Chemik Police po dwóch kolejkach miał dwa oczka na swoim koncie, jeszcze nie doznając porażki. Po trzeciej kolejce
stan punktowy policzan zwiększył się o trzy oczka. O zwycięstwo w Koszalinie nie było łatwo. - Bałtyk ma młodą ekipę, podobnie jak my - opowiadał po meczu kierownik Chemika, Błażej Ostrowski.
- Na szczęście nasza młodzież okazała się zdolniejsza. Najgorsze w tym spotkaniu było to, że daliśmy się gospodarzom wciągnąć w ich grę. Oni tylko kop i biegnij, a my niestety zaczęliśmy grać to samo. W pierwszej połowie, właśnie z tego powodu, sytuacji za wiele nie było. Ze strony Chemika starał się jak mógł w przodzie Marek Sajewicz, jednak był nieskuteczny.
- Chyba reprymenda w przerwie poskutkowała, bo po zmianie stron zaczęliśmy grać dużo lepiej. Piłka wreszcie chodziła od nogi do nogi - dodaje Ostrowski. W 46 minucie Chemik objął prowadzenie. Zaraz po wznowieniu gry policzanie zastosowali wysoki pressing, przejęli piłkę i wywalczyli rzut wolny. Po centrze Sajewicza piłkę przedłużył Filip Kosakowski, a Baranowski z pięciu metrów ze środka pola karnego trafił do siatki.
- Właśnie o to chodziło. Ten fragment gry ćwiczyliśmy - zaznaczył Ostrowski. W kolejnych minutach gry Chemik stracił zawodnika. Dwa razy żółtą kartkę dostał Przemysław Rembisz i policzanie kończyli w kadrowym osłabieniu.
Gospodarze bramki szukali właściwie tylko po stałych fragmentach gry, ale świetnie w bramce spisywał się Piotr Strzelec, który do najwyższych na boisku przecież nie należał.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?