- Wygrywamy drugi mecz we własnej hali, ale to jeszcze nie jest ten AZS, który chciał by pan widzieć?
- Zdecydowanie nie. Gramy nierówno. Dobrą grę przeplatamy juniorskimi błędami. Później wynik nam ucieka. W meczu z Kielcami mieliśmy 15 punktów przewagi, a znowu graliśmy nerwową końcówkę. Nie możemy marnować własnego wysiłku.
- Każdy zawodnik, z którym rozmawiamy, na pytanie o brak regularnej formy odpowiada: "nie wiem".
- No i ja się im nie dziwie. Mnie również jest trudno to zdiagnozować. Gramy mecz, w prawdziwe przegrany, w Łańcucie i nasza dyspozycja jest niezła. Kolejne spotkanie z Dąbrową wygrywamy. Jedziemy do Pruszkowa i nie umiemy grać w koszykówkę.
- Aż tak?
- Mikrocykl przepracowany tak samo. Zawodnicy oddali tyle samo rzutów. Przeciwnik też nie sprawił jakiś niespodzianek, a my wchodzimy źle w mecz. Dogonić jest bardzo trudno.
- A no właśnie, powstaje już pewna teoria, że AZS cierpi na syndrom pierwszej kwarty.
- Dokładnie tak jest. W ten sposób zaczęliśmy mecz w Pruszkowie. 13 punktów straty po pierwszej kwarcie, później zawodnikom ręce opadają, nie ma co im się dziwić. Potrzebujemy zdecydowanie mocniejszej rozgrzewki. Jesteśmy po bardzo intensywnych przygotowaniach, mam wrażenie, że one gdzieś tam w graczach zostały. Większość z koszykarzy AZS to gracze doświadczeni, oni ten okres mocno przeżywają. Jednak jestem trochę zdziwiony, że aż tak bardzo. Liczę na to, że obudzimy się i zaczniemy grać
stabilnie.
- No właśnie, a może za moce te przedsezonowe przygotowania?
- Pracowałem z wieloma zespołami. Zrobiliśmy 70% przygotowań, które robiłem zazwyczaj, ze względu na przedział wiekowy w zespole. Gracze doświadczeni muszą być inaczej przygotowani. Okazało się, że chłopcy przeżyli bardzo ten wysiłek. Dlatego nie do końca przekonujący jest Krzysiek Mielczarek, Jurek Koszuta. Z czasem powinno się to ustabilizować.
- Mamy w drużynie żelazną piątkę, takie filary zespołowe. Wspomniani Krzysiek Mielczarek, Maciek Raczyński, Jerzy Koszuta - oni zawsze stanowili o sile tej drużyny. Myśli pan, że przygotowania stłumiły ich świeżość?
- Tak mi się wydaje. No bo inaczej trudno mi to diagnozować. Naprawdę, oni bardzo dobrze ćwiczą, w trakcie każdego treningu. Proszę mi wierzyć, to jest dla mnie też nowe doświadczenie, a trochę już trenerem jestem.
- Przez to wszystko ma pan problem z ustaleniem wyjściowej piątki. A przed sezonem twierdził pan, że ławka w AZS jest dość wąska.
- Brakuje nam kilku zmienników. Czasem muszę się trochę pokombinować z wyjściowym ustawieniem.
- W ostatnim meczu Igor Trela pokazał się z dobrej strony.
- Jestem bardzo zadowolony z jego dyspozycji. To drugi mecz, który zagrał w dłuższym wymiarze czasowym. Dzisiaj świetnie w ofensywie, słabiej w zbiórce. To młody chłopak, bardzo cieszę się z jego rozwoju.
- Przed meczem z Kielcami mówiło się, że jeśli Akademicy przegrają, to Czesław Daś może pożegnać się ze swoim stanowiskiem.
- Trenerka to taki zawód, że ważny jest sobotni mecz i poniedziałkowa tabela. Bardzo lubię ten zespół i dobrze mnie się tu pracuje. Nie chciałbym tego zmieniać.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?