Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kariera poza boiskiem

dc, 15 stycznia 2005 r.
Wojciech Rosiński był jednym z najlepiej zapowiadających się siatkarzy Morza-Bałtyk Szczecin w ostatnich latach. Teraz nie pomaga swym kolegom w walce o awans do I ligi.

- Kontuzja mi to uniemożliwia - mówi. - Rodzice chcą, by Wojtek został funkcyjnym członkiem zgromadzenia Świadków Jehowy - twierdzą trenerzy szczecińskiej drużyny.

Rosiński doznał w poprzednim sezonie poważnej kontuzji.

- Miałem zerwane wiązadła - tłumaczy siatkarz. - Potem przeszedłem dwie operacje: pierwszą, rozpoznawczą oraz drugą, w której w miejsce jednego z wiązadeł wstawiono mi implant. Zabiegi udały się, ale nie tak, bym mógł grać w II lidze i walczyć o awans. Nawet stabilizator mi nie pomaga. Kolano chybocze mi się i odczuwam ból, np. gdy biegnę do autobusu. Dlatego gram tylko w Szczecińskiej Amatorskiej Lidze Piłki Siatkowej.

O leworęcznym siatkarzu bardzo dobre zdanie mają trenerzy Morza-Bałtyk. - Miał dwie bardzo ważne zalety - mówi Edward Wojnecki. - Po pierwsze, uderzenie o sile konia, a po drugie niesamowitą odporność psychiczną. Nigdy się nie "gotował".

Jednak szkoleniowcy nie uważają, aby kontuzja była jedynym powodem rezygnacji Rosińskiego z gry.

- Rodzice chcą, by robił karierę w zgromadzeniu Świadków Jehowy - twierdzi pierwszy trener Morza-Bałtyk, Andrzej Winiarczyk. - I dlatego zrezygnował z kariery.

Sam zawodnik podkreśla jednak, że zadecydowały względy zdrowotne. Choć przyznaje, że nie tylko.

- Lepiej, że mnie nie ma w klubie - wyjaśnia. - Męczyły mnie już obietnice bez pokrycia w wykonaniu władz klubu. My wywiązywaliśmy się z obowiązków, wygrywaliśmy, a co mieliśmy w zamian...?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński