Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kubeł zimnej wody spadł na Flotę we właściwym momencie

(paz)
Maciej Mysiak (z prawej) w pojedynku z Piotrem Ruszkulem. Pomocnik Floty miał w meczu z Olimpią sporo pracy z niezwykle ruchliwymi piłkarzami z Grudziądza.
Maciej Mysiak (z prawej) w pojedynku z Piotrem Ruszkulem. Pomocnik Floty miał w meczu z Olimpią sporo pracy z niezwykle ruchliwymi piłkarzami z Grudziądza. Paweł Skraba/"Gazeta Pomorska"
- Nie ma takiej opcji, abyśmy w rundzie wiosennej zlekceważyli kogokolwiek. Zawaliliśmy mecz z Olimpią, byliśmy dwa razy słabsi od gospodarzy. Jednak przed nami 16 spotkań i już od niedzielnego meczu w Bytomiu musimy zacząć wygrywać - twierdzi Maciej Mysiak, defensywny pomocnik Floty Świnoujście.

- Przełożenie pucharowego meczu ze Śląskiem Wrocław to dobra decyzja?

- Boisko jest zmarznięte i pokryte śniegiem. Gra w takich warunkach byłaby bardzo niebezpieczna. Aura w Świnoujściu w ostatnich dniach jest typowo zimowa i sądzę, że przełożenie meczu było najlepszą decyzją. Nam pozostaje szykować do niedzielnego meczu z Polonią Bytom na boisku ze sztuczną nawierzchnią.

- Jak wygląda atmosfera w zespole po przegranym meczu z Olimpią Grudziądz?

- Nasze samopoczucie nie jest najlepsze. Jesteśmy strasznie źli na siebie po tym spotkaniu. Musimy sobie to jasno powiedzieć - rozegraliśmy bardzo słaby mecz, przegraliśmy zdecydowanie, a rywale byli od nas dużo lepsi. Chcemy, aby nasza gra wyglądała tak jak w pierwszym spotkaniu ze Śląskiem.

- W meczu z Olimpią w waszym ustawieniu raziła spora luka w środku pola. Ciężko jednak wymagać od pana i Piotra Kieruzela, czyli dwóch defensywnych pomocników, aby kreowali grę zespołu w ofensywie.

- To nie do końca tak. Ja wymagam od siebie dużo więcej. Mnie, jak i całemu zespołowi, ten mecz się udał, ale każdy z nas musi starać się kreować grę, starać się zagrywać piłkę do przodu. Nie możemy wszystkiego zganiać na kontuzję Sebastiana Olszara, która wymusiła zmiany w naszym ustawieniu. Mamy na tyle szeroką kadrę, że nawet zejście takiego zawodnika nie powinno wpłynąć na jakość naszej gry. Na boisku pojawił się Ari (Ensar Arifović - przyp.red.) i staraliśmy się kierować piłkę w jego kierunku, ale nam to nie wychodziło.

- Wszyscy mocno nadmuchaliśmy balonik z napisem ekstraklasa, więc może takie otrzeźwienie, w postaci porażki, było potrzebne?

- Przed pierwszym meczem każdy widział nas w ekstraklasie. Ten kubeł zimnej wody, który na nas spadł w Grudziądzu, pojawił się chyba we właściwym momencie. Lepiej teraz, niż w kluczowym meczu, np. decydującym o awansie. Wiemy, że czeka nas dużo pracy, w którą musimy włożyć dużo serca, aby wygrywać, bo w tej lidze w meczach zwycięża się głównie dzięki ambicji.

- Grzegorz Kasprzik w Grudziądzu na was głośno pokrzykiwał, często używając wulgarnych słów. Oberwało mu się za to w komentarzu w "Przeglądzie Sportowym", ale wydaje mi się, że jako kapitan zwyczajnie starał się was pobudzić do walki.

- Grzesiek ma taki charakter. Koledzy z zespołu mówili mi, że już w rundzie jesiennej pomagał im w ustawieniu na boisku. Bramkarz najlepiej widzi, co się dzieje na placu gry i pokrzykuje, gdzie mamy się przesuwać, gdzie doskoczyć. Grzesiek w Grudziądzu starał się nam pomóc, nie myślał w tym momencie, że gdzieś obok są kamery i mikrofony i że to wszystko idzie w całą Polskę.

- Ostatniej w tabeli Polonii Bytom w niedzielę nie możecie zlekceważyć.

- Nie ma takiej opcji, abyśmy w rundzie wiosennej zlekceważyli kogokolwiek. Zawaliliśmy mecz z Olimpią, byliśmy dwa razy słabsi od gospodarzy. Jednak przed nami 16 spotkań i już od niedzielnego meczu w Bytomiu musimy zacząć wygrywać i nie oglądać się na zespoły, które przecież ciągle są za nami w tabeli.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński