednak nakręciły Belgów, którzy przycisnęli Pogoń i już w 13. minucie objęli prowadzenie. Z dystansu strzelał De Sart, Klebaniuk odbił piłkę przed siebie, a Orban z łatwością ją dobił.

Jak się okazało ten gol tylko wywołał lawinę błędów gości. Ci w I połowie stracili jeszcze trzy bramki – wszystkie zostały sprezentowane. W 35. minucie wrzutka między stoperów – błąd w ustawieniu Mariusza Malca i Benedikta Zecha, a Orban główką przelobował Klebaniuka, który ułatwił mu zadanie nieporadnym wyjściem z bramki.

To nie był koniec koszmaru młodego bramkarza. Po paru minutach Łęgowski przechwycił piłkę na swojej połowie i podawał do Klebaniuka. Ten nerwowo chciał ją odegrać do Malca, ale zrobił to tak źle, że piłka trafiła do Cuypersa, który błyskawicznie uderzył z okolic linii autowej. Bramkarz nie zdążył zareagować i mógł tylko schować twarz w bluzie.

Niestety, tuż przed przerwą Gent dobił Pogoń. Tym razem piłkę w okolicach pola karnego stracił Luka Zahović, a Cuypers okazję wykorzystał. Napastnicy Gentu wzorowo potwierdzali klasę i „sprzedawali” się do lepszych klubów.

- Pogoń walcząca, Pogoń walcząca do końca – zakrzyknęli fani Pogoni, którzy w sile tysiąca oglądali środowe spotkanie. Ale po chwili kibice siedli na krzesełkach z niedowierzaniem w to, czego byli świadkami.

Pierwszy kwadrans po przerwie był bardzo dobry w wykonaniu Pogoni. Rywale pozwolili grać Portowcom i ci szybko stworzyli sobie cztery ciekawe okazje. Brakowało wykończenia, co szybko się zemściło i po błędzie Malca – Orban łatwo wykorzystał okazję. Na stadionie nie brakowało osób, które myślały już tylko o ostatnim gwizdku.

Pogoń Belgom już nie zagroziła, a gospodarze specjalnie się nie wysilali, by uzyskać rekordowe zwycięstwo. Rewanż za tydzień w Szczecinie będzie smutną formalnością.

KAA Gent – Pogoń Szczecin 5:0 (1:0)
Bramki: Orban trzy (13., 35. i 64.), Cuypers dwie (40. i 45.)
Gent: Roef – Torunaringha Ż (78. Castro-Montes), Watanabe, Kandouss – Fofana (78. Gerkens), De Sart, Hong (78. Hjulsager), Samoise, Kums – Cuypers (78. Tissoudali), Orban (89. Agbor).
Pogoń: Klebaniuk – Wahlqvist, Zech (68. Loncar), Malec Ż, Koutris – Biczachczjan (68. Wędrychowski), Gamboa Ż, Łęgowski (46. Kurzawa), Zahović (46. Gorgon), Grosicki – Koulouris (80. Fornalczyk).
Sędziował Vassilis Fotias (Grecja)
Widzów: ok. 13 tys.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński