Od początku stycznia w Szczecinie matki zostawiły w szpitalach dwoje noworodków. W całym ubiegłym roku - aż 28. Jedno dziecko zostało porzucone w kościele.
W szpitalu w Zdrojach pozostawianych jest rocznie około 10-15 noworodków (na 2 tys. porodów).
- Istnieje specjalna procedura, określająca postępowanie w takiej sytuacji. Personel medyczny z oddziału noworodkowego przekazuje pracownikom socjalnym informację, że matka zrzeka się praw do dziecka. Pracownik socjalny przeprowadza z matką rozmowy upewniając się, że jest ona świadoma konsekwencji podjętej decyzji. Jeżeli kobieta podtrzymuje chęć przekazania dziecka do adopcji, pracownicy przygotowują specjalne oświadczenie, które matka podpisuje w ich obecności - wyjaśnia Magdalena Paczkowska ze szpitala w Zdrojach.
Później kobiety mają jeszcze 6 tygodni, by zmienić zdanie. W ubiegłym roku dwie kobiety odebrały pozostawione dzieci. Ale aż dziesięcioro z zostawionych maluchów nadal czeka na adopcję. Miały nieuregulowaną sytuację prawną.
- Oświadczenie podpisane w szpitalu nie załatwia sprawy - wyjaśnia Joanna Kawałko, prezes Fundacji Mam Dom, która prowadzi Ośrodek Adopcyjno-Opiekuńczy. - Po sześciu tygodniach matka musi przyjść do sądu i zrzec się dziecka. Wszystko trwa 10-15 minut. Ale i później matka może odzyskać dziecko, dopóki nie trafi ono do adopcji.
Zostawiane dzieci trafiają ze szpitala do "Tęczowego Domku", a stamtąd do adopcji. Adopcją zajmują się trzy ośrodki w Szczecinie. - Ośrodek ma obowiązek skontaktować się z kobietą, która zostawia dziecko. Zapytać, czy może jednak nie spróbuje się nim zaopiekować. W przypadku dziecka porzuconego próbujemy ustalić jego tożsamość, to, czy nie zostało porwane - mówi Katarzyna Kubica-Kusztelska, zastępca dyrektora Ośrodka Adopcyjno-Opiekuńczego Stowarzyszenia Rodzin Katolickich.
Tylko jedno z porzuconych w ubiegłym roku dzieci było chore (miało zespół Downa). Zdaniem pracowników ośrodków adopcyjnych, główny powód oddawania dzieci to sytuacja materialna kobiet. Wiele z nich ma już czworo czy pięcioro dzieci. Kolejne pogarsza jeszcze bardziej fatalną sytuację finansową rodziny. Porzucają też dzieci kobiety, które "wpadły".
Najważniejsze, by dzieci miały uregulowaną sytuację prawną. Wtedy zamiast tułać się po placówkach opiekuńczych, zostaną adoptowane i mają normalną rodzinę. W ośrodku Fundacji Mam Dom ponad 70 rodzin co roku czeka na adopcję.