Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Królowa halówek w kryzysie? [SIATKARSKIE PODSUMOWANIE ROKU 2013]

Rafał Kuliga
Siatkarki Chemika Police są największą radością kibiców w naszym regionie.
Siatkarki Chemika Police są największą radością kibiców w naszym regionie.
Chemik Police w wielkiej grze, koniec Piasta Szczecin, średnia dyspozycja polskich klubów na arenie międzynarodowej i rozczarowanie formą reprezentacji – taki był rok 2013 na siatkarskich parkietach.

Siatkówka w naszym regionie przez długie lata bardzo kulała. Wszystko zmieniło się jednak w poprzednim sezonie. W Policach pojawił się stabilny sponsor i wyraźny sygnał, że siatkówka na najwyższym poziomie do tego regionu ma wrócić. Pieniądze przełożyły się na dobre zawodniczki, a te zagwarantowały Chemikowi awans do Orlen Ligi, najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce. Jednak na tym faza ekscytacji się nie zakończyła. Grupa Azoty o swoich podopiecznych nie zapomniała i latem zatroszczyła się, aby sakiewka w Policach była pełna i głośno brzęcząca. Dzięki najwyższemu budżetowi w lidze beniaminek zakontraktował znakomite siatkarki, reprezentantki Polski i Serbii.

W błyskawicznym tempie z drużyny, która dopiero awansowała do ekstraklasy, Chemik stał się ekipą, która może walczyć o złoty medal. I takie założenia podpierają wyniki, które podopieczne Mariusza Wiktorowicza osiągają w 2013 roku. Policzanki na półmetku zajmują pierwsze miejsce w ligowej tabeli i wymienia się je wśród głównych faworytek do końcowego zwycięstwa.

Reszta stoi w miejscu

Na tym kończą się pozytywy odnośnie kondycji dyscypliny w naszym regionie. Zwłaszcza w wykonaniu panów kibice mogliby liczyć na więcej. Morze Bałtyk Szczecin próbuje wrócić do dawnych tradycji, jednak jest to o wiele trudniejsze w praktyce, niż w zwykłej teorii. W poprzednim sezonie zmienił się zarząd klubu i wydawało się, że Morze wychodzi na prostą. Klub ostro wziął się do pracy, nawiązał współpracę ze sponsorami, zwrócił uwagę na marketing, stał się bardziej profesjonalny. Postawił na zawodników, których zwykło się nazywać najemnikami. Przyjechali do Szczecina, bo drugoligowy klub spełniał ich wymagania finansowe, a oni mieli zagwarantować zespołowi awans do I ligi. Jednak w drużynie brakowało odpowiedniej atmosfery, a Morze zakończyło walkę o zaplecze ekstraklasy na poziomie regionalnym.

W tym sezonie budowa drużyny opiera się na zupełnie innej filozofii. Klub stawia na młodych i utalentowanych zawodników, którzy cieszą się z możliwości gry w drugiej lidze. Zbierają doświadczenia, ale i walczą o każdą piłkę. Młodym się zwyczajnie chce, a wyniki zbudowały również atmosferę. Morze jest wiceliderem tabeli, a jego gra potrafi napawać optymizmem. To na pewno dobry kierunek, który może być fundamentem w budowie czegoś większego.

Nie ma już Piasta

W II lidze pań również spore zmiany. Z siatkarskiej mapy Polski zniknął Piast Szczecin. Zespół nie był w żaden sposób rentowny, jego utrzymywanie okazało się zbyt dużym wyzwaniem. Chemik Police postanowił stworzyć drużynę rezerw, w której ogrywać mogłyby się ich młode siatkarki. Ma być to jeden ze sposobów na długoterminowe spojrzenie, perspektywiczny rozwój. Wiele z siatkarek Piasta przeniosło się do wspomnianych rezerw Chemika i tam kontynuuje swoje kariery. PSPS Chemik II, prowadzony przez Zdzisława Gogola, zajmuje pierwsze miejsce w ligowej tabeli. Jednak sam szkoleniowiec uspokaja hurraoptymistów.

-€“ My dopiero budujemy ten zespół, nie ma co skupiać się na wynikach sportowych, awansie, czy innych dalekich planach - twierdzi Gogol.

W SMS Świnoujście kształcą młodych chłopców, którzy w przyszłości mają przerodzić się w profesjonalistów. Zespół gra na poziomie drugiej ligi, jednak od kilku lat ich dyspozycja wygląda bardzo przeciętnie. Różnica, szczególnie fizyczna, pomiędzy juniorem, a dorosłym siatkarzem jest tak duża, że trudno o zwycięstwa, czy choćby o wygrane sety. Z drugiej strony, mentalność młodzieży jest bardziej krucha, o czym wspominał Zdzisław Gogol, który wcześniej pracował właśnie w Świnoujściu.

