MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Justyna Raczyńska z Chemika: Od zera do bohatera

Rafał Kuliga
Justyna Raczyńska (z prawej) jest zadowolona z powrotu do treningów.
Justyna Raczyńska (z prawej) jest zadowolona z powrotu do treningów.
ROZMOWA Z Justyną Raczyńską, przyjmującą Chemika Police, która po raz pierwszy dostała powołanie do reprezentacji Polski.

- Wszystko co dobre, choćby wakacje, jest rwane i szybko się kończy?

- To prawda, przerwa wakacyjna była dość rwana ze względu na zgrupowanie reprezentacji. Ale czy to koniecznie oznacza dla mnie coś złego?

- Nie lubi pani urlopu?

- Miałam spokojny tydzień na odpoczynek. Ale minęło siedem dni i trochę… zaczęłam się nudzić. Siatkówka to może nie moje życie, ale na pewno największa pasja. Bardzo ciągnie mnie do treningów. Zaczynamy od poniedziałku i już nie mogę się doczekać.

- A nie ma pani żalu do trenera Piotra Makowskiego o zaburzenie wakacji? Pojechała pani na zgrupowanie, ale nic z tego nie wyszło.

- Dla mnie samo powołanie jest ogromnym wyróżnieniem. Trzeba pamiętać, że byłam siatkarką grającą w pierwszej lidze. Nie mam wielkiego doświadczenia, w porównaniu do pozostałych zawodniczek brakuje mi chyba też troszkę umiejętności. Trener miał swoją wizję drużyny, a ja musiałam ją zaakceptować. To w pewnym stopniu uhonorowanie mojej ciężkiej pracy na treningach i wspinania się po kolejnych szczeblach kariery.

- A co jest wyżej? Pierwsza kadra? Czy to hurraoptymistyczne spojrzenie?

- To na pewno jest moje marzenie. A te są po to, żeby je spełniać. W tej chwili będę miała okazję grać w ekstraklasie i zrobię wszystko, aby dostać się do reprezentacji Polski. Czy się uda, to inna sprawa.

- Wraca pani z kadry, gdzie konkurencja okazała się, przynajmniej na tę chwilę, zbyt silna. Wraca pani do nowego klubu, który na papierze jest bardzo mocny. Szczególnie na pozycji przyjmującej. A jeśli i tu konkurencja okaże się zbyt silna?

- Konkurencja zawsze była i zawsze będzie. Na razie nie mam zamiaru i nie chcę się tym martwić.

- Na konferencjach prasowych włodarze podkreślali, że chcą opierać budowę klubu o trzon, który wywalczył awans. Pani w tym trzonie się znajduje. Jednak czy jest szansa, aby było to możliwe? Wtedy na ławce rezerwowych musiałyby siąść nowo zakontraktowane gwiazdy.

- Sezon jest bardzo długi. Zapewne obowiązywać będzie system rotacyjny, więc każda z nas pogra. Jedna trochę mniej, druga trochę więcej. Staram się pogodzić z faktem, że czasem mogę zacząć na ławce, a czasem nawet poza dwunastką. Postaram się udowodnić trenerowi, że mogę wnieść do drużyny jakąś wartość.

- No to, zostając przy pani konkurencji, hit tego okienka transferowego - Małgorzata Glinka-Mogentale. Wielka wartość na boisku, czy bardziej mentorka, która wnieść może masę doświadczenia?

- Małgorzata to ogromne wzmocnienie. Oczywiście, najpiękniejsze lata, kiedy zdobywała medale z reprezentacją, zapewne ma już za sobą. Ale wniesie do zespołu ogromne doświadczenie. Osobowość. Będę się mogła od niej wiele nauczyć, zarówno w trakcie treningów, jak i spotkań ligowych.

- Pani kariera to taki trochę pozytywizm, z pracą u podstaw na czele. Zaczęła pani od drugiej ligi, potem udało się awansować na zaplecze ekstraklasy. Sukces, ale apetyt wciąż był większy. Teraz udało się znaleźć w Orlen Lidze. Stres będzie wiązał nogi?

- Stres? Raczej ogromna radość! Cieszę się bardzo, bo zawsze do tego dążyłam. Udało się cel zrealizować. Radość jest podwójna, bo przecież jestem wychowanką Chemika. Sporo mnie z drużyną łączy.

- Na papierze i na ustach włodarzy wygląda to tak, że zespół ma walczyć o najwyższe cele. Chemik jest na to gotowy?

- Mamy bardzo silny skład i powinno nam się udać. Oczywiście, to zależy od wielu czynników, ale wierzymy w siebie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński