- To był koszmar, który jeszcze mi się śni - wspomina Tadeusz Piłkowski z Taxi Radio. - Jeżdżę już ponad 32 lata, a coś takiego widziałem po raz pierwszy. Nie rozumiem, jak można dopuścić, by jedna ciężarówka sparaliżowała 400-tysięczną aglomerację.
- Co robiły służby, którym płacimy za porządek i bezpieczeństwo - pyta Mirosław Szymański, kolega z korporacji taksówkarskiej. - Przecież obok była stocznia Parnica. Nie można było stamtąd ściągnąć dźwigu by załadował płyty? Policjantów też było za mało. Na skrzyżowaniu Wyszyńskiego z Nabrzeżem Wieleckim tylko dwóch kierowało całym ruchem.
- Gdzie podziały się służby drogowe, prezydent? Wyjechali na weekend? - pytają wściekli kierowcy. - Ktoś powinien za to beknąć.
- Ze szpitala na Pomorzanach do starego miasta jechałem półtora godziny. Kolega na Słoneczne brnął 4,5 godziny - dodaje taksówkarz. - Kierowcy wściekali się, tracili czas, paliwo. Nasze liczniki biły, bo przy kasach fiskalnych nie ma funkcji STOP. Kto zrekompensuje twszystkim straty?
- A jak ktoś by zasłabł, dostał zawału, wybuchłby pożar? - pytają. - Jak dojechałałaby pomoc?
Więcej w papierowym wydaniu "Głosu".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?