-€“ Wystarczy jedna przegrana partia, a chłopcy już przestają wierzyć w zwycięstwo. To bardzo trudny temat -€“ uważa były szkoleniowiec Wyspiarzy.

W przypadku SMS Police wszystko wygląda odrobinę lepiej. Nie ma aż tak dużej różnicy fizycznej, więc walka opiera się na elementach technicznych. A te można już wykształcić, za co odpowiedzialny jest w Policach Jerzy Taczała. Młode policzanki mają swoje problemy, ale zbierają doświadczenie i potrafią walczyć z każdą drużyną w lidze. Choć aktualnie zajmują ostatnie miejsce w tabeli.

Koniec rozwoju?

Od kilku lat w Polsce można zaobserwować zwiększone zainteresowanie siatkówką. Sporo wspólnego z tym ma rozwój ligi męskiej. Plusliga mężczyzn stoi na wysokim poziomie, ciesząc się coraz większym szacunkiem poza granicami naszego kraju. Do Polski przechodzą gwiazdy światowej siatkówki, a grono kibiców systematycznie się powiększa. Jednak progres, który zaznaczał się bardzo mocno dwa, trzy lata temu, odrobinę zwalnia. Kluby z Polski nie są w stanie rywalizować, szczególnie w kwestiach finansowych, z najlepszymi drużynami w Rosji, więc gwiazdy siatkówki, te największe, do naszego kraju nie przyjeżdżają. Polska liga jest silna, posiada wielu utytułowanych graczy, jednak nasze drużyny nie są faworytami w rozgrywkach europejskich. W poprzednim sezonie do najlepszej czwórki w Europie (Final Four) zakwalifikowała się Zaksa Kędzierzyn-Koźle. Jednak nie udało się jej wygrać meczu i tym samym żadna polska drużyna nie wywalczyła medalu.

Sporą zadyszkę złapała nasza główna ekipa eksportowa sprzed lat - Skra Bełchatów. Próbuje odbudować swoją markę, a w tym sezonie, w dość mocno odmienionym składzie, walczy o tytuł mistrza kraju. Najpoważniejszym faworytem do końcowego zwycięstwa jest jednak Resovia Rzeszów. W składzie obrońców tytułu zbyt wiele od poprzedniego sezonu się nie zmieniło i wciąż to popularni "Resoviacy" uważani są za najsilniejszą ekipę ligi.

Biało-czerwono- rozczarowani

Po wielu sukcesach Andrei Anastaziego nastał okres posuchy. Włoski szkoleniowiec uspokajał i twierdził, że jego zespół jest gotowy do mistrzostw Europy. Te jednak dla Polaków skończyły się mizernie. Biało-czerwoni uplasowali się w drugiej części klasyfikacji, z dala od podium i splendoru. Kadra grała w kratkę. Czytelnie rozgrywał Łukasz Żygadło, który bał się korzystać ze swoich środkowych, a wielką lukę w składzie widać było na pozycji atakującego. Wciąż brakuje zawodnika pokroju Mariusza Wlazłego, który wniesie stabilność w ataku, ale będzie i potrafił zrobić coś nadzwyczajnego. Teraz kadra jest w przebudowie. Posadę szkoleniowca objął dobrze znany Polakom Francuz Stephane Antiga, która ma być gwarancją nowego pomysłu, powiewu świeżości. W kuluarach mówi się również, że Antiga ma być receptą na konflikty Wlazłego z reprezentacją. Być może atakujący Skry znowu włoży koszulkę z orłem na piersi.

W kadrze kobiet widać światełko na końcu tunelu. Czas przerwać marazm, zapomnieć o konfliktach. Po słabszym wynikach reprezentacji do drużyny narodowej wracają najlepsze siatkarki, m.in. Małgorzata Glinka-Mogentale (będzie kapitanem), Anna Werblińska i Katarzyna Gajgał-Anioł. W takim zestawieniu personalnym można mieć nadzieje na sukcesy. Glinka-Mogentale dała impuls pozostałym siatkarkom, wiarę w zwycięstwo. Jednak doświadczona przyjmująca Chemika nie będzie grać wiecznie. Najprawdopodobniej to ostatni sezon w jej wykonaniu. A następczyń nie widać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński