Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Całe życie przy organach

Bogdan Nowak, 7 kwietnia 2006 r.
Władysława i Władysław Lupowie są od 45 lat zakochani w sobie, w swojej licznej rodzinie i muzyce oraz pieśni kościelnej.
Władysława i Władysław Lupowie są od 45 lat zakochani w sobie, w swojej licznej rodzinie i muzyce oraz pieśni kościelnej. Bogdan Nowak
Władysław Lupa z Kamienia Pomorskiego jest uważany za czołowego organistę zachodniopomorskiego. Pochodzi ze znanej miejscowości Tropie w diecezji tarnowskiej, w której żyło i działało dwóch świętych pustelników: Andrzej Świerad i Benedykt. W jego rodzinie nikt nie zajmował się muzyką. Swoją miłość do gry na organach zawdzięcza miejscowemu organiście. On najpierw uczył go prywatnie, a potem skierował do Salezjańskiej Szkoły Organistowskiej w Przemyślu, którą ukończył w roku 1958.

Miał wtedy zaledwie 19 lat. Chciał kontynuować studia w zakresie muzyki organowej, ale na pomoc rodziny nie mógł liczyć, bo ojca stracił w roku 1942 w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu. Natychmiast po ukończeniu szkoły podjął więc pracę organisty, najpierw przez jeden rok w rodzinnej miejscowości. Potem odbył dwuletnią zasadniczą służbę wojskową w Szczecinie.

Zapewnia, że w okresie odbywania służby wojskowej nie zapomniał gry na organach.

- Wszystkie przepustki i urlopy wykorzystywałem na granie w szczecińskich kościołach. W ten sposób zapoznałem ks. Zygmunta, ówczesnego wikarego parafii Św. Rodziny w Szczecinie, który wyjątkowo wysoko ocenił moje umiejętności organistowskie. W czerwcu 1961 roku został przeniesiony do Kamienia Pomorskiego, mnie zaś, po wyjściu z wojska, sprowadził do tego zabytkowego miasta, bym został etatowym organistą. Byłem nim nieprzerwanie przez 44 lata do września ubiegłego roku, kiedy to przeszedłem na emeryturę - wspomina.

W organistowskiej służbie towarzyszy mu nieprzerwanie żona Władysława.

- Tuż po ślubie w czerwcu 1961 roku w Tropiu, gdzie żyją jeszcze nasze ponad 90-letnie matki, przyjechaliśmy do Kamienia - dodaje pani Władysława - Mąż nie tylko grał na barokowych organach, ale także założył czterogłosowy Kamieński Chór Parafialny pw. Św. Cecylii, istniejący do dnia dzisiejszego. Ja w nim śpiewam od samego początku, ale trzeba też wymienić innych pionierów chóru: Aleksandrę Borzymoską, Zdzisława Klamborowskiego, Mariana Panka i Zbigniewa Lewandowskiego. Dzięki temu ponad 20-osobowemu zespołowi zawsze w niedzielę i święta o godzinie 10-tej ubogacaliśmy Liturgię Mszalną swoimi głosami w kamieńskiej konkatedrze, teraz to robimy w kościele w Dziwnowie, gdzie organistą jest mój mąż.

45 lat temu organy były czynne tylko w 10 proc. Ale dzięki ówczesnemu proboszczowi kamieńskiej parafii, znanemu dziś w kraju znawcy sztuki sakralnej księdzu infułatowi Romanowi Kostynowiczowi szybko zabytkowa świątynia została odbudowana, a wraz z nią organy. Do użytkowania ten instrument doprowadził Karol Berendt z Wałcza, który później dokonał też remontu kapitalnego. Wreszcie dalsze prace proboszcz powierzył znanej warszawskiej firmie organomistrzowskiej Zygmunta Kamińskiego.

Ten anielski instrument odzyskał dawny blask i znaczenie zarówno głosowe, jak i wizualne. Mają one 45 głosów oraz 3236 piszczałek. Był to dla Władysława Lupy najszczęśliwszy dzień.

- Wiem, że w czasie wojny hitlerowcy chcieli wywieźć organy kamieńskie do Rzeszy niemieckiej. Znali ich wartość historyczną i instrumentalną. Po wojnie był też - na szczęście niezrealizowany - projekt przeniesienia tego instrumentu do Zamku Książąt Pomorskich w Szczecinie. Zgodnie z życzeniem fundatora mają być w Kamieniu "do końca świata" - mówi.

O Władysławie Lupie dużo może też powiedzieć wieloletni przyjaciel Lupów i chórzysta Henryk Zięciak.

- Pan Władysław jest też inicjatorem znanych dziś w muzycznym świecie międzynarodowych festiwali muzyki organowej i kameralnej. Latem, w czasie ich trwania, pełni bardzo odpowiedzialną rolę registratora. To właśnie Lupa zaszczepił w nas umiłowanie muzyki organowej i pieśni kościelnej. Dawał też liczne półgodzinne koncerty organowe dla licznych turystów i kuracjuszy - opowiada.

Lupowie są nie tylko szczęśliwym małżeństwem od 45 lat, zakochanym w muzyce i śpiewie kościelnym, ale także rodzicami czworga dzieci oraz doczekali tyleż samo wnuków.

W czasie wzruszającego pożegnania odchodzącego na emeryturę organisty Władysława Lupy w kamieńskiej katedrze zostały wręczone mu liczne podziękowania za tak wielki trud. Burmistrz Kamieński napisał m.in.: "Praca organisty katedralnego to połączenie twórczego wysiłku artysty z wykonywaniem codziennych obowiązków wynikających zarówno z ustalonego planu funkcjonowania kamieńskiej świątyni, jak i przeróżnych życiowych zdarzeń, przy których obecność muzyka w odczuciu społecznym jest nieodzowna. Od ponad 40 lat realizował Pan te wszystkie zadania z wielkim profesjonalizmem i prawdziwą pasją".

Proboszcz katedralny nadał Władysławowi Lupie tytuł Honorowego Organisty Katedralnego, a w dyplomie uznania nie krył słów uznania: Panie Władysławie, organom kamieńskim poświęciłeś 44 lata życia, zdolności i umiejętności muzyczne. Twoje serce pracuje w rytm muzyki organowej, co zostało zauważone przez wielu przyjaciół katedralnych organów i festiwalowych koncertów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński