Na ślad nielegalnego handlu dopalaczami detektyw Jacek Orzechowski, były współpracownik Krzysztofa Rutkowskiego, trafił przypadkiem - podczas wykonywania innego zlecenia. Jego uwagę zwrócili dziwnie zachowujący się młodzi ludzie podchodzący do kiosku z prasą. Nie robili wielkich zakupów, odchodzili z pakunkami wyciągniętymi przez sprzedawcę spod lady.
- Poświęciłem kilka godzin i z ukrycia obserwowałem zachowanie sprzedawcy i jego klientów. Podeszło w tym czasie pięciu młodych ludzi, którzy kupili dopalacze. Byli to najprawdopodobniej studenci - opowiada detektyw. - Stwierdziłem jednak, że nie jest to moja sprawa.
Detektyw posiada szereg ustaleń na temat handlu. Obawia się, że również policjanci nie podejdą do nich poważnie.
- Były już sytuacje, gdy nie potrafiliśmy się dogadać. Dlatego teraz nie mam zamiaru nawet próbować - twierdzi. - Jeśli się zgłoszą - wszystko im powiem.
Mundurowi nie odpowiedzieli "Głosowi" na pytanie, czy nawiążą współpracę z informatorem. Twierdzą, że na bieżąco prowadzą akcje edukacyjne wśród młodzieży, nauczycieli i uczniów. Informują o zagrożeniach związanych z zażywaniem środków odurzających.
- Prawo zakazuje ich obrotem w każdej formie. Jest wyraźnie zauważalne, że dotychczasowa walka przyniosła efekty, ponieważ dostęp do tych substancji został mocno ograniczony - mówi podkomisarz Alicja Śledziona z Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie.
Więcej na ten temat przeczytacie w dzisiejszym wydaniu Głosu Szczecińskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?