MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Damian Błocki: Cały czas muszę iść z głową

Jakub Lisowski
Damian Błocki podczas zawodów w chodzie sportowym.
Damian Błocki podczas zawodów w chodzie sportowym. Emmanuel Tardi Facebook
W niedzielę o 15.20 rozpocznie się chód na 20 km. Wśród walczących Damian Błocki z MKL Szczecin, który zadebiutuje na tak dużej imprezie

Szczecinianin ma 28 lat i dopiero w tym sezonie zrobił tak duże postępy, że powalczył (skutecznie) o skład reprezentacji Polski. Ale chodziarz nie chce, by to był jednorazowy epizod. Zaplanował rozwój kariery aż do igrzysk w Tokio w 2020 r. Co ciekawe Błocki ma trenera z Irlandii i tam spędza sporo czasu na treningach. Jamie Costin to trzykrotny olimpijczyk, współpracował przez wiele lat z Robertem Korzeniowskim.

Jakub Lisowski: Podczas mistrzostw w Londynie organizatorzy zdecydowali się, by rozegrać rywalizację na 20 i 50 km jednego dnia.
Damian Błocki: Tak, pierwszy raz w historii mistrzostw. Zamknięto więc furtkę dla tych chodziarzy, którzy chcieli powalczyć na obu dystansach, bo w poprzednich latach było tak, że oba konkursy były na początku i na końcu mistrzostw. I ta przerwa wystarczyła do regeneracji organizmu. Nie patrzę na taki pomysł pod kątem tego, że dla mnie jest teraz łatwiej o dobry wynik. Przede mną debiut na imprezie mistrzowskiej – rywali jest dużo, poziom na pewno będzie bardzo wysoki. Myślę, że 10-12 chodziarzy będzie walczyć o podium. Ja ruszę na trasę z myślą, by dać z siebie wszystko.

Miejsce w „20” będzie pana satysfakcjonować?
- Tak. Chciałbym się zaprezentować jak w La Corunie w Hiszpanii, gdzie wypełniłem minimum związku do start w Londynie i ustanowiłem swój nowy rekord życiowy – 1:21,52. Poprzedni wynik poprawiłem o 4 minuty i 13 sekund, a to naprawdę sporo w chodzie w ciągu jednego roku. Proszę sobie wyobrazić, że tam do 19. kilometra nie wiedziałem, czy zdołam ukończyć dystans z odpowiednim czasem. Musiałem iść na krawędzi swojej wytrzymałości, by po raz kolejny poprawić swój rekord życiowy i pojechać na MŚ. Wszystko albo nic. Zrobiłem to.

Sprawdza pan informacje pogodowe?
- Jasne. Już od jakiegoś czasu sprawdzam pogodę, analizuję trasę pod kątem startu. Zakładam sobie różne scenariusze. Póki co zapowiadają fajną pogodę – ok. 20 stopni, pochmurno, a to zapowiada, że tempo będzie szybko. Trasa też sprzyja dobrym wynikom. Anglicy nie kombinowali i trasa jest ta sama, co była na igrzyskach w Londynie przed 5 laty. Muszę przyznać, że bardzo fajnie ją wybrali.

Jak z pana techniką? Czy ma pan problemy z sędziami?
- Cały czas nad nią pracuję i w zasadzie nie ma dnia, bym nie myślał, by coś w tej kwestii poprawić. To jest w mojej podświadomości, chcę nabrać pewnych automatyzmów w czasie walki. Ja nigdy nie byłem zdyskwalifikowany za technikę, a i różne badania np. Leeds potwierdzają, że technikę mam dobrą.

Jaki czas będzie pana satysfakcjonował?
- Byłbym zadowolony z nowego rekordu życiowego. Zresztą ten sezon zaczynałem, by załapać się do kadry na dystansie 50 km, ale w mistrzostwach Polski miałem słabszy dzień i byłem 4. Razem z trenerem Jamie Costinem doszliśmy do wniosku, że spróbujemy na 20 km i okazało się, że trening pod chód na tym dystansie mi służy. W La Corunie wykorzystałem w zasadzie ułamek potencjału, wystartowałem tam bez specjalistycznego treningu, co dobrze rokuje na przyszłość. Współpraca z trenerem układa się świetnie i już planujemy, by w przyszłym roku wystartować w Drużynowych Mistrzostwach Świata w Chinach na 20 km, a w ME w Berlinie na 50 km. Ale to będą tylko etapy w drodze do Tokio.

Trener będzie w Londynie?
- Już jest. Spotkamy się, wypijemy kawkę, przeanalizujemy sytuację, wybierzemy taktykę. Zresztą wielkiej filozofii w tym nie będzie – od początku muszę iść szybko, ale muszę też kontrolować swój organizm. Jak się idzie na maksa, na krawędzi swojej wytrzymałości, to łatwo o błąd, który zakończy rywalizację. Ja chcę dojść do mety.
Rozmawiał Jakub Lisowski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński