Goście mieli pecha. Będąc już w Szczecinie zatrzymali się autokarem na jednej z ulic, a następnie pojazd odmówił dalszej jazdy. Gdynianie dotarli więc na stadion przy ul. Stołczyńskiej spóźnieni, a tym samym nie mogli przeprowadzić pełnej, profesjonalnej rozgrzewki.
Mecz rozpoczął się z 15-minutowym poślizgiem, a od początku Świt zaczął przeważać. Ale jego akcje nie zazębiały się, więc goście pomogli. W kontrze dośrodkowanie było niecelne, ale Fabian Lengiewicz trącił piłkę, a ta wpadła do siatki.
Po kwadransie goście mieli świetną okazję do wyrównania. Po rzucie rożnym tuż przed bramkarzem znalazł się z piłką jeden z zawodników Bałtyku, ale trafił w bramkarza. Po kolejnym rogu wyszła kontra. Akcja filmowa, na europejskim poziomie. Dośrodkowanie i Kacper Wojdak celną główką ustalił wynik do przerwy.
Fani spodziewali się kolejnych trafień po przerwie. Szanse były, ale już nie tak czyste, jak przy okazji Wojdaka. W dodatku gospodarze chcieli zainwestować możliwie najmniej sił i trochę grali "chodzonego". I mogli zostać skarceni, bo przyjezdni np. zmarnowali rzut karny, a w dwóch innych szansach zawiodła skuteczność.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?