Zawisza otarł się o ekstraklasę już w poprzednim sezonie. Przed ostatnią kolejką był nawet wyżej od Pogoni, miał jednak pecha w terminarzu. Na ostatni mecz los rzucił go do Gliwic, a Piast też nie miał jeszcze zapewnionego awansu. Gliwiczanie poszli na całego i wygrali gładko 3:0, przez co Zawisza musiał obejść się smakiem i odłożyć marzenia o ekstraklasie na co najmniej rok.
Flota Świnoujście - Zawisza Bydgoszcz >>> relacja LIVE na blogu Gazety Pomorskiej.
W Bydgoszczy nie kryli swych aspiracji przed tym sezonem i z racji budżetu oraz poczynionych transferów mieli do tego pełne prawo. Zawisza zaczął od rozgromienia 5:0 w meczu o Puchar Polski Sokoła Aleksandrów Łódzki i wynik ten powtórzył trzy dni później w meczu z Sandecją w Nowym Sączu na inaugurację nowego sezonu I ligi, a także w meczu siódmej kolejki w Olsztynie ze Stomilem. Dołożył do tego jeszcze 4:0 u siebie z Okocimskim w czwartej kolejce. Zgubił za to punkt w bezbramkowym meczu drugiej kolejki z GKS Tychy u siebie, przez co był przez długi czas o jeden punkt za Flotą i fachowcy byli przekonani, że jest tylko kwestią czasu, kiedy Flota zgubi punkty, a Zawisza bezpiecznie i spacerkiem, z dużą przewagą dożegluje na pierwszym miejscu do półmetka. Tak się jednak nie stało, Flota nadal wygrywała, a to Zawisza dostał zadyszki i zaczął tracić punkty i dziś już nie ma najmniejszych szans na mistrzostwo jesieni.
Piłkarze ze Świnoujścia nie mają dobrych wspomnień z ubiegłorocznego jesiennego meczu z bydgoskim zespołem.
- Liczymy, że będzie to bardzo dobre widowisko i weźmiemy rewanż za ubiegłoroczną porażkę. Na pewno nie pozwolimy już sobie strzelić dwóch bramek w siedem minut - zapewnia Krzysztof Bodziony.
Przyznać trzeba, że Zawisza potraktował Flotę przed rokiem bardzo perfidnie. Prawdopodobnie trenerzy zajrzeli przed meczem do protokołu, sprawdzili gdzie jest młodzieżowiec i znaleźli najsłabsze ogniwo na prawej obronie. Nie potrzebowali dużo czasu: już w 6. minucie Paweł Zawistowski i minutę później Adrian Błąd zdobyli dwie niemal identyczne bramki. Później Flota grała swoje i w 73. minucie Tomasz Ostalczyk zdobył gola, ale punkty pojechały nad Brdę.
Znacznie lepiej i ciekawiej było w rewanżu. Na stadionie im. Zdzisława Krzyszkowiaka bydgoszczanie prowadzili do przerwy 2:0 po bramkach Jakuba Wójcickiego i Michała Masłowskiego, jednak druga połowa należała już do Floty. Najpierw w 66. minucie kontaktowego gola zdobył Weselin Marczew, a w doliczonym czasie wyrównał zawodnik, który jesienią grał w Zawiszy - Wojciech Okińczyc.
W kadrze bydgoskiego zespołu jest wielu ekstraklasowych wyjadaczy. Jacek Popek rozegrał w niej 200 spotkań, Vahan Gevorgyan 199, Brazylijczyk Hermes 185, a Paweł Strąk 140. Nie brakuje akcentów flotowskich. W kadrze zespołu są: były nasz stoper Krzysztof Hrymowicz, pomocnik Tomasz Ostalczyk oraz trener bramkarzy Przemysław Norko. Nie wiedzie im się jednak najlepiej. Hrymowicz rozegrał jeden mecz, a Ostalczyk półtora, za to zdarza się obydwu nie zmieścić w osiemnastce meczowej. Natomiast jeśli chodzi o Norkę, to został on dopisany do składu z powodu kontuzji Wojciecha Kaczmarka, jednak między słupkami nie stanął.
Pomocne dla piłkarzy Floty może być w tym meczu wsparcie kibiców.
- Wszyscy zdajemy sobie sprawę z naszej sytuacji i klasy zespołu z którym będziemy grać w niedzielę. Bardzo nam zależy na tym, aby na meczu było jak najwięcej widzów - zachęca Krzysztof Bodziony.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?