Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziki desant łabędzi

Mariusz Parkitny, 12 maja 2006 r.
Stado łabędzie żywi się na polu pod Łuskowem.
Stado łabędzie żywi się na polu pod Łuskowem.
Kilkaset łabędzi od trzech tygodni demoluje dwunastohektarowe pole rzepaku mieszkańca Łuskowa. O odszkodowaniu nie ma co marzyć, bo nikt nie przewidział żadnych rekompensat.

- To koszmar. Zdążyły mi zjeść już jedną trzecią upraw. Jak pójdzie tak dalej zniszczą wszystko - mówi Stanisław Słaboński właściciel pola.

Ptaki pojawiły się trzy tygodnie temu. Gdy zlecą się wszystkie zakrywają sporą część pola. Zamiast zielonych pędów rzepaku widać wtedy tylko białą połać. Łabędzie stały się wielką atrakcją turystyczną. Ludzie robią zdjęcia i nagrywają niecodzienne zjawisko na kamery.

Pole pana Słabońskiego znajduje się niedaleko Zalewu Szczecińskiego.

- Gdy się najedzą lecą nad zalew, aby się napić, potem znów wracają - dodaje rolnik. - Jestem bezsilny, bo to przecież ptaki pod ochroną i nie mogę ich przepędzić. Zresztą jak przepędzić taką chmarę?

Łabędzie są płochliwe. Każda próba bliższego podejścia kończy się ich odlotem nad Zalew. Kilkadziesiąt minut później wracają i znowu zaczynają jeść.

Naukowcy mają zagadkę

Do tej pory łabędzie w Wolinie przebywały głównie nad Zalewem. W ubiegłym roku po raz pierwszy pojawiły się na polu Stanisława Słabońskiego

- Ale było ich niewiele. W tym roku dopiero naprawdę się zaczęło - mówi.
Ornitolodzy nie mają wątpliwości co jest przyczyną niecodziennego zachowania ptaków.

- Ostra zima. Do tej pory Zalew był naturalnym środowiskiem dla tych ptaków. Prawdopodobnie z powodu mrozów zabrakło lub jest tam za mało pożywienia - mówi dr Maria Wieloch z Zakładu Ornitologii Polskiej Akademii Nauk w Gdańsku.

Okazuje się, że łabędzie "nauczyły się" korzystać z pól obsianych rzepakiem i oziminą. A wszystko zaczęło się trzydzieści lat temu w...Holandii i Belgii.

- Były tam ostre zimy, które spowodowały, że w okolicach akwenów wodnych zabrakło dla łabędzi jedzenia. Gdy pierwsza para przeniosła się na pole rzepaku stwierdziłą, że smakuje wybornie. Za nimi poszły kolejne - tłumaczy dr Wieloch.

Według niej problem żerujących na polach łabędzi będzie w Polsce narastał.

- W wielu krajach europejskich to poważny problem. W Polsce jeszcze nie na skalę ogólnokrajową, ale dla wielu rolników to spory kłopot - dodaje.

W niektórych państwach europejskich rolnicy dostają odszkodowanie od państwa za zniszczone uprawy przez łabędzie. W Polsce nie. Dlaczego?

- Trochę są temu winni sami rolnicy, którzy nie zgłaszają tego problemu przez ośrodki doradztwa rolniczego. Z punktu widzenia Warszawy nie ma więc problemu. Dobrze się stało, że państwo Słabońscy ruszyli ten problem. Może dzięki temu coś się w tej sprawie zmieni - uważa Maria Wieloch.

Problem łabędzi z Wolina zainteresował też Sławomira Rubachę z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Zielonej Górze. Rubach przygotowuje się do pracy doktorskiej, w której chce opisać m.in. wpływ łabędzi na uprawy rolne. Nikt wcześniej przed nim nie zajmował się tak kompleksowo tym problemem.

Zbadają wolińskie łabędzie

- To praca na lata, ale chciałbym stworzyć metodykę do oszacowania strat, które powoduję te ptaki - tłumaczy. - Ten problem staje się coraz większy, głównie w lubuskiem i zachodniopomorskiem. Stado grasujące na polu może mieć nawet tysiąc sztuk.

Dlatego jeszcze w tym roku chce odwiedzić zachodniopomorskie i poobserwować zachowania łabędzi.

Podobnie jak dr Wieloch uważa, że rolnicy musza aktywniej strać się o zainteresowanie problemem polityków.

- Obecne prawo nie daje podstaw do odszkodowań. Ale rolnicy powinni zgłaszać te problemy do oddziałów doradztwa rolniczego lub inspektoratów ochrony środowiska - radzi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński