- Kontuzja mi to uniemożliwia - mówi. - Rodzice chcą, by Wojtek został funkcyjnym członkiem zgromadzenia Świadków Jehowy - twierdzą trenerzy szczecińskiej drużyny.
Rosiński doznał w poprzednim sezonie poważnej kontuzji.
- Miałem zerwane wiązadła - tłumaczy siatkarz. - Potem przeszedłem dwie operacje: pierwszą, rozpoznawczą oraz drugą, w której w miejsce jednego z wiązadeł wstawiono mi implant. Zabiegi udały się, ale nie tak, bym mógł grać w II lidze i walczyć o awans. Nawet stabilizator mi nie pomaga. Kolano chybocze mi się i odczuwam ból, np. gdy biegnę do autobusu. Dlatego gram tylko w Szczecińskiej Amatorskiej Lidze Piłki Siatkowej.
O leworęcznym siatkarzu bardzo dobre zdanie mają trenerzy Morza-Bałtyk. - Miał dwie bardzo ważne zalety - mówi Edward Wojnecki. - Po pierwsze, uderzenie o sile konia, a po drugie niesamowitą odporność psychiczną. Nigdy się nie "gotował".
Jednak szkoleniowcy nie uważają, aby kontuzja była jedynym powodem rezygnacji Rosińskiego z gry.
- Rodzice chcą, by robił karierę w zgromadzeniu Świadków Jehowy - twierdzi pierwszy trener Morza-Bałtyk, Andrzej Winiarczyk. - I dlatego zrezygnował z kariery.
Sam zawodnik podkreśla jednak, że zadecydowały względy zdrowotne. Choć przyznaje, że nie tylko.
- Lepiej, że mnie nie ma w klubie - wyjaśnia. - Męczyły mnie już obietnice bez pokrycia w wykonaniu władz klubu. My wywiązywaliśmy się z obowiązków, wygrywaliśmy, a co mieliśmy w zamian...?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?