Już w 4. minucie Mikael Ishak mógł dać Lechowi prowadzenie. A kilka minut później zaatakowała Pogoń.
W 8. minucie Pontus Almqvist ograł rywala z prawej strony podał do Mateusza Łęgowskiego. Jego strzał został zablokowany, ale dobitka Sebastiana Kowalczyka była skuteczna. Niemal 17 tysięcy widzów na stadionie mogło zatańczyć z radości. Później mecz się wyrównał, ale od początku widać było, że małe problemy ma obrona Pogoni. Nie chodziło nawet o jakaś zbytnią aktywności i strzały gości, co o wybicia i komunikację. To wszystko zawiodło po niemal kwadransie od gola Kowalczyka.
W 20. minucie Lech wyrównał. Ładna akcja gości wcale nie musiała skończyć golem, ale trzem obrońcom Pogoni zabrakło zdecydowania, a Dantego Sipicę dość łatwo minął jeden z Lechitów. Chwilę później na strzał zdecydował się Kamil Grosicki, ale to nie był jego dzień. Trochę więcej zamieszania robił po drugiej stronie boiska Almqvist. Do przerwy było 1:1.
- Na pewno musimy byś skuteczni, mecz jest ciężki. Pomagają nam kibice, ale oprócz pewności siebie, musimy być skuteczni - powtarzał w przerwie Sebastian Kowalczyk. - Lewa strona to nasza broń, ale musimy atakować oboma flankami. Na pewno w pierwszej połowie mogliśmy zagrać lepiej.
Tuż po przerwie mistrz Polski objął prowadzenie. Drugi celny strzał i druga bramka. Ishak dograł idealną piłkę, a akcję zakończył Skuraś, który ładnie wyprzedził Jakuba Bartkowskiego. Trener Jens Gustafsson reagował. Na boisku pojawili Fornalczyk, Biczachczjan czy Drygas. To jednak Lech wyglądał lepiej, a przede wszystkim pewniej. Portowcy obudzili się w doliczonym czasie gry. Dwukrotnie uderzał Biczachczjan, raz Damian Dąbrowski. Pod bramką Lecha zrobiło się nerwowo. Okazało się, że przy główce uderzony łokciem został Bartkowski. Sytuacja miała miejsce w obrębie pola karnego i sędzia po analizie VAR wskazał na jedenastkę.
Do rzutu karnego podszedł Drygas, który wykorzystał aż 15 swoich ostatnich jedenastek. Pomocnik się nie pomylił i cały stadion podskoczył do góry. Mimo bardzo trudnego pojedynku, Portowcom udało się zdobyć punkt z mistrzem Polski, który do Szczecina przyjechał w niezłej dyspozycji. Cały mecz trwał 103 minuty, ale nikt na stadionie raczej tego nie żałował.
Najbardziej szkoda Kacpra Smolińskiego, który tuż po wejściu na boisko doznał być może groźnej kontuzji.
Pogoń Szczecin - Lech Poznań 2:2 (1:1)
Bramki: Kowalczyk (8), Drygas (90-karny) - Ishak (20), Skóraś (48).
Pogoń: Stipica - Bartkowski, Triantafyllópoulos, Zech, Borges - Almqvist, Dąbrowski, Łęgowski (60 Smoliński; 63 Biczachczjan), Kowalczyk (60 Silva), Grosicki (80 Fornalczyk) - Zahovič (80 Drygas).
Lech: Bednarek - Pereira, Šatka, Milić, Douglas - Skóraś (90 Dagerstål), Murawski, Karlström (85 Kwekweskiri), Sousa (75 João Amaral), Szymczak - Ishak.
żółte kartki: Kowalczyk, Triantafyllópoulos - Szymczak, Douglas, Bednarek, Milić.
czerwona kartka: Barry Douglas (90. minuta, Lech, za drugą żółtą).
sędziował: Paweł Raczkowski (Warszawa).
widzów: 16 859.
Oceny Portowców (skala 1-10): Stipica 7 - Bartkowski 5, Triantafyllópoulos 5, Zech 5, Borges 5 - Almqvist 7 (MVP), Dąbrowski 6, Łęgowski 6 Kowalczyk 6, Grosicki 5, Zahovič 5, Biczachczjan 5, Carlos 5. Smoliński, Drygas i Fornalczyk grali za krótko. Oceniał Jakub Lisowski, "Głos".
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?