Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kościelny kontra dzieci

Emilia Chanczewska, 27 sierpnia 2004 r.
Teren budowanego od kilkunastu lat kościoła na osiedlu Zachód jest ulubionym miejscem zabaw dla dzieciaków. To jednak bardzo niebezpieczne miejsce. Nie tylko ze względu na mnóstwo cegieł i kamieni, ale i kościelnego, który - zdaniem rodziców - potrafi wykręcić ucho, przyłożyć ręką w głowę lub walnąć pasem po plecach.

Pan Stanisław to starszy człowiek, z kościołem na osiedlu związany od początku. Znany z tego, że dużo w nim pomaga, ale i ze swojej porywczej natury. Dzieciaki, bawiące się na terenie kościoła - zdaniem naszych rozmówców - poznały ciężar jego ręki i smak pasa. Wykręcanie uszu i wyzywanie dzieci, to - jak twierdzą - stałe praktyki kościelnego. Rodzice i dziadkowie postanowili to ukrócić.

Dogonił i uderzył

Dzieciaki z osiedla w sobotnie popołudnia stoją pod kościołem i czekają na koniec mszy ślubnych. Od świeżo upieczonych małżonków dostają cukierki. Kościelny nie może znieść tego zwyczaju.

- W sobotę mój chłopak dostał w głowę od kościelnego - mówi Ryszard Dychalski. - Po ślubie para młoda wyszła, rzucała cukierki, a dzieciaki je zbierały. Kościelny uderzył syna. Później wyjrzał przez okno i powiedział do mojej żony: "zamknij się ty stara k...".
Kościelny wyzywa dzieci. Niektóre nawet nie przyznają się do tego w domach, inne wszystko opowiadają.

- Gówniarze, gnoje, złodzieje, bandyci - wylicza epitety, którymi obdarza dzieci kościelny Stanisława Michalska, babcia dwóch dziewczynek, które też padły ofiarą agresji pana Stanisława. - W sobotę moja wnusia przybiegła wystraszona, że kościelny wyzywa jej kolegę. Nawet nie chciała powtarzać, jak. Wstawiła się za nim, to zaczął ją gonić i uderzył pasem przez ramię. To się zdarzyło nie pierwszy raz. W maju druga wnuczka też oberwała pasem przez plecy za to, że stała i patrzała na ślub.

Dotarliśmy też do matki 9-latka, który na kilka miesięcy przed I Komunią dostał od kościelnego kopniaka. Także wtedy, gdy z innymi dziećmi zbierał cukierki.

- Jeśli proboszcz sobie nie życzy, żeby rzucali i zbierali te cukierki, to niech mówi to na naukach przedmałżenskich lub niech wszystkim to ogłosi z ambony - mówi jego matka. - Do tej pory jednak takiego zakazu nie było. Nie chciałam się kłócić i zadzierać z księdzem przed komunią. W ogóle każdy boi się ruszyć księdza, żeby się na dzieciach nie odgryzał. Poszłam więc do kościelnego i zapytałam, dlaczego to zrobił. Usłyszałam, że to nie są dzieci, tylko barachło.

Zabawa na budowie

- To niemożliwe, ewidentna nieprawda - mówi ksiądz Zygmunt Zawitkowski, proboszcz parafii przy kościele p.w. Miłosierdzia Bożego, po czym jednak dodaje: - To nie jego zadanie, żeby dzieci bić. Zwróciłem mu od razu uwagę. Rozmawiałem z matką tego chłopaka. Rodzice powinni pilnować dzieci i zwracać im uwagę.

Dzieci niech stoją i czekają na śluby, ale nie powinny bawić się tam, gdzie są cegły. Roznoszą je po placu kościelnym, któreś z nich wyniosło te cegły. Bawią się na płytach marmurowych, a co będzie jakby się jakaś obsunęła? Nikt nie jest w stanie ich upilnować!

Rodzice winą za tę sytuację obarczają niewłaściwe zabezpieczenie terenu budowy.

- Przecież tam każdy może sobie wejść i coś wziąć! - mówi matka 9-latka.

Sprawą zainteresowała się straż miejska.

- Proboszcz wszystko tłumaczy tym, że to jest teren budowy i dzieci mają tam nie wchodzić, ale skoro to teren budowy, to powinien być dobrze zabezpieczony - uważa Ryszard Dychalski. - Przecież to są dzieci, nie przywiążę ich do kaloryfera! Dzwoniłem do straży miejskiej, powiedzieli, że to miejsce powinno być ogrodzone, oznakowane tabliczkami: "Wstęp surowo wzbroniony". Pytali, czy chcę zgłosić interwencję. Na razie poczekam, może coś się zmieni, a jak nie, to zgłoszę!

Kościelny milczy

Parafianie z ust do ust przekazują sobie informację, że kościelny ma problemy ze zdrowiem.

- Jak jest chory, to niech się leczy, a nie bije cudze dzieci - mówi S. Michalska. - On nie ma do tego prawa. Przecież to małe dzieci, on im zagraża. Mówiłam o tym księdzu, gdy był po kolędzie. Nie boję się o tym mówić. Nie będzie ktoś wmawiał, że moje wnuczki wynoszą cegły. Na co im cegły?! Póki co, jeszcze się nie budujemy...

- Kilka tygodni temu oglądałem w regionalnej telewizji reportaż o tym, jak kościelny uderzył chłopca kijem, przez co dzieciak trafił do szpitala z krwiakiem - dodaje R. Dychalski. - To się działo gdzieś w naszym województwie. Mamy czekać, aż u nas coś takiego się stanie?!

Zadzwoniliśmy do kościelnego.

- Nie mamy o czym rozmawiać, z takimi sprawami to do księdza dziekana - powiedział Stanisław P., po czym odłożył słuchawkę.
Następnym razem odebrała żona. Powiedziała, że mąż wyszedł. Obiecała, że porozmawia z nim w tej sprawie...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński