Temat - nienowy zresztą - wywołała minister zdrowia Izabela Leszczyna, która w rozmowie w Radiu Zet przyznała, że analizowana jest zmiana przepisów, które miałyby zakazać sprzedaży alkoholu na stacjach paliw. Przyznała, że prosił o to premier Donald Tusk, ale od razu zastrzegła, że ewentualne zmiany prawa wymagałyby zgody koalicjantów tworzących rząd.
Nie da się ukryć, że alkohol w Polsce jest ogólnie dostępny.
W Szczecinie są wydane 3023 zezwolenia na sprzedaż napojów alkoholowych. Zdecydowana większość, bo 1932, to punkty handlowe, a 1091 to gastronomia. Limity ustalane przez radnych są jeszcze wyższe, bo samorząd przyjął zasadę, że nie chce ograniczać swobody gospodarczej i każdy, kto spełnia wymogi ustawy, zgodę na sprzedaż alkoholu dostanie. W Szczecinie można wydać 2100 koncesji na sprzedaż alkoholu, w tym 650 na napoje wysokoprocentowe. Lokali gastronomicznych oferujących piwo może być 600, wino - 400 i tyle samo mających w sprzedaży wszystkie alkohole.
Na razie z różnych stron płyną opinie na temat ewentualnego zakazu. Za jest m.in. Krzysztof Brzózka, były dyrektor Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, który widzi związek między liczbą punktów sprzedaży alkoholu a liczbą pijanych kierowców. - Ograniczenie dostępności to najlepszy sposób na walkę z alkoholizmem. Roczne spożycie czystego alkoholu to wciąż ponad 9 litrów na osobę - mówił. Także były premier Mateusz Morawiecki poparł zmniejszenie liczby miejsc, gdzie alkohol jest dostępny. - Niwelowanie zagrożeń związanych z promocją i dostępnością alkoholu to przede wszystkim ochrona młodego pokolenia Polaków - powiedział dla Interii biskup Tadeusz Bronakowski, przewodniczący Zespołu Komisji Episkopatu Polski ds. Apostolstwa Trzeźwości i Osób Uzależnionych, komentując pomysł Ministerstwa Zdrowia.
- Całkowity zakaz sprzedaży alkoholu na pewno uderzy w finanse firmy, ale nie w nasze, bo nie mamy żadnej premii od takiej sprzedaży - mówi nam z kolei pracownik jednej ze stacji na Pomorzu. - Moim zdaniem alkoholu całkiem ze stacji nie usuną, ale raczej wprowadzą czasową prohibicję, np. od godz. 22 do godz. 6. Będziemy wtedy opuszczać rolety na półkach z alkoholem i zamykać lodówki.
Pomysł krytykują ekonomiści - w TVN24 Marek Zuber powiedział, że zakaz byłby ingerencją w wolny rynek. Podobne zdanie w Radiu Zet wyraził poseł Ryszard Petru, szef sejmowej komisji gospodarki.
Już dziś sprzedaż alkoholu to około 16 procent obrotów stacji paliw, wiele z nich nie utrzymałoby się zapewne z samej marży na paliwo (średnio 30-40 groszy na litrze), a przecież stacje dziś to także sprzedaż wielu innych produktów, żywności, czy nawet posiłków.
Firma Nielsen IQ pod koniec roku 2022 dla „Business Insidera” zbadała, że przychody z handlu alkoholem stanowią ponad połowę sprzedaży stacji poza paliwem. Z drugiej strony na stacjach paliw sprzedawanych jest niewiele ponad dwa procent ogółu alkoholu. Sęk w tym, że sprzedaż ta przypada w porze nocnej.
- Alkoholu sprzedajemy naprawdę bardzo dużo, głównie oczywiście w nocy i w niedziele, gdy większość innych sklepów jest zamknięta - mówi anonimowo pracownik jednej ze stacji paliw. - W Szczecinku od dawna nie ma całodobowego sklepu monopolowego, więc - szczególnie gdy po godzinie 23 zamkną i Żabki - mamy istne pielgrzymki kupujących alkohol. Kupują wszystko: od mocnych alkoholi, przez wino i piwo; duże pojemności, jak i „małpki”. Śmiało mogę powiedzieć, że alkohol to top produktów sprzedawanych w stacji.
Z obserwacji naszego rozmówcy wynika jednak, że dużą część alkoholu kupują osoby z sąsiedztwa bliższego i dalszego stacji, przychodzące na piechotę. - Kierowcy, owszem kupują, ale są trzeźwi. Ludzie przyjeżdżają także taksówkami po zakupy. Są i „zabawowi” klienci, ale i oni przyjeżdżają z kimś trzeźwym - mówi i dodaje, że na stacji zwracają uwagę, czy ktoś nie siada za kółkiem wyraźnie pijany i w takiej sytuacji zawiadamiają policję. - Nie tylko dlatego, że to obowiązek każdego, ale nie chcę, aby taki ktoś za rogiem zabił moje dziecko - mówi pracownik stacji.
W ślad za pomysłami resortu Radio Zet zleciło badanie opinii publicznej. I większość - dokładnie 54 procent - Polaków jest przeciwnych wprowadzaniu zakazu sprzedaży alkoholu na stacjach paliw. 41 procent ankietowanych jest za, a 5 procent nie ma zdania.
- Meliny wrócą do łask - komentuje sprawę na forum internetowym „Głosu” pan Janusz. - Czy zakaz sprzedaży na stacjach paliw ma sens? Dwie dekady wstecz było mało takich stacji i czy było mniej pijanych kierowców na drogach?
- Dzisiaj prawie w każdym spożywczaku można kupić alkohol, więc na stacjach paliw nie powinno się go sprzedawać - kontruje pani Janina.
O mniejszą dostępność alkoholu od kilku lat zabiegają już niektóre polskie samorządy lokalne. W 2022 i 2023 roku kilka miast w Polsce zdecydowało się na wprowadzenie nocnej prohibicji. Między godz. 22 a godz. 6 nie kupimy alkoholu m.in. w Krakowie, Katowicach, Poznaniu, Wrocławiu czy Zakopanem. Taka opcja rozważana jest także w Warszawie.
Jak wygląda ta sprawa w innych państwach europejskich? Nocna prohibicja obowiązuje już m.in. w Irlandii, Portugalii, Słowenii, Estonii, Szwecji, Hiszpanii, Finlandii, Norwegii, na Litwie i Łotwie.
Alkoholu nie kupimy na stacjach benzynowych w Holandii, Norwegii, Szwecji i na Litwie. Z kolei Belgowie i Francuzi zdecydowali się na wprowadzenie zakazu nocnego. W Belgii obowiązuje w godz. 22 -7, natomiast we Francji nie kupimy wysokoprocentowych trunków już od godz. 18 aż do godz. 8 następnego dnia.
Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?