Wczoraj w Sądzie Rejonowym w Stargardzie odbyła się rozprawa w sprawie 32-letniego policjanta ze stargardzkiej drogówki. Funkcjonariusz jest oskarżony o nakłanianie dwóch osób do składania fałszywych zeznań w głośnej sprawie z zimy 2011 roku.
Chodzi o młodego mężczyznę, który twierdził, że w nocy z 27 na 28 stycznia ubiegłego roku został przez policjantów pobity, wywieziony do lasu i tam pozostawiony bez butów.
Ta sprawa została przez Prokuraturę Rejonową Szczecin Prawobrzeże umorzona, ale prokuratorzy osobno zajęli się wątkiem policjanta, który miał nakłaniać wtedy dwie osoby do składania fałszywych zeznań w celu ratowania swojej skóry. Na nagraniu monitoringu z jednego ze stargardzkich lokali widać, jak funkcjonariusz przychodzi po kurtkę wspomnianego młodego mężczyzny w nocy, kiedy miał on zostać pobity przez mundurowych. Prokuratorzy twierdzą, że policjant później kontaktował się z pracownikami lokalu rozpytując o możliwość usunięcia zapisu monitoringu i chciał też by zeznawali na jego korzyść.
Funkcjonariusz podczas przesłuchania nie przyznał się do winy. Wczoraj w sądzie zasiadł na ławie oskarżonych. Stawiło się też trzech świadków. Jednym z nich jest właściciel lokalu rozrywkowego w centrum Stargardu.
- Zadzwonił do mnie policjant i poprosił o spotkanie na parkingu Lidla przy ulicy Szczecińskiej - mówił wczoraj w sądzie właściciel lokalu rozrywkowego w centrum Stargardu. - Policjant był w mundurze, przyjechał radiowozem. Spytał się czy można skasować monitoring, powiedziałem że nie. Nie jestem w stanie określić czy to z oskarżonym spotkałem się wtedy.
Sędzia prowadząca sprawę, Helena Koziak przypomniała właścicielowi lokalu, że we wcześniejszych zeznaniach wskazywał, że spotkał się właśnie z tym policjantem, który teraz siedzi na ławie oskarżonych. Świadek potwierdził, że tak zeznawał i były to zeznania zgodne z prawdą. Wczoraj w sądzie stawił się też znajomy pracowników lokalu, których odwiedził ich w lokalu tamtej nocy, w styczniu 2011.
- Około godziny 2 wyjechałem z lokalu na stację paliw Statoil przy ulicy Szczecińskiej - mówił wczoraj w sądzie świadek. - Pod wiaduktem zobaczyłem radiowóz, a na chodniku interweniujących dwóch policjantów i jeszcze jakieś dwie inne osoby.
Jak powiedział świadek, jednym z policjantów był funkcjonariusz obecnie oskarżony o nakłanianie innych do składania fałszywych zeznań.
- Rozpoznałem go, bo do tamtego zdarzenia byliśmy znajomymi, znam go ze szkoły - mówił wczoraj świadek, na którego zeznania miał wpływać policjant. - Po zdarzeniu dzwonił do mnie i mówił, że jest jakaś gruba sprawa, on wiedział, że znam chłopaków pracujących w lokalu. Teraz trochę obawiam się, że policjant ten może próbować mi zaszkodzić. Prowadzę firmę transportową, a on jest z drogówki.
Jako ostatni na miejscu dla świadków stanął wczoraj obecnie 22-latek, który pod koniec stycznia ubiegłego roku miał być ofiarą policjantów.
- Dostałem pismo z prokuratury i dowiedziałem się, że moja sprawa została umorzona, chciałbym już dać sobie z tym spokój, zapomnieć - mówił 22-latek.
Sędzia Helena Koziak odczytała jego wcześniejsze zeznania. Opowiadał w nich o awanturze pod wiaduktem kolejowym, w wyniku której trafił do radiowozu. O tym, że później został wywieziony nad rzekę i pobity przez policjantów. W zeznaniach przyznaje, że uderzył jednego z funkcjonariuszy. Później miał trafić do bagażnika radiowozu i zostać wywieziony do lasu, z którego wrócił nad ranem z odmrożonymi stopami. Wczoraj 22-latek potwierdził, że tak zeznawał i były to zeznania zgodne z prawdą. Powiedział też że jednym z policjantów był siedzący teraz na ławie oskarżonych 32-letni funkcjonariusz drogówki.
Policjantowi za nakłanianie innych do składania fałszywych zeznań grozi kara pozbawienia wolności do lat 3. Przez jakiś czas funkcjonariusz był zawieszony w obowiązkach służbowych, ale wrócił do pracy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?