Właściciele punktów sprzedaży bezradnie rozkładają ręce.
- Koks ciężko kupić, jeszcze trudniej sprzedać - usłyszeliśmy w Łobzie, Drawsku Pomorskim i Złocieńcu. - Węgiel też staje się deficytowy, drewno drożeje z dnia na dzień.
Ludzie zaglądają na składowiska, łapią się za głowy i załamani wracają do zimnych domów.
- Na szczęście, zamiast zimy mamy wiosnę - mówi pani Janina z Łobza. - Ale jak przyjdą mrozy, to będzie koniec. Nie dam rady. Na tonę koksu nie starczają mi nawet dwie renty. Sąsiadki kupują koks na worki, a nawet wiadra. Właśnie uczyniłam to samo. Za 100 kilo (trzy worki) zapłaciłam 115 złotych. Wystarczy na tydzień, dwa. Trochę podpalę węglem, trochę drewnem. Jakoś przeżyję.
W składach tona koksu (średniego i grubego) kosztuje 1145 złotych. W poprzednim sezonie grzewczym za tą samą ilość trzeba było zapłacić 600 złotych. Nie lepiej jest z węglem kamiennym. Miał opalowy to wydatek 320 złotych za tonę. Groszek kosztuje już 445 złotych, orzech drobny 475 złotych, orzech średni od 485 do 495 złotych, a kostka gruba aż 510 złotych za tonę.
Szaleją też ceny drewna opalowego. Kubik sosny, świerku lub brzozy to wydatek rzędu 110 złotych. O 10 złotych mniej zapłacimy za kubik drewna w tzw. klockach (brzoza, olcha).
Ludzie z niepokojem oczekują mrozów. Domy zazwyczaj trzeba ogrzewać do maja. Natomiast średnia renta czy emerytura osób, z którymi rozmawialiśmy to 700 złotych.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?