- Wywalczył pan awans do ekstraklasy, a w niej pierwsze miejsce. Przychodzi pan do pracy w czwartek, a 2014 rok zaczyna się od rozwiązania kontraktu. Jak pan to przyjął?
- Na pewno byłem bardzo zaskoczony. Nic na to nie wskazywało, nie spodziewałem się tego. Przyszedłem do klubu na spotkanie i pani prezes Joanna Żurowska powiedziała mi, że klub chce ze mną rozwiązać kontrakt. Byłem trochę zły, bo zależy mi na tej drużynie. Jednak tak to już w sporcie jest, trzeba potrafić odejść z klasą.
- A jak zareagowały na to siatkarki?
- Dziewczyny były zaskoczone, widziałem to po ich twarzach. Ale cóż, one też mają świadomość, że w sporcie tak bywa. Dałem każdej z nich różę na koniec współpracy, w ramach podziękowań. Pracowały ciężko i przykładały się do treningów.
- A rozumie pan decyzje zarządu? Chemik nie miał ani kryzysu, ani wielkich problemów.
- Tego nie jestem w stanie ocenić, to nie moje zadanie. Poznał pan mnie trochę i zapewne wie, że nie zwykłem mówić o tym, na co nie mam wpływu. W tej sytuacji tak jest.
- Będzie pan przychodził na mecze Chemika?
- Tak! Będę kibicował, to na pewno. Na razie zostaję w tym mieście, bo tutaj uczą się moje dzieci. Dalej nie wiem. Myślę o jakiś stażach trenerskich w Polsce czy za granicą. Chcę się rozwijać.
- Ale w pańskim CV praca z Chemikiem na pewno zostawia pozytywny ślad.
- Zarówno ja, jak i klub, możemy być z tego czasu bardzo zadowoleni. Udało się wywalczyć awans, teraz zajmujemy pierwsze miejsce w tabeli. To spory sukces. Bardzo żałuje, że ta przygoda już się dla mnie kończy, ale jedno jest pewne - odchodzę z podniesioną głową.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?