Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Emocje złym doradcą. Jerzyk się zagalopował

Jarosław Marendziak TVP Szczecin
- Janowicz nie jest już osobą prywatną. O to walczył przez lata, po to trenował i trenuje, by z sukcesów i wizerunku czerpać dochody. Więc niech się przestanie na taki stan rzeczy obrażać - pisze Jarosław Marendziak.
- Janowicz nie jest już osobą prywatną. O to walczył przez lata, po to trenował i trenuje, by z sukcesów i wizerunku czerpać dochody. Więc niech się przestanie na taki stan rzeczy obrażać - pisze Jarosław Marendziak. Andrzej Szkocki

Sport to od zarania emocje wielkie, czasami takie, które potrafiły ducha odbierać. To jeden z tych elementów, dla których każdą jego odmianę kochamy, dla którego kibicujemy, trzymamy kciuki i wierzymy nawet wtedy, gdy nie ma ku temu najmniejszych racjonalnych przesłanek. Ale te same emocje nie są dobrym doradcą w podejmowaniu decyzji, wypowiadaniu ostatecznych sądów, wreszcie w przygotowaniach do nadchodzących wyzwań. Co to się porobiło po wypowiedzi Jerzego Janowicza w Warszawie po przegranym meczu reprezentacji z Chorwacją. Jedni krytykują, inni zasadność tez tam wygłoszonych potwierdzają i wojna w kraju zrobiła się potworna. I jeszcze trochę potrwa. Ba, nawet co niektórzy zapomnieli, jakie funkcje pełnią i wypowiadają się w sprawach, na których kompletnie się nie znają. Gorzej, że emocji w tym jest aż nadto. Stąd kolejne wygłaszane głupot, z których, nie mam już wątpliwości, nic pozytywnego nie urośnie.

Janowiczowi w tym roku idzie jak po grudzie. Ale o ile przed rokiem i dwoma był sensacją, był nieopierzonym młokosem z wielkimi możliwościami, któremu wiele można wybaczyć, dziś niestety dla niego tak już postrzeganym nie będzie. Brak w jego otoczeniu ludzi, którzy i o takie fragmenty zawodowego sportu zadbaliby profesjonalnie. Obrażanie ludzi na prawo i lewo to zawsze droga donikąd. Sam się o tym i to szybko przekona. Gdyby to, co chciał powiedzieć przekazał spokojniej, uderzenie w decydentów byłoby gwałtowniejsze, boleśniejsze, celniejsze. Tymczasem tenisista się niestety (dla niektórych to trudne do strawienia) wygłupił, a za nim za rękę poszedł też minister sportu i mamy plebiscyt na "szopy". Problem w tym, że dzieciaki w Polsce za kasę i to niemałą rodziców, pracują rzeczywiście w warunkach urągających standardom XXI wieku. Ale prawdą jest też, że Polski Związek Tenisowy przypomina sobie o tym stanie rzeczy od czasu do czasu. Brak jakiejkolwiek spójności szkoleniowej, brak programów dla najzdolniejszych, nadal każdy sobie rzepkę skrobie.

Dlatego poparcie dla zachowania syna ze strony taty, równocześnie wiceprezesa związku do spraw promocji, to już ogryzanie sobie ręki, która chleb daje. A riposta piastującego stanowisko ministra sportu nie pozostawia złudzeń. Lepiej nie będzie i nikt nie ma nawet pomysłu co zrobić, by dać nadzieję w przyszłości.

Janowicz nie jest już osobą prywatną. O to walczył przez lata, po to trenował i trenuje, by z sukcesów i wizerunku czerpać dochody. Więc niech się przestanie na taki stan rzeczy obrażać. A władze polskiego sportu, w każdej postaci, zamiast ripost wygłaszanych z uśmiechem niech biorą się do roboty, za którą dobrą kasę przecież dostają. Niech budują system, obiekty, dają nadzieję. Już nie Janowiczowi, on sobie poradzi, a kolejnym pokoleniom.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński