Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lechia i Legia polowały głośno. U pozostałych głównie kosmetyka

(paz)
Sprowadzenie przez Lechię Gdańsk Sebastiana Mili, to największy hit zimy. Klub z Trójmiasta zapłacił za pozyskanie filaru Śląska Wrocław 1,3 mln zł. To sporo jak na 33-letniego zawodnika.
Sprowadzenie przez Lechię Gdańsk Sebastiana Mili, to największy hit zimy. Klub z Trójmiasta zapłacił za pozyskanie filaru Śląska Wrocław 1,3 mln zł. To sporo jak na 33-letniego zawodnika. Tomasz Bolt
Najbogatsze kluby zdominowały zimą rynek transferowy. Ciekawych ruchów było najwięcej od dawna, także tych gotówkowych.

Lechia Gdańsk latem pozyskała ponad 20 piłkarzy, głównie z zagranicy. Tak duże zmiany w składzie nie miały pozytywnego przełożenia na wyniki w pierwszej części sezonu. Zespół z Trójmiasta jest dopiero na 13. miejscu w tabeli, mając raptem tylko cztery punkty przewagi nad strefą spadkową. Pieniędzy w klubie jednak nie brakuje i zimą w Gdańsku znów ruszono na transferowe łowy. Tym razem postawiono na jakość, a nie na ilość.

Wydarzeniem jest sprowadzenie ze Śląska Wrocław Sebastiana Mili, za którego zapłacono aż 1,3 mln zł. A przecież ten zawodnik ma już 33 lata. Ta inwestycja może się jednak szybko zwrócić, bo na pierwszym meczu z Wisłą Kraków ma przyjść na stadion sporo kibiców. Wpływy ze sprzedaży biletów mogą szybko zrównoważyć wydatek na reprezentanta Polski, który z miejsca stał się ulubieńcem kibiców w Gdańsku.

Oprócz Mili Lechia sprowadziła też dwóch doświadczonych obrońców: Jakuba Wawrzyniaka (Amkar Perm) i Grzegorza Wojtkowiaka (TSV 1860 Monachium). Z takim składem Jerzy Brzęczek (już trzeci szkoleniowiec Zielonych w tym sezonie) powinien szybko podźwignąć zespół z nizin tabeli.

O ruchach kadrowych w Lechu Poznań szeroko piszemy poniżej. Gotówki nie żałowano też w Warszawie. Kontuzja Ondreja Dudy zmusiła mistrzów Polski do sięgnięcia głębiej do kieszeni po fundusze na Michała Masłowskiego. Pomocnik Zawiszy Bydgoszcz kosztował aż 3,5 mln zł, ale podobno bardzo szybko zaaklimatyzował się w klubie ze stolicy. Konkurencję w bramce ma zwiększyć 35-letni Arkadiusz Malarz, kupiony za 0,5 mln zł z GKS Bełchatów. W odwrotnym kierunku na pół roku powędrował napastnik Arkadiusz Piech. Poza tym z francuskiego Toulouse wypożyczono Dominika Furmana, który nie zrobił kariery na Zachodzie, gdzie wyjechał właśnie z Warszawy.

Z pozostałych zespołów najciekawszych transferów dokonał wspomniany GKS Bełchatów. W tym zespole chcą się odbudować po nieudanych przygodach bramkarz Dariusz Trela (ostatnio Lechia Gdańsk), obrońca Seweryn Michalski (KV Mechelen) i pomocnik Maciej Małkowski (Górnik Zabrze). 34-letni Sebastian Olszar, ostatnio filar Floty Świnoujście, spróbuje po raz ostatni w karierze zaistnieć w ekstraklasie.

Piłkarzy z ciekawą przeszłością sprowadziła Cracovia. 29-letni słowacki napastnik Erik Jendrisek ma w swoim CV m.in. Hannover 96, Kaiserslautern, Schalke 04 Gelsenkirchen, Freiburg czy Energie Cottbus. 30-letni serbski obrońca Sreten Sretenović to prawdziwy obieżyświat. Grał m.in. w Korei Południowej, Słowenii, Portugalii, Rosji, Rumunii i Polsce (1,5 sezonu w Zagłębiu Lubin). Defensywę Pasów ma wzmocnić też Piotr Polczak, którzy przez cztery ostatnie lata grał w rosyjskiej ekstraklasie.

Bez większych ruchów kadrowych obyło się w Piaście Gliwice, Górniku Łęczna, Podbeskidziu Bielsko-Biała i Jagiellonii Białystok, choć ta ostatnia pozyskała zdolnego Białorusina, Pawieła Sawickieja.

Głównie osłabień doznały Zawisza Bydgoszcz, Ruch Chorzów, Śląsk Wrocław, Górnik Zabrze i Korona Kielce. Z tego grona najszybciej powinien pozbierać się Śląsk, gdzie trener Tadeusz Pawłowski w ciągu ostatniego roku zbudował solidny zespół mimo zaciskania pasa.

Pozostali, oprócz Górnika, wiosną będą walczyć o utrzymanie. Dramatycznie wygląda sytuacja Zawiszy. Pozbyto się całego zastępu obcokrajowców, ale w ich miejsce nie sprowadzono graczy o znanych nazwiskach, którzy mogliby z miejsca wspomóc zespół w walce o uniknięcie degradacji. Do Bydgoszczy trafił Sebastian Kamiński, jesienią wyróżniający się gracz Floty.

Ciągle wzmocnień nie może doczekać się Franciszek Smuda, szkoleniowiec Wisły Kraków. "Franz" cały czas narzeka na wąską kadrę, a zimą doszedł mu tylko bezrobotny ostatnio bramkarz Michał Miśkiewicz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński