Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dlaczego Pogoń Szczecin nie powalczy o awans? Oto 10 powodów

Krzysztof Ufland [email protected]
Jednym radość, drugim smutek. Piłkarze GKS Katowice cieszą się ze zwycięstwa w Szczecinie, choć do 84 minuty przegrywali 1:3. W tle jeden z piłkarzy Pogoni, który nie może uwierzyć w to, co się stało. My też nie możemy.
Jednym radość, drugim smutek. Piłkarze GKS Katowice cieszą się ze zwycięstwa w Szczecinie, choć do 84 minuty przegrywali 1:3. W tle jeden z piłkarzy Pogoni, który nie może uwierzyć w to, co się stało. My też nie możemy. Fot. Andrzej Szkocki
Kompletną porażką zakończyła się runda jesienna. Portowcy, zamiast być w czołówce tabeli I ligi, zimę spędzą tuż nad strefą spadkową. Sprawdziliśmy, dlaczego tak się stało.

Pogoń popełniła tej rundy wiele grzechów. Wybraliśmy 10 - naszym zdaniem - najważniejszych, które znacząco wpłynęły na obecną pozycję zespołu.

1 - Zbyt duża rotacja.

Co pół roku skład Pogoni diametralnie się zmienia. To stwarza duże ryzyko niepowodzenia. Jeśli transfery nie wypalą (a tego nikt nie potrafi przewidzieć), traci na tym cały zespół. Latem do Pogoni trafili m.in. Bartosz Ława, Robert Kolendowicz, Łukasz Matuszczyk i Marcin Dymkowski. Dwóch pierwszych sprawdziło się, ale zawiedli obrońcy. Blok defensywny z nimi w składzie nie był wcale bardziej solidny od tego, który grał w zeszłym sezonie.

2 - Słaba wydolność.

Latem zespół nigdzie nie wyjeżdżał, harując na własnych obiektach. Już wtedy obserwatorzy zwracali uwagę na fakt, że piłkarze dostają mocno w kość. Miało to się przełożyć na ich żelazną kondycję w lidze. Efekt był odwrotny - portowcy w każdym meczu słabli w oczach. Końcówki w ich wykonaniu były najgorsze, ani razu nie potrafili w ostatnich minutach przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę.

3 - Przywiązanie do Piotra Mandrysza.

Doceniamy prezesów Pogoni za to, że potrafią być cierpliwi i nie wymieniają trenerów zbyt często. Czasem jednak trzeba stanowczo zareagować, a w przypadku Piotra Mandrysza tej reakcji zabrakło. Już po finale Pucharu Polski wiele osób alarmowało, że nastąpiło "zmęczenie materiału". W trakcie rundy jesiennej prezesi przyznali się do błędu. Stwierdzili, że Mandrysz za bardzo zbliżył się do piłkarzy i nie miał na nich odpowiedniego wpływu.

4 - Gra z jednym napastnikiem.

Szczecinianom brakowało żądła. Na szpicy grał tylko jeden napastnik. Olgierd Moskalewicz czasu nie oszuka i widać, że przydałby mu się partner w linii ataku. Taki, któremu mógłby oddać piłkę, bądź dobrym podaniem otworzyć drogę do bramki. Eksperci wskazują na podobne rozwiązanie w Warcie Poznań, gdzie doświadczony Piotr Reiss najpierw pomagał Marcinowi Klattowi, a obecnie Zbigniewowi Zakrzewskiemu.

5 - Trener Maciej Stolarczyk.

Trudno dziwić się, że 38- letni Stolarczyk podjął się misji ratowania klubu, którą otrzymał od prezesów. Który z młodych trenerów nie chciałby poprowadzić Pogoni, klubu z kibicami i tradycją? Dla Stolarczyka była to wielka szansa, ale i wielka odpowiedzialność. Szczecinianie pod wodzą debiutanta nie radzili sobie i młody trener szybko stracił pracę. Wiadomo, że dla Pogoni nie chciał źle, ale musi jeszcze popracować nad swoim warsztatem.

6 - Wsparcie kibiców.

A właściwie jego brak. Widoczne to było szczególnie podczas meczów w Szczecinie. Fani mieli prawo do niezadowolenia, ale często przekraczali granice, których nie powinni. W pewnym momencie mówiło się nawet o konflikcie, na szczęście w porę zareagowały odpowiednie strony (Stowarzyszenie "Portowcy" oraz klub) i sprawę załagodzono. Ostatni mecz w Szczecinie oglądało 500 osób, co dopełnia obrazu sytuacji.

7 - Zaangażowanie piłkarzy.

Nie wszyscy zawodnicy grali na 100 procent możliwości. Po meczu z Odrą Wodzisław przyznał to nawet nowy trener zespołu, Artur Płatek. Szkoleniowiec wyciągnął wnioski i kilku zawodnikom podziękował za grę w Pogoni. Szkoda, że wnioski tego typu wyciągnięto tak później. Gdyby leniwi piłkarze nie byli wystawiani już wcześniej, być może wynik byłby lepszy.

8 - Casus dużego miasta.

Presja towarzysząca grze w Pogoni jest ogromna. Nie wszyscy zawodnicy potrafili temu sprostać. Trzeba pamiętać, że część z nich przybyła do Szczecina z mniejszych miejscowości (Ostrowiec Świętokrzyski, Wodzisław Śląski, czy... Piotrówka) i nie zaadaptowała się w naszym mieście. Kilku zawodników, nieprzyzwyczajonych do dużego zainteresowania mediów i towarzyszącej presji, dało nawet prezesom w trakcie rundy sygnał, że nie radzą sobie w dużym mieście.

9 - Kłótnie klubu z miastem.

"Piłkarz powinien skupiać się na grze, a nie sprawach pozasportowych" - twierdzi większość działaczy sportowych. Naiwni są jednak ludzie, którzy wierzą, że piłkarze nie obserwują sytuacji w klubie. Pod koniec rundy zaczęły się przepychanki na linii miasto - Pogoń. Magistrat zaprzestał finansowania klubu. Nie wiemy, czy piłkarze odczują to bezpośrednio na własnej skórze, ale na pewno ostatnie spotkania grali, mając głowy zaprzątnięte problemami organizacyjnymi.

10 - Pensje piłkarzy.

Dobry piłkarz musi zarabiać dużo. Co jednak, gdy dużo zarabia zawodnik, nie potrafiący realizować nakreślonych celów? Nie twierdzimy, że portowcom pieniądze się nie należą. Uważamy jednak, że umowy powinny być skontrowane w sposób dający więcej możliwości karania piłkarzy. Prezesi wciąż się uczą i potwierdzają, że przy obecnych kontraktach nie mają w zasadzie narzędzi do reagowania. Piłkarze czuli się bezkarni i niektórzy mogli to wykorzystać.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński